Z dedykacją dla Magdy Rozpary.;x
Włącz <klik>
-Perspektywa Prowadzącego Lekarza-
-Doktorze, tracimy Go!- z transu wyrwał mnie głos, jednej z
pielęgniarek.
-Nie możemy! Zróbcie coś!- spanikowałem.
-Ale co?!- wydarli się równocześnie- Jego serce traci siły.
-Musimy zrobić reanimację! Natychmiastowo!- krzyknąłem, a
moi pomocnicy porządnie wykonywali moje polecenia. Zresztą ja Sam też to
robiłem. Tak strasznie było mi żal tych wszystkich ludzi, czekających na nawet
najmniejszą informację o stanie, tego chłopaka. Nie mogę ich zawieść. Ja to
wiem. Jestem lekarzem. Muszę ratować ludzi. To moja praca, sam sobie ją
wybrałem.- Jeszcze raz!- rozkazałem widząc, że zrobili już trzy uciśnięcia.
-Były już trzy. Następne nic nie pomogą.- powiedział jeden,
który wyraźnie był tym wszystkim zmęczony.
-Ja wiem, po raz pierwszy spotykamy się z takim przypadkiem,
ale musimy coś zrobić.-zacząłem.- Ten chłopak ma miliony fanek na całym
świecie. Na korytarzu czekają jego przyjaciele, jak i jedna dziewczyna! Chcecie
zmarnować to co osiągnął? Chcecie zmarnować mu życie? Tak po prostu pozwolić
przestać Mu żyć?! Jesteście lekarzami, więc bez żadnego gadania róbcie to co do
Was należy! Pomóżmy mu i jego bliskim!-zakończyłem. Wszyscy ze zdziwionymi
minami, wzięli się za ponowne reanimowanie..
-Perspektywa Louis’a-
Wrzaski to jedyne co słyszałem. W tym momencie nie
obchodziło mnie nic, oprócz życia najlepszego przyjaciela. Właśnie teraz
uświadomiłem sobie, jak wiele dla mnie zrobił. Jak wiele poświęcił, bym był
szczęśliwy. Jak wiele mu zawdzięczam. I tak po prostu nie mogę uwierzyć, że to
może być koniec. Koniec, który oznacza wszystko. Koniec naszej przyjaźni.
Koniec normalnego życia. Koniec wszystkiego. Bez niego nie ma Nas. On jest
częścią naszych osób. On jest częścią tego co stworzyliśmy. A stworzyliśmy
naprawdę dużo. A przed wszystkim stworzyliśmy przyjaźń, która mimo ciężkich
prób spełnienia marzeń, przetrwała. Załzawionymi i przypuchniętymi oczami
spojrzałem przed siebie, gdzie teraz otwierały się ciężkie, białe drzwi.
- Pan Styles się wybudził.- powiadomił Nas jakiś mężczyzna w
pogiętym kitlu. Wszyscy jak na zawołanie podnieśliśmy się z zimnej ziemi. –
Możecie do niego wejść, ale proszę..-spojrzał po każdym- Spokojnie. Chłopak
jest przemęczony.- dokończył to co zaczął i odszedł. Pierwszy ruszyłem się z
miejsca i z biegiem światła, wbiegłem do pomieszczenia, w którym przebywał.
-Harry!- pisnąłem szczęśliwym głosem. Nawet nie wiecie jaką
ulgę, sprawił mi widok jego otwartych oczu.
-Lou.-wyszeptał ledwo słyszalnie- Możesz mnie przytulić?
-Jeszcze się pytasz!- krzyknąłem i mocno wtuliłem się w
przyjaciela. To co, że jego loki nie były porządnie ułożone. To co, że pachniał
szpitalnym powietrzem. To co, że był przyczepiony do najróżniejszych kabelków.
Ważne, że był. Ważne, że go czułem. Że miałem go przy sobie.
-Boże, Harry..-usłyszeliśmy znane głosy.- oderwałem ciało od
jego i spojrzałem w tamtą stronę. W drzwiach stała trójka pozostałych. Niedawno
nieprzytomny chłopak, wyciągnął ręce i pozwolił Im zrobić tą czynność,którą ja
zrobiłem przed kilkoma sekundami.
-Tęskniliśmy.- szepnął przewrażliwiony Niall.- Nigdy, ale to
nigdy w życiu, nie wchodź na drzewo i unikaj owadów!- rozkazał wskazującym
palcem. Równo się zaśmialiśmy. Właśnie tego mi było trzeba..
-Perspektywa Cassie-
Stałam oparta o framugę drzwi i patrzyłam na szczęśliwych
chłopców. Dobrze Im razem, a ja potrzebna nie jestem. To prawda. Szczęście
rozpiera mnie od środka. Ale co z tego,
jeżeli nieodwzajemniona miłość boli i ‘zagłusza’ to cudowne uczucie? Tak. Bo
nieodwzajemniona miłość do Harry’ego mnie przytłacza. Wiem, że w tej chwili nie
powinnam o tym myśleć, ale gdy tylko spojrzę na te loki, na te piękne zielone
oczy, na Niego całego, to w moim organizmie następuje taka dziwna zmiana. I
boję się, że to się nie zmieni. Ruszyłam moją zdrętwiałą od stania nogą i
zamknęłam za sobą drzwi. Ten charakterystyczny odgłos rozniósł się po całym
pomieszczeniu, zwracając tym samym uwagę na moja skromną i nic nie wartą osobę.
-Przepraszam- powiedziałam niepewnie.
-Za co?- zaśmiał się Liam.
-Przeszkodziłam Wam w..-urwałam w połowie zdania- W
przytulaniu.- Owszem zabrzmiało to dość głupio, ale inaczej tego typu rzeczy
nazwać nie mogę.
-Przestań wygadywać bzdury.-machnął na to ręką Zayn.- Chodź,
chyba musisz się z kimś przywitać.- spojrzał na mnie jednoznacznie.
Uśmiechnęłam się lekko, ignorując jego zachowanie. Chłopacy zrobili mi małe ‘przejście’
, aż w końcu spotkałam się z Jego osobą.
-Jak się czujesz?- zapytałam nieświadomie.
-Będę czuć się lepiej, jeżeli mnie przytulisz.-zrobił
słodkie oczka. Troszeczkę się wahając, zrobiłam to o co tak ładnie poprosił. Od strony pozostałych usłyszeliśmy tylko pomruk zadowolenia. Biło od Niego niesamowite
ciepło. Możliwe, że nawet bezpieczeństwo. Trzema słowami: Chłopak moich marzeń.
- Zostawicie Nas na chwilę samych?- odezwał się nagle.
Chłopacy bez żadnych skrupułów, wyszli z Sali przepychając się jeden o drugiego.
Już wygodnie siadając na rozgrzanym miejscu Niall’a , mogłam w spokoju
wysłuchać tego, co Harry miał mi do powiedzenia.
- Cassie słuchaj. Bo ja słyszałem wszystko co mówiliście
i..- nie dokończył, ponieważ przerwał mu dźwięk mojego telefonu.
-Przepraszam, muszę odebrać.- odparłam z zniesmaczoną miną.
-Jasne, rozumiem.-odpowiedział i poprawił sobie poduszkę.
Odeszłam kilka kroków od jego szpitalnego łóżka i nacisnęłam zieloną słuchawkę,
co oznaczało że odebrałam połączenie.
-Halo?
- Kobieto, gdzie Wy jesteście?!- z głośnika wydobył się głos
Agathy, naszej tak jakby ‘ podopiecznej’ , jeśli chodzi o sesje i tego typu
sprawy.
- W Londynie.- mruknęłam.
- Co Wy do jasnej anielki, robicie w tym mieście?
-No bo Eleanor przyjechała do Louis’a , a ja zabrałam się
razem z Nią.- wytłumaczyłam powoli.
-Kiedy wrócicie?- kolejne pytanie, padło z jej ust.
- Nie wiem.- odpowiedziałam krótko.
- To się dowiedz i daj mi znać. Pa.- powiedziała szybko i
rozłączyła słuchawkę. Westchnęłam tylko i powróciłam na moje dawne miejsce.
- Dokończ.- uśmiechnęłam się zachęcająco do Styles’a.
-Bo ja słyszałem co powiedziałaś i chciałem powiedzieć,
że..- znowu nie dokończył, bo tym razem do Sali weszła pielęgniarka.
- Zabieram pana na wstępne badania.- oznajmiła.
-Ale teraz?- jęknął z nutką niezadowolenia.
-Tak.- podwinęła rękawy od kitla i pomogła chłopakowi wstać.
-Pogadamy później.- powiadomił mnie i zniknął za drzwiami.
Oparłam głowę o oparcie krzesła i zastanawiałam się nad tym co chciał mi
powiedzieć. Chwila, chwila! On słyszał wszystko?!
***
Badum Tss!
Chcę tu widzieć komentarze.;x
Mam dodawać muzykę do rozdziałów?
Jak myślicie co takiego Harry, chciał powiedzieć Cassie?
Takie małe zgaduj,zgadula.:)
Pozdrawiam.♥