środa, 27 sierpnia 2014

Thirty Four


 Dedykacja dla mojej kochanej Magdy, która uparcie próbowała zgadnąć koniec rozdziału :)

Przyjazd do rodzinnego miasta, by odwiedzić rodziców, był dla mnie naprawdę wielką sprawą. Nie widziałam się z nimi kilka miesięcy i naprawdę brakowało mi tego ciepła, które mi dostarczają.
-Mamo!-marudziłam, siedząc przy stole w kuchni, obserwując jak moja rodzicielka, nakłada mi kolejną porcję na talerz.-Zjadłam kolację i już naprawdę nie zmieszczę w sobie dokładki.
-Popatrz jaka jesteś chuda.-zaczęła.-Ta praca Cię wykańcza.
-Ta praca polega na strojeniu min do aparatu, a nie na wykonywaniu nie wiadomo czego. Po prostu nie jestem już głodna, więc nie wpychaj mi na siłę jedzenia do buzi.
Kobieta posłała mi spojrzenie mówiące "i tak wiem, że chciałabyś coś zjeść", po czym zabrała ode mnie pusty talerz.
-Dziękuję.-cmoknęłam jej policzek.
Przechodząc przez salon, życzyłam rodzicom dobrej nocy, a potem po raz pierwszy od dłuższego czasu, rzuciłam się na swoje dawne łóżko.
Przebrałam się, zmyłam makijaż,wykonałam te wszystkie inne standardowe rzeczy i wreszcie mogłam odpocząć oglądając jakiś przypadkowy serial w telewizji.
Zapomniałam o wszystkim co się wydarzyło.
Czułam specyficzny zapach dla mojego domu i po prostu cieszyłam się, że w końcu tu jestem.
Z małego transu wybudził mnie dźwięk, powiadamiający mnie o nowej wiadomości. Niechętnie ruszyłam ręką, sięgając po telefon leżący na szafce i odblokowałam ekran, sprawiając, że moje oczy zmrużyły się pod wpływem rażącego światła.

Natychmiastowo spojrzałam w stronę szklanych drzwi od mojego balkonu.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szyby, odsuwając lekko zasłonę.
Przyrzekam, że nie mogłam się nie zaśmiać, widząc drapiącego się po całym ciele, Harry'ego.
-Nigdy więcej, nie zaryzykuje swojego ciała, tylko po to by dostać się do Ciebie.-rzucił pośpiesznie wchodząc do pokoju.
-Spokojnie, kotku.
Tak, specjalnie użyłam czułego słówka, żeby go jakoś udobruchać.
-Swoją drogą, co tu robisz?-spytałam, ponownie lądując na łóżku, gdzie jego ciało zaraz pojawiło się obok. Oplótł mnie ręką w pasie, drugą podpierając sobie głowę.
-Moje łózko jakoś specjalnie nie zachęca do spania, gdy nie ma Ciebie.-wydął dolną wargę, którą od razu z rozczuleniem cmoknęłam.
-Jesteś słodki.
-Staram się.-mrugnął.
Dotknęłam ręką jego nadal zimnego policzka, po czym nachylając się dałam mu krótkiego całusa w nos.
-Cassie, nie traktuj mnie jak dziecko.-jęknął, przeciągając końcówkę. Posłałam mu pytające spojrzenie, niekoniecznie rozumiejąc co ma na myśli.-Po prostu pocałuj mnie w usta, a nie w nos, kiedy ja dosłownie wariuję.
Zachichotałam na jego oburzenie, zaraz opadając swoimi wargami na jego. Muskałam je powoli, dopóki chłopak nie rozchylił lekko ust, przez co mój język znalazł się w jego buzi. Współgraliśmy razem idealnie, dopełniając się w każdym calu, ale kiedy chłopak delikatnie podwinął moją luźną koszulkę do góry, usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.
-Kochanie, masz ochotę obejrzeć z nami film?-głos kobiety, dobiegł zza szczelnie zamkniętych drzwi w chwili, gdy Harry opadł twarzą w poduszkę.
Doskonałe wyczucie czasu, mamo.
-Jestem trochę zmęczona, po podróży.-odkrzyknęłam.
-Dobrze, wyśpij się.-powiedziała miło, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Po chwili słuchać było tylko dalekie kroki, a ja szturchnęłam chłopaka.
-Twoja mama, w ogóle wie, że tu jesteś?
-Nie.-poruszył brwiami.
-Niegrzeczny chłopiec.-przygryzłam dolną wargę, ponownie się nad nim nachylając. Natychmiastowo złapał mnie w talii, nieco unosząc głowę, by po chwili z zachłannością napaść na moje usta ponownie. Owinęłam swoje ręce, wokół jego szyi, palcami zahaczając o pojedyncze loki. Zniżył się nieco kładąc swoje ciało pośród zmiętolonej już kołdry, a ja nie mogąc zrobić nic innego, zawisłam nad nim, odrywając nas od siebie.
-Co jest?-spytał zdezorientowany.
-Mówiąc, że jestem zmęczona, naprawdę miałam to na myśli.
-Żartujesz sobie ze mnie?
Pokręciłam przecząco głową, patrząc jak spokojnie zamyka oczy biorąc głęboki wdech, a po chwili znów spogląda na mnie.
-Mam rozumieć, że zostawiasz mnie tutaj w takim stanie?-mruknął, celowo spuszczając wzrok w dół, co uczyniłam też ja, śmiejąc się cicho.
-Nie martw się, dokończymy kiedy indziej.-szepnęłam mu do ucha, delikatnie przygryzając jego kawałek. Brunet wydał z siebie bliżej nieokreślony mi dźwięk, po czym przekręcił się tak, że teraz leżałam obok niego lecz moje ręce wciąż były zaplecione na jego szyi. Momentalnie wtulił się moje ciało sprawiając, że musiałam poprawić się na swoim miejscu.
-Kochanie, niewygodnie mi.
-Trudno.-odparł, powodując moje głośne westchnięcie.
 
-Perspektywa Harry'ego-

Potrząsnąłem głową, przeczesując ręką swoje włosy. Widząc odbicie w lustrze, poprawiłem kołnierz do połowy odpiętej koszuli, po czym po raz ostatni psiknąłem perfum w stronę mojego ciała.
-Następnym razem ostrzegaj, jak będziesz chciał wyjść w nocy do Cassie.-usłyszałem rozbawiony głos mojej mamy, tuż po tym jak pojawiłem się w salonie.
Cóż, gdy rano zeszliśmy na śniadanie, całkowicie zapominając o tym, że nikt nie wie o moim małym noclegu w domu dziewczyny, zastaliśmy moją rodzicielkę.
-Przepraszam.
-Przecież nie jestem zła.-dłonią dotknęła mojego ramienia.-To słodkie, że nawet jednej nocy bez niej nie wytrzymasz.
-Myślę, że za bardzo przyzwyczaiłem się do jej obecności.-kobieta uśmiechnęła się ze zrozumieniem, kiedy te słowa wyszły ze mnie, zupełnie niespodziewanie.

~*~

Puściłem rękę brunetki, witając się z swoim starym kumplem. Razem z kilkoma innymi osobami zaprosił nas na imprezę, a my chcąc chodź trochę się odstresować, przyjęliśmy zaproszenie.
Cassie przyciągała głodne spojrzenia chłopaków, a ja zaciskałem pięści starając się je ignorować. Zdawałem sobie, że nawet gdyby przyszła w grubym swetrze po szyje, długich, za dużych dresach i tak wyglądałaby niezwykle atrakcyjnie.
Usiadłem na skórzanej sofie, od razu przyciągając dziewczynę na swoje kolana. Chwyciłem w dłonie szklankę wypełnioną do połowy kolorowym płynem, po czym przechylając lekko głowę, wlałem zawartość do swoich ust. Shay uczyniła to samo, po czym ciągnąc mnie za sobą, znaleźliśmy się na parkiecie, wypełnionym moimi dawnymi znajomymi.
Obróciłem jej zgrabnym ciałem, zaraz łapiąc jej dłonie i kołysząc nimi na dwie strony. Brunetka zaniosła się głośnym śmiechem, gdy ja ruszyłem biodrami zniżając się do ziemi. Po chwili sama zrobiła to samo, puszczając mi zalotne oczko, przy okazji wracając do stojącej pozycji. Uniosła moją rękę do góry i nadal ją trzymając, okrążyła mnie, a ja przygryzłem lekko wargę, patrząc uważnie na wykonywane przez nią ruchy. Szybko przyciągnąłem ją do siebie sprawiając, że swoje ręce oplotła w okół mojej szyi. Nie czekając na nic innego, zachłannie wpiłem się w jej wargi, czując słodki smak drinka, którego przed chwilą wypiliśmy.
Cass obrysowała językiem kontur moich ust, zaraz plątając go z moim. Ścisnąłem delikatnie jej biodra idąc kilka kroków w przód i stanowczym ruchem, przyparłem ją do ściany. Poczułem jak zatacza małe kołka na moim karku, na co cicho jęknąłem.
-Muszę do toalety.-zachichotała uroczo.
-Poważnie?-zapytałem, ściągając ręce z jej talii.-Znów przerywasz w takim momencie?
-Przepraszam.-cmoknęła mój policzek, znikając mi z pola widzenia.
Odetchnąłem ciężko, opierając swoją głowę o zimną ścianę za mną. W chwili, gdy przymknąłem swoje oczy, koło mnie pojawiła się sylwetka wysokiej blondynki.
-Hej, Harry.-pisnęła najwyraźniej zachwycona tym, że mnie widzi.
-Cześć, Holly.-mruknąłem, przecierając powieki, by obraz stał się wyraźniejszy.
-Dawno się nie widzieliśmy.
-Ta, trochę czasu minęło.-spojrzałem na nią.
Holly była moją koleżanką, jeszcze za czasów szkoły. W ogóle nie zwracałem na nią uwagi, kiedy ona natarczywie próbowała się do mnie przystawić, totalnie się przy tym ośmieszając.
-Chcesz może się napić?-spytała, wyciągając w moją stronę dłoń z tym razem, przezroczystym napojem.
-Nie, dzięki.-odparłem.-Już piłem.
Blondynka przewróciła oczami na moje słowa, a ja już czułem jak wszystko się we mnie gotuje. Irytowała mnie.
-No nie daj się prosić.-posłała mi swój firmowy uśmiech, który wcale się nie zmienił. Chyba byłem głupi myśląc, że choć trochę zmądrzała.
Westchnąłem głośno wiedząc, że nie odpuści, po czym wlałem w siebie ciepły płyn. Moje gardło chwilowo zapiekło, od gorzkiego smaku.
-Więc, co tu robisz?-przybliżyła się do mnie i mimo, że powinno, wcale mi się to nie podobało.
-Przyjechałem z Cassie do rodziców.
-Tą Cassie?-uniosła jedną brew do góry, zapewne domyślając się o jaką dziewczynę mi chodzi. Tak naprawdę w moim życiu była tylko jedna Cassie i nie chciałem by uległo to zmianie. Kiwnąłem twierdząco głową.-W takim razie, gdzie ona jest?
-Poszła do łazienki.-próbowałem przezwyciężyć gulę tworzącą się w moim gardle lecz za żadne skarby nie potrafiłem.
-Myślę, że nie obraziłaby się, gdybym przywitała się z tobą należycie.-nawet nie wiem kiedy jej twarz była tak blisko mojej, że spokojnie mogłem poczuć jej oddech. Jej dłoń zahaczyła o moje włosy, a ja dotknąłem jej talii, chcąc jak najszybciej się od niej odsunąć.
-Harry?-usłyszałem zdruzgotany głos brunetki. Mojej brunetki.
Nie, nie, nie.
Natychmiastowo odskoczyłem od Holly, jak opętany kręcąc głową, by dać znać, że wcale nie chciałem jej pocałować. Cass posłała mi zawiedzione spojrzenie, a ja zrozumiałem, że odnosiło się ono do mojego zachowania.
Obróciła się i pośpiesznie zmierzała w kierunku drzwi, by po chwili całkowicie za nimi zniknąć. Nie zwracając uwagi na dobrze bawiących się ludzi, ruszyłem za nią.
-Zaczekaj!-krzyknąłem, będąc już na zewnątrz. Odruchowo złapałem jej rękę, ale ona od razu ją zabrała.
-Nie zaspokajałam Cię wystarczająco dobrze, że musiałeś mnie zastąpić?!
-Nie! To nie było tak, musisz mnie wysłuchać.
-Oh, błagam Cię.-mówiła z sarkazmem.-Typowa wymówka każdego chłopaka.
No tak, przyznaje, że to nie było odpowiednio dobrane słowo.
-Przecież wiesz, że ona od zawsze się do mnie kleiła. Zależy mi na tobie, kocham Cię. Zrozum to. Nie chcę by jakaś pusta laska zniszczyła nasz związek!
-Jaki związek?-spytała, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem, jednak ja wiedziałem, że zwyczajnie udawała. Mimo to, widziałem jej smutek i naprawdę nienawidziłem siebie, nawet jeśli to nie była moja wina.
-O czym Ty mówisz, Cassie?-zdezorientowany przyglądałem się dziewczynie.
-Tak naprawdę nigdy nie zapytałeś się mnie, czy zostanę twoją dziewczyną.

Co do cholery?

***
Hej wszystkim!
Postanowiłam wprowadzić jakieś małe zamieszanko i oto jestem :)
Niedługo postaram się ogarnąć wszystkie nominacje, za które oczywiście cholernie dziękuję!
To miłe wiedzieć, że jednak ktoś to jeszcze czyta.

Zostaw opinię na dole >>> 

środa, 30 lipca 2014

Thirty Three

-Perspektywa Harry'ego-

 Wsadzałem ostatnią walizkę do środka, patrząc jak moja dziewczyna żegna się z naszymi przyjaciółmi. To niesamowite uczucie, kiedy wiesz, że macie te same zaufane osoby i nie musicie martwić się czymś doszczętnie fałszywym.
-Jedziemy?-spytałem, zatrzaskując tylne drzwi, tylko po to, żeby zaraz otworzyć przednie.
-Tak, już.-posłała mi promienny uśmiech i odwracając się ostatni raz w stronę chłopców oraz Eleanor, wsiadła do samochodu.
Zapiąłem pasy, zważając na bezpieczeństwo, zwłaszcza wtedy kiedy Cassie jest ze mną.
-Dobrze, że nie marudzisz mi na temat tego, czy moja mama Cię polubi.
Dziewczyna zachichotała, zarzucając włosy na jedno ramię i otwierając lekko okno.
Było duszno, a ona sprawiała, że robiło się jeszcze bardziej.
-Anne zawsze była dla mnie jak druga matka.
Przyzwyczaiłem się, że mówi do mojej rodzicielki po imieniu. W końcu niegdyś byliśmy jak brat i siostra, a teraz...no cóż, trochę się pozmieniało.
-Tak właściwie, to jak im o tym powiemy?-spytałem.-To trochę dziwne, że obie czekają na swoje dziecko, w tym samym czasie.
-Wiesz.-mruknęła, przejeżdżając palcem po swoim odkrytym kolanie i przysięgam, że na pewno zrobiła to specjalnie.-Moja mama niekoniecznie wie, że przyjeżdżam.
Skubana.
-A więc tak to sobie zaplanowałaś, co?-uniosłem brew do góry, przyglądając jej się z rozbawieniem. Miałem przypuszczenie, że gdybym oto nie zapytał, dowiedziałbym się o tym tuż przed wejściem do domu.
-Po prostu myślałam, że skoro powiadomiłeś wszystkich o przyjeździe ze swoją dziewczyną, będzie łatwiej powiedzieć im to w taki sposób.
-Skąd masz pewność, że Kristen będzie wtedy u Nas?
-Oh, błagam.-westchnęła.-Moja matka zawsze przesiadywała u twojej na herbatce, albo na odwrót. Takie papużki nierozłączki.-zaśmiała się, czym efektownie zaraziła mnie i po chwili całe auto przemieniło się w jedną, salwę śmiechu.
Mam wrażenie, że tak naprawdę nigdy się nie zmieniliśmy. Nadal siedzą w nas dzieci sprzed kilkunastu lat i to jest niesamowite, biorąc pod uwagę to, że teraz jesteśmy dla siebie kimś więcej. Zawsze uwielbialiśmy naśmiewać się z naszych rodzicielek,  które autentycznie dzień w dzień, potrafiły spędzać 3 godziny na plotkach o innych sąsiadach.
Ponownie spojrzałem w bok, lekko się uśmiechając.
Cass od zawsze była piękna i słodka. Dwie kiteczki zaczesane po bokach głowy, czerwona sukienka w groszki i państwo Shay mieli dziecko idealne.

~*~
Dwie godziny później, podekscytowany zajechałem na tyły mojego rodzinnego domu. Dotychczas nie zdawałem sobie sprawy, jak tęsknie za tym wszystkim. Po kilku miesiącach rozłąki ze swoimi bliskimi, gdy podjeżdżasz pod miejsce, w którym się wychowałeś wiesz, że nareszcie jesteś blisko nich i to uczucie jest niesamowite.
Naprawdę.
-No proszę.-mruknąłem pod nosem i nieco rozbawionym wzrokiem spojrzałem na brunetkę, która w tym samym czasie posłała mi wywyższające spojrzenie.
Jej matka z pewnością siedziała teraz w środku, poznając po białym rowerze pozostawionym przy drzwiach.
Miały do siebie zdecydowanie za blisko by poruszać się jakimkolwiek transportem, ale najwidoczniej zabrakło cukru czy innych potrzebnych im pierdół.
-Gotowa by się ujawnić?-odparłem tajemniczo, łapiąc jej drobną dłoń, tuż po opuszczeniu samochodu.
Przytaknęła głową, stając na palcach i cmokając mnie w kącik ust.
-Ja wejdę pierwszy i zaraz po tym jak moja matka zacznie o ciebie pytać, wejdziesz ty.-poinstruowałem, ściskając mocniej jej rękę.
Uśmiechnęła się szeroko, pchając mnie w stronę drzwi, a ja biorąc głęboki wdech, wszedłem do środka.
-Jestem!-krzyknąłem, by po chwili zostać staranowanym przez moją rodzicielką oraz siostrę, które sprawiły, że przez chwilę naprawdę trudno było mi utrzymać oddech.
-Witaj, Harry.-zaraz po odczepieniu się ode mnie dwóch kobiet, podeszła trzecia, która również przytuliła mnie, delikatnie klepiąc moje plecy.
-A gdzie dziewczyna, która "zamieszkała w moim sercu już dawno temu"?-moja mama powtórzyła moje słowa i byłem niemal pewny, że zaraz zacznie skakać z radości.
-Skarbie!-zawołałem, patrząc na bezcenne miny wszystkich w pomieszczeniu, gdy Cassie stanęła obok mnie z nieśmiałym uśmiechem.
-O mój boże! Cassie!-Kristen wprost rzuciła się na swoją córkę, dokładnie jak kilka minut temu, zrobiono to ze mną.-Wy razem? O matulu. 
-Wiedziałam, że tak będzie i muszę Ci powiedzieć, wyładniałaś dziewczynko.-Gemma zamknęła ją w mocnym uścisku, po chwili oddając ją naszej matce.
-Co za niespodzianka!-zagruchała przyjaźnie i wiedziałem, że jest więcej niż zadowolona, że to właśnie ta brunetka, jest teraz tutaj ze mną.

-Perspektywa Cassie-

Nasze matki były prze szczęśliwe, widząc jak Harry obejmuje mnie ramieniem, natomiast Gem, wciąż powtarzała, że od początku naszej znajomości, wiedziała, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Chwilę ich całkowitego napalenia na nasz związek, przerwał Robin, który, gdy tylko zobaczył naszą dwójkę, szeroko się uśmiechnął i nie komentując tego w żaden sposób, po prostu się przywitał i dosiadł się do Anne.
-Pamiętam jak Harry przybiegł do mnie krzycząc "Mamo! Mamo! Poznałem na placu taką fajną dziewczynkę i zostaliśmy przyjaciółmi! Super, prawda?"
Zachichotałam cicho, patrząc jak skrępowany i zawstydzony Styles, chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi, wydając z siebie jęk zażenowania.
-Kocham Cię.-szepnęłam mu do ucha, patrząc jak uchyla jedno oko i dosłownie zaraz po tym otwierając usta, odpowiadając mi tym samym.
Byłam z moim chłopakiem.
Byłam z moją rodziną.
Byłam szczęśliwa.

---
Em, więc zacznę od tego, że dziękuję za 18 komentarzy pod ostatnim.
Wiem, że znów nie było mnie tu przez dłuższy okres czasu, no ale cóż...
Ktoś napisał mi, że do Was sapię.
Przepraszam, ale gdzie?
To, że chcę byście komentowali zwłaszcza, że mam tylu czytelników, to chyba nie jest jakieś przestępstwo prawda?
I nic od was nie wymagam, po prostu grzecznie proszę.
Jeszcze raz dziękuję osobom, które jednak pofatygowały się by skomentować to coś, które tutaj piszę.
A i Magda kazała mi napisać, że ona wybierała imię matki, chociaż nie wiem po co Wam ta informacja xd
Do następnego! <3

wtorek, 10 czerwca 2014

Thirty two

*Napisze przed rozdziałem, bo chyba większość z Was nie czyta tego co pisze pod notką, a to ważne*
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nawaliłam. Wchodząc na bloga codziennie od dłuższego już czasu, wciąż widzę tą samą liczbę komentarzy sprzed dwóch miesięcy. Nie jest zadowalająca. 
Mam wrażenie, że po zawieszeniu bloga, liczba czytelników spadła, bo porównując ilość komentarzy teraz a przed zawieszeniem, widać bardzo dużą różnice. Nie zmuszam Was do niczego, o nie. Po prostu przykro mi, że tak się stało. 
Skoro tak jest, odchodzi także moja motywacja jak i wena. Nie wymagam nie wiadomo ilu słów, ale jednak mam tu 93 obserwatorów. Skoro pod ostatnim rozdziałem było 11 komentarzy (w dwa miesiące) gdzie podziało się pozostałe 82 osób? Nie ma.
Nie zdziwcie się, jeżeli rozdziały będą pojawiały się właśnie w takich okresach czasu, skoro no sami wiecie. Ogromnie dziękuję osobom, które jednak komentują i wywołują uśmiech na mojej twarzy! 
Przejdźmy do rozdziału :)
Delikatny dotyk odbijanych palców na moim ramieniu, nieodwrotnie mnie wybudził. Uniosłam głowę ku górze napotykając bezczelnie, zielone tęczówki. 
-Dzień dobry, kochanie.-wyraźne dołeczki w jego policzkach, ukazały się pod wpływem uśmiechu.
-Cześć.-mruknęłam, szczelniej owijając swoje ręce, wokół torsu chłopaka. Nachylił się, by po chwili zostawić na moich ustach soczystego buziaka.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem.-zachichotałam.-Harry?
-Tak?
-Chciałabym odwiedzić mamę.-powiedziałam. W prawdzie chyba od dobrych paru miesięcy, nie widziałam się z nią. Nie wiedziała też o moim związku z Styles'em, a to ważny szczegół i wypadałoby żebym jej powiedziała..
-Oh, okej. Kiedy?-spytał.
-To zależy od twojego grafiku.-sunąc palcem po jego klatce piersiowej, cicho się zaśmiałam.
-Teraz mamy wolne, kochanie.-ponownie musnął moje ramię.
-Więc może jutro? Dawno jej nie widziałam, po za tym miałbyś okazję odwiedzić też swoją rodzinę.-sprostowałam.
-Jasne.-wyczułam w jego głosie zadowolenie, co spowodowało, że lekki uśmiech rozświetlił moją twarz.-Masz ochotę na jezioro?
-Pewnie.-klasnęłam w dłonie, po czym wesoło wyskoczyłam z łóżka.
-Hej, ale nie mówiłem, żebyś wstała.-jęknął, przeciągając literki.
-Cóż, skoro chcesz gdzieś jechać, musisz ruszyć swój tyłek. Jest po dwunastej.
-Cassie...
-Widzimy się na dole, Styles.-posłałam mu całusa w powietrzu, wchodząc do łazienki.
-Perspektywa Harry'ego-
Wzdychając, obserwowałem jak sylwetka mojej dziewczyny, znika za drzwiami. Cieszyło mnie to, że wszystko już w miarę wraca do normy. Wyjazd do rodzinnego miasta, jest wspaniałym pomysłem, chociażby pod względem małej odskoczni. Chcę by dziewczyna znów wiedziała, że jest bezpieczna. To co się stało nie było dla nas łatwe, w szczególności dla niej, więc nie mogę winić ją za strach.
Niechętnie podniosłem swoje ciało z wygodnego materacu, nie martwiąc się o jego pościelenie. Naciągnąłem na siebie ubrania, leżące obok, po czym wyszedłem z pokoju.
-Jak się czujesz, stary?-rzuciłem się na kanapę obok Niall'a. On też przeżywał to wszystko, równie bardzo jak Cassie. W końcu nie codziennie, wiążą Cię w ciemnej piwnicy.
-Jest okej.-posłał mi wesoły uśmiech.-Co z Cass?
-Czuje się emm...w porządku.
-Coś się stało?-zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Po prostu, martwię się o nią.-wymamrotałem.
-To normalne. Tylko Ci jej pozazdrościć-szepnął w moje ucho, jednocześnie kiwając głową w innym kierunku. Podążyłem za jego wzrokiem, zauważając ubraną i gotową do wyjścia, brunetkę. 
Była piękna i doskonale zdawałem sobie sprawę, że połowa kuli ziemskiej widząc ją na okładkach gazet, ma sprośne myśli. Przyznam, że wcale mi to nie sprzyjało, ale pocieszałem się faktem, że to ja mogę zapewnić jej wszystko, czego tylko zapragnie.
Łapiąc jej szczupłą dłoń, która mimo różnicy rozmiarów tak idealnie pasowała do mojej, ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Chciałem by ten dzień należał tylko do nas, bez żadnych osób trzecich. Miałem prawo spędzać jak najwięcej czasu ze swoją dziewczyną i właśnie to planowałem teraz zrobić.
~*~
-Harry, załóż tą koszulkę.-stanowczy głos panny Shay, przerwał mi w dalszych przygotowaniach naszego "legowiska". Rozłożyliśmy się na gorącym piasku, tak żeby promienie słoneczne bez żadnych problemów, objęły nasze ciała.
-Jest cholernie gorąco, a Ty chcesz bym pocił się w tym kawałku szmatki?
-Proszę, załóż tą koszulkę.
-Nie.-zaprotestowałem, zakładając ręce na piersiach.
-Załóż tą koszulkę do cholery!-syknęła, wyrywając z mojej ręki materiał i uporczywie próbując przełożyć mi go, przez głowę. Niestety, byłem ciut wyższy.
-Niby dlaczego miałbym to zrobić?
-Te wszystkie kobiety, one...one dosłownie pożerają Cię w całości.-jęknęła, po czym rumieniąc się, spuściła głowę w dół. Cichy śmiech wydobył się z moich ust, gdy z rozbawieniem przyglądałem się jej zakłopotaniu.
-To słodkie, skarbie, ale staraj się je ignorować.-podszedłem do niej, łapiąc za podbródek i unosząc go do góry.-Ja też to robię, chociaż przy tych facetach oblatujących twoje ciało wzrokiem, nie jest to łatwe.
-Jesteś głupi.
-Przepraszam, ale to nie ja kazałem Ci się ponownie ubrać.-posłałem jej cwaniacki uśmiech, nadal śmiejąc się pod nosem. Była strasznie urocza i to było czymś, dzięki czemu miękły mi kolana.
-Oh, zamknij się.-mruknęła, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi. Jej ciepły oddech owiał moje ciało, sprawiając, że zapomniałem o otaczającym mnie świecie.
-Widzę tylko Ciebie, pamiętaj.
-Perspektywa Cassie-
Stojąc przy brzegu wody, obserwowałam jak chłopak wynurza się i kieruje w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, obserwując jego zdenerwowanie, gdy uporczywie próbował poprawić swoje mokre włosy. Wyglądał zabawnie, a zarazem słodko z wyraźnym grymasem na twarzy.
-Wyglądasz jak przemoknięty pies.-wybuchnęłam śmiechem.
-Masz szczęście, że dostałaś...
-HARRY!-wrzasnęłam, momentalnie zatykając mu ręką usta.
Dziś nie skorzystałam z atrakcji jeziora, bo dopadły mnie "kobiece sprawy", ale to nie znaczy, że każdy na plaży musi o tym wiedzieć. Czasem naprawdę mógłby przemyśleć to co chce powiedzieć, zanim to zrobi, lecz raczej nie jest to możliwe.
Kręcąc z dezaprobatą głową, podałam mu ręcznik, którym natychmiast zaczął się wycierać. Przysięgam, że gdybyśmy byli sami w tym miejscu, nie miałabym nic przeciwko jego chodzeniu w samych spodenkach kąpielowych, ale jest tu większa część płci damskiej, która bezczelnie go obserwuje.
-Mówiłem Ci coś.-zaśmiał się, cmokając szybko moje wargi.
-No ale...
-Już się ubrałem.-rzeczywiście, czarny materiał spoczął na jego torsie. Momentalnie uświadomiłam sobie, że moje policzki już od dawna, przybrały inny kolor.
Muszę coś ze sobą zrobić.
-Przepraszam.-wymamrotałam, wieszając swoje ręce na jego szyi, po czym delikatnie przejechałam palcem, po jego dolnej wardze.
-Doskonale Cię rozumiem. W końcu nie każdy, ma tak seksownego chłopaka.-wprawił brwi w ruch, co sprawiło, że ponownie wybuchnęłam śmiechem, zanim przycisnęłam swoje usta do jego własnych.
~*~
Kto uświadomi Cassie, że ma najlepszego i najseksowniejszego chłopaka na całym świecie? xx
Śmiejąc się z jego głupoty z ciekawością przeglądałam komentarze, pod dodanym zdjęciem.
"Jesteście tak bardzo uroczy, awww."
"Najbardziej seksowny!"
"Kocham Cię!"
"Najsłodsza para na świecie"
"#HASSIEFOREVER"

Więc kochanie powiedz, że już zawsze będziesz trzymał mnie w ramionach...
*** 
Dziękuję za przeczytanie :)
(wiem, że krótki)

niedziela, 4 maja 2014

BLOG MIESIĄCA + COŚ ODE MNIE

Pierwszą sprawą jest blog miesiąca, do którego zostałam nominowana po raz trzeci.
Kolejny raz bardzo dziękuję :)
Jeżeli chcecie zagłosować to tu:
<klik>
Przypominam "More Than This".
Bardzo proszę o głosy :)
DRUGA SPRAWA:
"Szkoda, że już nie piszesz tego bloga"
Przepraszam, a kto powiedział, że go nie piszę? To, że rozdział nie pojawił się przez te trzy tygodnie, nie oznacza, że od razu kończę z jego pisaniem.
"A o Justinie to piszesz, tak?!"
Tak, ponieważ, przed założeniem o nim bloga, miałam już napisane kilka rozdziałów, które teraz dodaję.
Strasznie trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy nowy rozdział, bo tak naprawdę nie mam ani jakiejś weny, ani czasu. Nie będę się tutaj spowiadała, dlaczego, ale tak jest.
Nie spędzam całych dni na pisaniu, mam też życie po za internetem. Teraz, gdy założyłam drugiego bloga, nie wiadomo skąd pojawiły się jakieś niepotrzebne sugestie na ten temat.
Rozdział się pojawi. Przecież nie zostawię sobie od tak, bloga, przez którego zaczęła się moja przygoda z pisaniem. Pomyślcie trochę.
Oczywiście nie wszystkich się to tyczy.
Nie usiądę i nie napiszę czegoś byle jak, bo nic z tego nie wyjdzie. Potrzebuję długiej chwili dla siebie i przede wszystkim konkretnego pomysłu, który nie przychodzi od razu.
Z tego wszystkiego wynika, że ja również mam życie prywatne.
To chyba wszystko.
+Jeżeli dostanę taką możliwość, dodam ankietę z głosowaniem, na bloga.
Dziękuję, pozdrawiam :)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Informacja

Hej wszystkim :)
Chciałam powiedzieć, że ruszyłam z nowym opowiadaniem. Tym razem o Justin'ie, więc jak ktoś jest chętny, to zapraszam to czytania!
Kiedy pojawi się tu rozdział?
Nie wiem. Nie mam motywacji, ponieważ od dodania rozdziału minęły 2 tygodnie, a było ledwo 10 komentarzy.
Nie zrozumcie mnie źle, ale jeżeli kiedyś było ponad 40 to robi to ogromną różnicę.
Zacznę pisać już post, ale nie wiem kiedy się pojawi.
Także zapraszam na nowego bloga :
<klik>
Kocham Was! <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

Thirty one

PRZECZYTAJ WAŻNĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
Kilka dni później...
-Perspektywa Cassie-
Pierwszy raz od wielu dni, poczułam niesamowitą ulgę, leżąc w miękkim, wygodnym łóżku przy boku chłopaka, którego nie mogło w tym momencie zabraknąć. Chłodna pościel, tak idealnie dopasowała się z dużą dłonią, obejmującą mnie w talii, że sprawiała iż po moim ciele rozchodziły się przyjemne dreszcze. Zapach świeżo zrobionej kawy, roznosił się w powietrzu, dając znać, że pozostali domownicy zdążyli już wstać. To co czułam, wpadając w ramiona swoich przyjaciół, było tak niewyobrażalnie nieprawdopodobne. Coś co dawało mi siłę, coś co pozwalało, wierzyć mi, że wszystko się ułoży. Są ludźmi, których potrzebuje bez względu na wszystko i nie obchodzi mnie co inni myślą. Chcę ich i tylko ich. Tak dobrze, było znów wejść do pokoju, położyć się na materacu i trwać z świadomością, że Niall jest tutaj, ja jestem tutaj. Sytuacja zdecydowanie bardziej, zbliżyła nas wszystkich do siebie. Byliśmy jedną dobraną grupką, która starała się być bardziej ostrożną, ale wiadomo, że nic z tego nie będzie. Trzeba korzystać z tego co się ma, a najgorsze koszmary, wyrzucić i nie wygrzebywać ich już nigdy więcej. Ja właśnie próbuję to zrobić.
-Harry.-mruknęłam cicho, gdy razem leżeliśmy pod ciepłą kołdrą, bawiąc się swoimi splecionymi dłońmi. Iskierki przebiegały między naszymi palcami, co tylko dodawało uroku tej chwili.
-Huh?-odwrócił się na bok, podpierając głowę łokciem i patrząc na mnie z wyczekiwaniem.
-Przyniesiesz mi coś do picia?-wydęłam dolną wargę.
-Jasne.-posłał mi delikatny uśmiech, po czym odgarniając zabłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy i cmokając szybko mój nos, wyszedł z pokoju. Zachichotałam, potem sięgając do szafki obok i biorąc telefon chłopaka w swoje ręce. Odblokowałam ekran, ciesząc się, że nie ma założonej blokady. Zaraz po tym,  moją twarz rozświetlił najszczerszy uśmiech na jaki tylko było mnie stać, gdy zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie. Widziałam, że naprawdę się stara, ale wiedząc, że każdy kto weźmie jego telefon zobaczy nasze dwie uśmiechnięte twarze, czułam narastające ciepło w moim organizmie. Kliknęłam ikonkę przeglądarki i od razu wyskoczyły mi najbardziej polecane strony. Jedna szczególnie przyciągnęła moją uwagę, więc nie zastanawiając się dłużej, odpaliłam ją, nie mogąc powstrzymać tłumiącego się we mnie śmiechu. Na wyświetlaczu zobaczyłam tułowie ptaka, do którego doczepiona była mała głowa Harry'ego. To zdecydowanie było coś, czego po ludziach bym się nie spodziewała. 
-Głupi Styles.-warknęłam cicho, gdy po raz kolejny obiłam się o zieloną rurkę, spadając i przegrywając rundę.Niestety moje szczęście liczyło się z wejściem chłopaka do pokoju, akurat w tym momencie.
-Co?!-krzyknął oburzony i stawiając kubek z gorącą cieczą, wgramolił się do łóżka.
-Nie umiesz latać.-stwierdziłam wciąż wciągnięta w tą grę. Było w niej coś, co sprawiało, że chciało się grać i grać. Przechylił głowę, przyglądając się moim czynom, po czym wybuchł śmiechem.
-Naprawdę wolisz grać w tą głupią grę, zamiast bawić się mną w rzeczywistości?-jego bezpośrednie pytanie, skierowane w moją stronę, kompletnie mnie obudziło. 
-Co masz na myśli?
-No wiesz...
-Nie kończ!-przerwałam, śmiejąc się, dlatego natychmiastowo do mnie dołączył. Uwielbiałam momenty, gdy potrafimy śmiać się z niczego. Sprawiał, że miałam ochotę na kolejną falę nowych przeżyć i nic nie mogłam na to poradzić. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co ze mną wyprawia.
-Jak uroczo.-naśladował mój głos, pstrykając mi palcem w nos. Natychmiastowo posłałam mu oburzone spojrzenie.
-Jesteś okropny.
-Przez cały czas, żyłem w kłamstwie?-pisnął, po czym wydął dolną wargę. Jeżeli to nie było słodkie, to nie mam pojęcia jakim innym stwierdzeniem, mogłabym to zastąpić.
-Co?-rzuciłam, śmiejąc się z jego dziecinnego zachowania. Jeszcze kilka dni temu, to właśnie mi wypominał postawę małego dziecka, kiedy teraz sam się tak zachowuje. Ale to właśnie jest cały on.
-Myślałem, że jestem cudowny, niesamowity, wyjątkowy...-zaczął wymieniać wszystkie pozytywne cechy, więc momentalnie mu przerwałam. Wiem na wcześniejszych doświadczeniach, że jeżeli się wkręci, może gadać tak cały dzień.
-Powtórzę to co powiedziałam wcześniej.-zaczęłam.-Głupi Styles, oj głupi.-pokręciłam z dezaprobatą głową, potem układając ją wygodnie na jego torsie. Zaraz poczułam jego palce, wplatające się w moje włosy i mimo, że zawsze mi to przeszkadzało, on mógł robić to do woli.
-Jak się czujesz?-dmuchnął powietrzem, wypowiadając te słowa.
-W porządku.
-Na pewno?- i właśnie teraz przed moimi oczami, nagle pojawił się obraz ważnego mężczyzny. W uszach nie słyszałam nic, oprócz głębokich słów, skierowanych w moją stronę. Ogarnęła mnie niesamowita pustka. Zapomniałam o wszystkim. Był tylko on, jego zapach, dotyk, słowa, wspomnienia. Pragnęłam by zjawił się ponownie, coś znów mocno we mnie uderzyło. Miałam pewność, że nigdy nie będę tą samą osobą, nigdy nie będzie tak jak dawniej, nigdy.
 -Cassie, dam sobie radę. Mój czas już się skończył, ale twój nie. Masz całe życie przed sobą.
-Potrzebuję Cię...
To sprawiało, że rozpadałam się. Pękałam, znów pękałam. 
-Też Cię kocham słoneczko.-powiedział.-Kiedyś się spotkamy.
-Nie.-szepnęłam po chwili.-Nie jest w porządku.
-Jak to?-poderwał się, mocno oplatając swoimi rękoma, moje. Przeszywał mnie wzrokiem. Wypalał dziurę w wnętrzu, pragnął wiedzieć co się dzieje. Czułam to.
-Ciągle go widzę.-przymknęłam powieki, nie chcąc pokazywać łez.-Ciągle, Harry.
-Skarbie...-zaczął powoli.-Wiem, że jest ciężko, zwłaszcza po tym co cię, nas spotkało, ale masz mnie. Jestem tu, nigdzie się nie wybieram. Będę przy tobie, nawet jeśli nie będziesz tego chciała, bo po to żyję.-przyciągnął mnie za biodra, zamykając w delikatnym uścisku. Kochałam być w jego ramionach. Był ukojeniem, był lekarstwem na otaczający mnie świat.-Kiedy wróciłaś, to był znak dla mnie.
-Znak?-uniosłam głowę, spoglądając wprost w jego zmartwione oczy. 
-Tak. Przez trzy lata, żyłem w przekonaniu, że pewien rozdział z mojego życia, zakończył się. Potem wróciłaś i kłopotałem się z poczuciem winy. Chwile później, był ten wypadek i wtedy kompletnie straciłem ochotę na cokolwiek, ale otworzyłaś oczy i dostałem znak, szansę, żeby być z tobą, bo tylko ty jesteś kawałkiem, który idealnie mnie dopełnia.-moje oczy, zaszkliły się mimo, że tak usilnie próbowałam nad tym panować. Byłam więcej niż przekonana, do większego uczucia, wypełniającego mnie od środka. 
-Kocham Cię.-samo wydobyło się z moich ust. Dwa wyrazy, dwie osoby, Harry i Ja. Coś co trwało, trwa i nie przestało trwać.
-Kocham Cię.-powtórzył, nieznacznie się przybliżając. Nie dałam mu czasu. Opadłam na jego usta, dosłownie się rozpływając. Dawał mi siłę. Dawał mi siebie, ja dawałam mu to samo. Nie kontrolując się, moje ręce powędrowały do jego szyi, obejmując ją. Palcami zahaczałam o pojedyncze loki, za co słyszałam cichy pomruk zadowolenia, po czym znów czułam jego miękkie wargi. 
-Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze?-przerwał na moment.
-Co?
-Że jesteś moja.
Miałam tylko nadzieję, że ten czar nie pryśnie...


***
Dzisiaj jest 9 kwietnia.
Dzisiaj mija rok, odkąd po raz pierwszy spróbowałam swoich sił i zaczęłam dzielić się z wami, moją wyobraźnią.
Jak się czuje?
Jestem w szoku. ROK, jestem z wami, wy jesteście ze mną i ja nawet nie mam pojęcia, jak mam za to dziękować. Uczucie, które we mnie jest, to coś niesamowitego, bo pamiętam to jakby było wczoraj. Pamiętam jak siedziałam na łóżku i niepewna pytałam mamy, czy na pewno to zrobić. Jak widać dokonałam tego. Nacisnęłam jeden przycisk, który pozwolił mi na tak wiele rzeczy i który z pewnością otworzył, przed mną nowe drzwi. Jesteście tak cholernie wyjątkowe, że mam ochotę skakać ze szczęścia, niestety mam niemałą kontuzje kolana i jest to niewykonalne. Kocham Was, tak mocno, mocno, mocno. Może to dziwne, że dziękuję osobom, których tak naprawdę nie znam, ale to wy jesteście ze mną i dzięki wam robię to co robię. Również, przez tego właśnie bloga, poznałam osobę, która całkowicie mnie zmieniła. Tak o tobie mówię, Magda :)
Dzieli nas 519 kilometrów, które pokonam w te wakacje. To niesamowite, że przez zwykłego bloga, mogłam poznać ją i was. Nie mogę w to uwierzyć...
Teraz małe podsumowanie tego roku:
Wyświetleń: 52,404
Obserwujących: 90
Rozdziałów: 31
Nominacje: Liebster Awards-25
Versatile Blogger Award-6
Blog Miesiąca Styczeń i Blog Miesiąca Luty.
Komentarzy:766
Kochane, jeszcze raz bardzo dziękuję!
Liczę, że wytrwacie jeszcze ze mną :)
KOCHAM WAS! <3
(i wiem, że ten post pojawił się jeszcze 8, ale jest 23:14, a Magda nie mogła wytrzymać, eh)
Prosiłabym też, każdego o skomentowanie :) Chociaż teraz :)

poniedziałek, 31 marca 2014

Liebster Awards x7

BŁAGAM PRZECZYTAJ TO!
Tak, rozdziału nie ma dość długo. Dlaczego? Bo strasznie nie lubię pisać lekkich i przesłodzonych rozdziałów, a żebym mogła dalej toczyć akcje, którą zaplanowałam, właśnie kilka musi takich być. Zaczęłam pisać rozdział, ale coś mi to nie idzie. Staram się, naprawdę. Rozdziału w tym tygodniu na pewno nie będzie, bo w piątek jadę na wycieczkę i dopiero w niedzielę będę w domu. A sami wiecie, jak jest w tygodniu. Po prostu mało czasu. Także, czekajcie, a się doczekacie :) 
Matko, tych nominacji jest tak strasznie dużo, że w końcu muszę na nie odpowiedzieć :)
Dziękuję za wszystkie, równie mocno!
Kocham was bardzo, bardzo ♥
Nominacja od Luna-Mar-Moon
1.Czy jest coś, o czym codziennie myślisz, czego pragniesz najbardziej na świecie i kiedy zdaje Ci się, że jesteś już blisko, czar pryska?
-Wydaje mi się, że jest coś takiego, ale nie jestem do końca pewna :)
2.Co stało się takie w twoim życiu, że wcisnęłaś przycisk "Utwórz blog"?
-Chciałam udowodnić wszystkim, a najbardziej sobie, że jednak coś potrafię. Od zawsze lubiłam pisać i zdecydowanie nie żałuję, tej decyzji.
3.Co możesz powiedzieć o swoim życiu?
-Życie jak życie. Raz jest kolorowo, raz nie ;)
4.W trzech słowach: Czym jest dla Ciebie prawdziwa opowieść? (Oczywiście nie mówię tutaj o dosłownie trzech słowach)
-
5.Czy twoi rodzice stają się czasem przyjaciółmi, z którymi możesz porozmawiać i wyżalić się?
-Ogólnie ja rodzicom mówię wszystko. Przychodzę, opowiadam, nie mam tajemnic. Po prostu są osobami, którym najbardziej ufam i zdecydowanie mogę z nimi porozmawiać na wszystkie tematy.
6.Czy zgadzasz się ze słowami" Kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości"?
-Szczerze mówiąc, to nie wiem :)
7.Czy przed ludźmi, jesteś sobą? A może udajesz, kogoś kim tak naprawdę nie jesteś?
-Jestem sobą.
8.Mówię to co chcę akurat powiedzieć, a Tobie nic do tego vs Proszę daj mi spokój,, jestem tylko małym, bezbronnym stworzeniem?
-Mówię to co chcę akurat powiedzieć, a Tobie nic do tego.
9.Czy kiedy byłaś mała wyobrażałaś sobie, że kiedyś spotkasz księcia z bajki? Czy już widzisz go, na horyzoncie?
-Pewnie, że wyobrażałam, ale na razie widzę tylko, księcia na ekranie komputera ;)
10.Kiedy ja byłam w twoim wieku...Często to słyszysz?
-Tak.
11.A imię twe szlachetne brzmi:
-Ada :)
Nominacja od Weronika Kozielska
1.Co Cię skusiło do prowadzenia bloga z opowiadaniami?
-Myślę, że inne tego typu opowiadania :)
2.Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
-Oczywiście, że tak!
3.Ile masz lat?
-14 rocznikowo :)
4.Czego nauczyli Cię chłopcy z 1D?
-Nie poddawania się, spełniania marzeń i ogólnie dali mi bardzo wielkiego kopa, do dalszego pisania i pokazywania innym, że też potrafię :)
5.Kogo chciałabyś poznać ze sławnych osób jeśli miałabyś wybór? (wymień tylko 1 osobę)
-Trudne pytanie, bo tak na;prawdę chciałabym spotkać wszystkich swoich idoli. Ale jeśli mam wybierać, to byłby to Justin Bieber z racji, że Belieber jestem już 4 lata i jestem z nim, mimo wszystkich jego błędów :)
Nominacja od Diana Peazer
1.Od kiedy jesteś Directioner?
-2 lata.
2.Skąd pomysł na pisanie bloga?
-Z wyobraźni :)
3.Jesteś ES czy LS?
-ES.
4.Ulubiona piosenka?
-Naprawdę jest ich dużo.
5.Do jakich fandomów należysz?
-Directioner, Belieber, Kwiatonator i Mixer.
6.Jak nazywają się twoi przyjaciele?
-Wiktoria, Damian, Julka.
7.Czy to twoja pierwsza nominacja do Liebster Awards?
-Nie.
8.Masz jakiś talent?
-Piszecie mi, że mam talent do pisania, także chyba mam :)
9.Na ilu rozdziałach mniej więcej, chcesz zakończyć blog?
-Nie mam pojęcia.
10.Czytasz inne FanFiction? Jeśli tak, to jakie?
-Głownie o 1D i Justinie :) Jest ich mnóstwo.
11.Czy masz ulubieńca z 1D?
-Niall :)
Nominacja od Don't Let Me Go♥
1.Ulubieniec z 1D?
-Niall.
2.Ulubiony cytat chłopców?
-"Każda dziewczyna na świecie, jest piękna."-Louis.
-"Żyj swoimi snami i nigdy się nie budź."-Liam.
3.Od kiedy jesteś Directionerką?
-Od dwóch lat.
4.Do jakich fandomów jeszcze należysz?
-Belieber, Kwiatonator i Mixer.
5.Za co kochasz 1D?
-Za ogromne serca, za głosy, za charakter, za miłość do fanów, ogółem za wszystko! :)
6.Co inspiruje Cię do pisania?
-Inne blogi.
7.Masz rodzeństwo?
-Tak.
8.Motto?
-"Never Say Never"
9.Twoje marzenie?
-Jest ich kilka, a nie powiem, bo się nie spełni. ;)
10.Twoje hobby?
-Pisanie, taniec, śpiew.
11.Twoje ulubiona piosenka One Direction?
-More Than This, Little Things, Right Now.
Nominacja od Zuza Styles
1.Twoje hobby?
-Pisanie, taniec, śpiew.
2.Twój ulubieniec z 1D?
-Niall.
3.Masz jakieś rzeczy z 1D?
-Tak :)
4.Skąd pomysł na pisanie bloga?
-Z wyobraźni.
5.Do jakich fandomów należysz?
-Directioner, Belieber, Kwiatonator i Mixer.
6.Ulubiona piosenka?
-Mam ich dużo.
7.Ulubiony sport?
-Piłka nożna.
8.O czym marzysz?
-Nie powiem.
9.Kim chcesz być w przyszłości?
-Dziennikarką.
10.Twój najfajniejszy sen?
-Z tych co pamiętam, to śniło mi się, że znałam Dawida i całe aloha team i no, był świetny, ale nie pamiętam całego haha ;)
Nominacja od Tynka
1.Jak masz na imię?
-Ada.
2.Ile masz lat?
-Rocznikowo 14.
3.Jakie jest twoje hobby?
-Pisanie, taniec, śpiew.
4.Co robisz w wolnym czasie?
-Spotykam się ze znajomymi :)
5.Za co lubisz 1D?
-Ja ich kocham. Wcześniej pisałam, za co.
6.Która piosenka One Direction, jest twoją ulubioną?
-More Than This, Little Things, Right Now.
7.Które z chłopców z 1D, lubisz najbardziej?
-Niall'a.
8.Jakie trzy rzeczy, zabrałabyś na bezludną wyspę?
-Przyjaciół, akurat mam trzech haha.(tak wiem, to nie rzeczy)
9.Jaką stronę internetową odwiedzasz najczęściej?
-Fb, ask.
10.Skąd czerpiesz pomysły na bloga?
-Wyobraźnia.
11.Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadanie?
-Tak jak pisałam wcześniej, chciałam udowodnić, że ja też coś potrafię :)
Nominacja od Szalona Sandi
1.Od kiedy prowadzisz bloga?
-9 kwietnia, minie rok :)
2.Ile czasu poświęcasz na jego prowadzenie?
-Dużo, bardzo dużo.
3.Twój ulubiony kolor?
-Zielony.
4.Masz rodzeństwo?
-Brata.
5.Ile masz lat?
-Rocznikowo 14.
6.Skąd masz pomysły na blogi?
-Zauważyłam, że coraz więcej osób zadaje mi to pytanie.
Sama nie wiem skąd. Po prostu moja wyobraźnia i nic więcej :)
7.Ile blogów prowadzisz?
-Na chwilę obecną, tylko ten :)

JESZCZE RAZ, DZIĘKUJE!

niedziela, 9 marca 2014

Thirty

-Perspektywa Cassie-

Delikatny dotyk na mojej twarzy sprawił, że powieki zaczęły się powoli rozchylać. Mocny ból w okolicach klatki piersiowej od razu przypomniał mi, gdzie jestem. Otworzyłam oczy, zostając porażona przez mocne promienie słoneczne, wpadające przez szpitalne okno. Na tyle ile mogłam, przekręciłam się na drugi bok, zauważając uważnie wpatrującego się we mnie, chłopaka. Wprost nie chciałam powstrzymywać uśmiechu kradnącego mi się na usta, dlatego natychmiastowo kąciki moich ust powędrowały do góry.
-Dzień dobry.-wychrypiał, wprawiając moje ciało w przyjemne drganie. Nie odpowiadając, opadłam swoimi wargami na jego. Zatopiłam się w błogim uczuciu, wypełniającym mnie całą, pod jego dotykiem. Nawet w sytuacji, której byłam, nikt nie mógł powstrzymać mnie od chęci bycia z nim. Był i tylko to się liczyło, bo wiedziałam, że to jest osobą, która poprowadzi mnie przez życie, właściwą ścieżką.
-Która godzina?-spytałam ziewając.
-Akurat to, nie jest teraz ważne.-mruknął, ponownie wtapiając się w moje usta. Zaśmiałam się, zabawnie czochrając jego loki. Miał w sobie urok, któremu nie dało się oprzeć, a ja nawet nie próbowałam protestować. Podobało mi się to, w jaki sposób mnie traktuje.
-Byłeś tu przez całą noc?-spojrzałam na jego rozczochrane włosy, które świadczyły o tym, że jednak ze mną został.
-Tak.-uśmiechnął się.-Za chwile masz badania, więc rusz się.
-Chce do domu.-jęknęłam, ponownie opadając głową na poduszkę.
-Ja też.-pstryknął palcem w mój nos. Spojrzałam na niego dziwnie.
-Nikt Ci nie broni.
-Nie zostawię Cię.-zaczął się podnosić i gdy tylko zobaczył, że chcę coś dodać, znów się odezwał.-Zostaję i koniec. Nie pozbędziesz się mnie, tak szybko.
-Nawet o tym nie pomyślałam.-odparłam, wystawiając w jego stronę język, dzięki czemu już po chwili mogłam usłyszeć jego śmiech.
-Nadal dziecinna.-pokręcił głową w dezaprobacie.
-I kto to mówi.-wytknęłam sarkastycznie, powoli próbując się podnieść. Niestety, gdy tylko usiadłam, poczułam straszny ból na dole brzucha. Skuliłam się i znów położyłam prosto, na niewygodnym łóżku.
-Podaj rękę.-usłyszałam i nie zastanawiając się, złapałam jego dłoń. Chłopak uważając by nie wyrządzić mi żadnej krzywdy, lekko podnosił mnie do góry, po czym wziął na ręce i zaczął kierować się w stronę drzwi.
-Co Ty robisz?-zapytałam zdziwiona.
-Niosę Cię na badania, księżniczko.-zaakcentował ostatnie słowo, ukazując swoje niezwykle słodkie, dołeczki w policzkach. Nie opierając się, ułożyłam swoja głowę na jego ramieniu i westchnęłam zadowolona. Jeszcze kilka miesięcy temu, nie pomyślałabym, że będę miała takie szczęście spotykając go znowu w swoim życiu. Zawsze wątpiłam w to, że znów go zobaczę i spędzę z nim kolejne wspaniałe dni. Nie marzyłam nawet o tym, że dostanę druga szansę na odbudowanie naszych relacji. A teraz jestem z nim i nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia ponownie może zniknąć. Nie wiem komu mogę za to wszystko dziękować. Chyba tylko jemu, ze względu na to jak dużo dla mnie zrobił. Nim zdążyłam się obejrzeć, zostałam postawiona na ziemi, przed salą, do której zapraszał mnie, stojący obok lekarz. Posłałam Harry'emu zdezorientowane spojrzenie i nie mając nic do gadania, weszłam za mężczyzną do środka. Przy samym wejściu, poczułam charakterystyczny zapach szpitali. Nienawidziłam tego. To było dla mnie odurzające, zawsze szpitale kojarzyłam właśnie z tym.
-Jak się pani czuje?-od razu stracił u mnie, nazywając mnie „panią”.
-W miarę dobrze.-wysiliłam się na uśmiech. Niestety on sam go u mnie nie wywoływał, w porównaniu do mojego chłopaka. Lekarz wyjął stetoskop, na co momentalnie się skrzywiłam. Niechętnie uniosłam koszulkę i odwróciłam się do niego plecami. Naturalnie, czułam się niekomfortowo. Kilka sekund później poczułam na swoim ciele, chłodny dotyk, który wywołał u mnie, nieprzyjemne dreszcze. Metalowe kółeczko, przesuwało się z jednej strony na drugą, po czym z góry na dół. Zdecydowanie tego nie lubiłam.
-Tu masz maść, którą posmaruj sobie bliznę.-podał mi okrągłe pudełeczko. Niepewnie otworzyłam wieczko i zamaczając palec w mazi, spoglądnęłam na mój brzuch. Rzeczywiście widoczna była wąska kreska, pod lewą piersią. Wzdrygnęłam się na ten widok i posłusznie przesunęłam po niej palcem, zostawiając mokry ślad.-Przeglądając wyniki, stwierdzam, że góra trzy dni i wrócisz do domu.-posłał mi przyjazny uśmiech, który odwzajemniłam z powodu wiadomości. Perspektywa bycia znowu z swoimi przyjaciółmi sprawiała, że w myślach skakałam z radości. Przez to wszystko, naraziłam ich, a w szczególności Niall'a. To ja mogłam uważać, nie on.
-Dziękuję.-powiedziałam, gdy w sali zapadła męcząca cisza.
-To moja praca.-uniósł swój wzrok.-Możesz iść.-kiwając głową, pociągnęłam za klamkę od drzwi i wyszłam na szpitalny korytarz. Podeszłam bliżej niebieskich krzesełek i szturchnęłam lekko, siedzącego chłopaka, który zapatrzony był w ekran swojego telefonu.
-I jak?-spytał.
-Prawdopodobnie za trzy dni, dostanę wypis.-uśmiechnęłam się szeroko, patrząc jak jego usta, również go formują. Mocno przyciągnął mnie do siebie i wtulił głowę w moją szyję. Westchnęłam, wciągając jego nieziemski zapach.

-Co Ty zrobiłeś?-spytałam nie będąc pewna, tego co właśnie się stało.
-Strzeliłem Ci gola.-zaśmiał się gardłowo, kopiąc piłkę w miejscu.
-Ale ja nie byłam przygotowana!-oburzyłam się.
-Trudno, Styles nigdy nie przegrywa.-wytknął.
-Chcesz się założyć?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo wygrasz.-szepnął, patrząc w dół.
-No widzisz, a Shay zawsze wygrywa.-wybuchnęłam śmiechem, kopiąc piłkę.

-Perspektywa Niall'a-

To co ostatnio się wydarzyło, nie pojawiało się nawet w moich koszmarach. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby przechowywać niewinną osobą, w piwnicy i grozić, że jeżeli piśnie komukolwiek chociaż słówko, to porządnie się z nim załatwi. Bałem się jak nigdy. To naprawdę było cholernie pokręcone, bo przecież ja tą dziewczynę ledwo znałem, nie wspominając już o tym chłopaku. Byłem w totalnej rozsypce, gdy wiedziałem, że cokolwiek zrobię, może odbić się na moich najbliższych. I miałem racje. W żaden sposób nie chciałem, by Cassie stała się krzywda, nie chciałem by mój przyjaciel był na skraju załamania i nie mogłem wybić sobie z głowy myśli, że nawet w najmniejszy sposób się do tego przyczyniłem. Czułem się źle z tym wszystkim. Pragnąłem zniknąć z ich życia i nie komplikować go jeszcze bardziej lecz wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Kochałem ich, byli moja rodziną i doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebuje tych osób. Byliśmy jednością, tworzyliśmy coś, co miało sens i nadawało naszemu światu kolorów. Chciałem dążyć z nimi dalej i mieć świadomość, że do każdego mogę przyjść i wygadać się, gdy dręczą mnie jakieś myśli. Tylko, do którego z nich teraz mogłem iść? Było pewne, że będą chcieli wybić mi to z głowy, ja sam próbowałem to zrobić. Ale siedziało we mnie coś, co za wszelka cenę, nie pozwalało tego zrobić.
-Jedziemy do szpitala, idziesz?-w framudze moich drzwi, pojawił się Liam. Może właśnie teraz była okazja do tego, by powiedzieć co czuje. Mimo wszystko, chciałem by ktoś mnie pocieszył i powiedział, jak bardzo się mylę.
-Boje się.-odparłem.
-Czego?-wyprostował się i wszedł w głąb mojego pokoju. Usiadł na skraju łóżka, wyczekująco mi się przyglądając.
-Może ona nie chce mnie widzieć? Może obwinia mnie za to?
-Niall.-westchnął.-Cassie nie będzie Cię obwiniać, bo doskonale wie, że to nie twoja wina. Przecież nie wiedziałeś, że osoba z którą piszesz, to Agnes. Nie mogłeś tego wiedzieć, więc weź się w garść i jedź z nami do nich, bo oboje na Ciebie czekają. Uwierz nie martwimy się tylko o Cassie, o Ciebie również.
-Ja naprawdę nie chciałem, by coś jej się stało.-zakryłem twarz dłońmi.
-Nikt tego nie chciał.-powiedział.-Zbieraj się.-klepnął mnie lekko po plecach i wyszedł, zostawiając mnie samego. Podnosząc się, przejechałem dłonią po zmierzwionych włosach i poprawiając je, poszedłem w ślady przyjaciela, schodząc na dół. Możliwe, że ta rozmowa podniosła mnie trochę na duchu, ale jedyne na co czekałem, to upewnienie się, że dziewczyna nie ma mi tego za złe.
Kilka minut później
Wszedłem do gmachu wielkiego budynku, za którym szczególnie nie przepadałem. Atmosfera panująca tutaj, przyprawiała mnie o mdłości i zawsze starałem się tego unikać. Podążałem za chłopakami, z dłońmi w kieszeniach. Byłem zagubiony, nie wiedziałem czy mam się odezwać, czy lepiej siedzieć cicho. Ciężkie, metalowe drzwi od windy, rozsunęły się, dając nam przejście, z którego skorzystaliśmy. Oparłem się o ścianę i stałem tak dopóki, nie usłyszałem głosu, jednego z przyjaciół.
-Rozchmurz się.-Zayn pomachał dłonią, przed moja twarzą. Dopiero teraz zorientowałem się, że stałem i patrzyłem na jeden punkt, co ze strony chłopaków, musiało wyglądać dziwnie. Posłałem mu niemrawy uśmiech, który odwzajemnił swoim większym. Tak bardzo zazdrościłem mu, dobrego humoru. Drzwi ponownie się rozsunęły, a my wychodząc, kierowaliśmy się w stronę jednej sali. Przez szybę dało się zauważyć, dwójkę ludzi, którzy nawet teraz, potrafili cieszyć się swoim towarzystwem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem nogami, co spowodowało wejście do pomieszczenia.
-Hej.-mruknąłem, spuszczając głowę.
-Cześć, Niall!-usłyszałem wesoły głos brunetki, na co natychmiastowo podniosłem głowę.-Jak się czujesz?
-W porządku, a Ty?-odpowiedziałem będąc zaskoczonym.
-Nie jest źle.-uśmiechnęła się promiennie, dzięki czemu moja twarz, zaczęła nabierać kolorów.
-Mogę pogadać z Cassie?-spytałem wiedząc, że prędzej czy później, musiałbym to zrobić. Wzrok skierowałem na Harry'ego, który nie wydawał się być wzruszony moimi słowami.-Ale sam.-podkreśliłem, a on od razu na mnie spojrzał.
-A, okej.-zakłopotany puścił rękę dziewczyny i wyszedł wraz z pozostałymi. Byłem coraz bardziej zdenerwowany, co ukazywały moje trzęsące się dłonie. Usiadłem na krzesełku i zacząłem bawić się palcami.
-Co jest?-do moich uszu, doszedł znany, zmartwiony głos.
-Ja...-jąkałem się.-Ja, przepraszam.
-Za co?
-Za to wszystko, nie chciałem by tak wyszło.-wydusiłem, podnosząc na nią wzrok.
-Ale to nie twoja wina.-zaprotestowała.-Wiem, że rozmawiałeś z Harry'm i wiem też co powiedziałeś. „To stałoby się, prędzej czy później”. To są twoje słowa, Niall.
-Może miałem racje.-mruknąłem.
-Na pewno miałeś racje.-poprawiła mnie, unosząc kąciki ust do góry.-Błagam, nie obwiniaj się.
-Postaram się.-odparłem, odwzajemniając uśmiech. Dziewczyna wyciągnęła w moja stronę ręce, z czego skorzystałem i przytuliłem jej kruche ciało. Właśnie po tym poczułem się lepiej, bo dała mi do zrozumienia, że czasu nie cofnę i nie sprawię, że nie pisałbym z Agnes. To co się stało, już się nie odstanie.

Tak, płoniemy, płoniemy.Teraz płoniemy.
***
Taki trochę luźny rozdział :)
Czekam na wasze opinie.
Kocham Was ♥


niedziela, 2 marca 2014

Twenty nine

Na samym początku, muszę coś napisać i naprawdę zależy mi na tym, by każda z Was to przeczytała!
Jak wiecie, brałam udział w konkursie na blog miesiąca Styczeń. Niestety nie udało mi się, ale zostałam nieźle zaskoczona. Otóż ponownie nominowano mnie do bloga miesiąca, tym razem Luty! Ogromnie się cieszę z drugiej takiej szansy. Nie oczekiwałam na coś takiego, dlatego bardzo dziękuję!
Więc prośba do Was.
Czytasz-zagłosuj! O TUTAJ!
Jest was dużo, a jeżeli każda oddałaby głos to myślę, że szanse są. To tylko chwilka, a zależy mi na tym ogromnie. Dziękuję!
I dedykacja dla Oli, która o nią poprosiła :)

-Perspektywa Cassie-
Czułam się jakbym w jednej chwili rozpadała się na kawałki, a zaraz potem układała wszystkie z powrotem. Uczucie pustki w mojej głowie, było tak nieznajome, że nie wiedziałam czy rzeczywiście jestem tutaj i trzymam za rękę mój własny promyk szczęścia. Przez chwilę nie wiedziałam w ogóle co się dzieje. Dosłownie przed kilkunastoma sekundami stałam i rozmawiałam z moim dziadkiem, a teraz jestem tu i patrzę otworzonymi oczyma na otaczającą mnie przestrzeń. To było coś, co mocno we mnie uderzyło. Dotarło do mnie, że już nigdy nie będę miała okazji, wtulić się w część mojego życia, że te światełko wygasło już dawno, jednak dopiero teraz to zrozumiałam. Momentalnie poczułam nieprzyjemny dreszcz, przechodzący przez moją klatkę piersiową. Musiałam wrócić do normalnego stanu, podpierając się słowami dziadka. Miałam pewność, że nie kłamał. Wiedziałam, że jest ze mną, czułam to. Właśnie w tym momencie ogarnął mnie przerażający ból, smutek i prawda o tym, że choćbym nie wiem jakbym chciała, nie przywrócę tego co było. To po prostu rozprysło się i powiało wraz z wiatrem. Przemknęło i nie wróci, już nigdy. Nie pozbędę się myśli, o tym co by było gdybym tam z nim została, gdybym była przy boku osoby, za którą tęsknię tak niewyobrażalnie mocno. Ale tu na ziemi, był ktoś, kto uparcie nie pozwalał mi odejść. Chłopak, który pomalował moje życie na kolorowe barwy i mimo wszystkiego, nie chciałabym znowu ujrzeć szarego światła dziennego.
-Harry...-wyszeptałam ledwo. Chciałam pokazać, że jestem silna. Byłam wojowniczką.-Kocham Cię.-głośny kaszel wydobył się z moich ust, zaraz po wypowiedzeniu tych słów.
-O mój boże.-zakrył wolną dłonią, swoje perfekcyjne wargi.-Ja Ciebie też, skarbie.-uwielbiałam jak tak do mnie mówił. Ochrypły głos, wypowiadający jedno słowo, a ja już formowałam uśmiech. Był uroczy, nawet z dołkami pod oczami i temu nie dało się zaprzeczyć.
-Możesz, podać mi wody?-mówienie wychodziło mi coraz lepiej, ale i tak z małymi trudnościami. On natychmiast sięgnął dłonią do szafki obok i wyciągnął butelkę cieczy, która była mi niezbędna. Lekko pochylił się nad mną, wpatrując uważnie w moje oczy, dlatego niemal wyczuwałam pulsowanie mojego serca. Dopiero co się obudziłam, a ten człowiek już doprowadza mnie do takiego stanu.
-Zawołam lekarza.-powiedział, gdy zobaczył jak moja twarz, wykrzywia się w bólu. Westchnęłam głośno, od razu po tym jak zamknęły się drzwi. Muszę przyznać, że jedyne co pamiętam to Zac'a celującego w Harry'ego bronią, a potem nic, zwyczajna pustka. Nie wiedziałam, dlaczego tu jestem, ale patrząc w czerwone od płaczu, oczy mojego chłopaka, mogłam stwierdzić, że nie jest dobrze. Bałam się prawdy.
-Jak się czujesz?-usłyszałam gruby głos i natychmiastowo obróciłam głowę w tamtym kierunku.
-Jest...-jęknęłam.-dobrze.
-Właśnie widzę.-odparł lekarz i zaczął sprawdzać coś na karcie, przyczepionej do łóżka, na którym leżałam. Korzystając z okazji, mocno chwyciłam Styles'a za rękę, chcąc poczuć jego obecność w minimalnym stopniu.-Czy coś Cię boli?
-Najbardziej klatka piersiowa i trochę głowa.-mruknęłam zniesmaczona tym "wywiadem". Zdecydowanie nie lubiłam odpowiadać na takie pytania.
-To normalne, przy takim postrzeleniu.
-Zostałam postrzelona?-spytałam zszokowana. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Przecież to mógłby być mój koniec.
-Nie pamiętasz tego?
-Pamiętam wszystko do momentu wyciągnięcia broni.
-Czyli nie jest źle.-odpowiedział.-Lepiej dla Ciebie, jeżeli nie pamiętasz wypadku.-uśmiechnął się pokrzepiająco i wyszedł z sali. Nadal zaskoczona słowami mężczyzny, spojrzałam na chłopaka siedzącego obok.
-Jak to się stało?-zaczęłam, przełykając wielką gule w gardle. Odruchowo mocniej, ścisnął moją rękę.
-Cassie, ja nie wiem czy...
-Odpowiedz.-powiedziałam surowo. Za wszelką cenę musiałam się tego dowiedzieć, nawet jeśli byłoby to dla mnie trudne.
-Kiedy Zac wycelował we mnie bronią, ty rzuciłaś się i akurat wtedy pociągnął za spust.-wytrzeszczyłam oczy.-Nie rozumiem dlaczego to zrobiłaś.-pokręcił głową.-Równie dobrze to ja mógłbym dostać tą kulką, a Ty nie musiałabyś się męczyć.
-Męczyłabym się bez Ciebie, Harry.-w moich oczach, stanęły łzy. Perspektywa życia, bez tego głupka, przyprawiała mnie o krok do zemdlenia. Nie poradziłabym sobie bez niego, bo to własnie on jest moim światem.
-Tak samo jak ja męczyłem się, widząc Ciebie, leżącą i ledwo oddychającą.-pogładził kciukiem wierzch mojej dłoni.-Oni Cię reanimowali.
-Co?-wydusiłam.
-Nawet nie wiesz, co przeżywałem słysząc, że twoje serce przestaje bić. Wtedy moje również przestało. Bałem się, że już nigdy nie będę mógł powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham, to było okropne. Krzyczałem, ale to nic nie dało. Chciałem żeby ten koszar się skończył, w jednej chwili mogłem stracić Cię na zawsze.-mruknął, przecierając jedno, załzawione oko. Odsunęłam się nieco na łóżku.
-Połóż się koło mnie i mocno przytul.-szepnęłam, nie panując nad emocjami.
-Nie chcę Cię skrzywdzić.
-Nie skrzywdzisz mnie.-byłam zdecydowana. Chłopak z wahaniem widniejącym na twarzy, odciągnął warstwę kołdry i położył się tuż obok mnie. Po chwili poczułam jak jego ręką oplata mnie wokół tali, a druga łączy palce z moimi. Przyciągnął mnie na swoją klatkę, gdzie spokojnie ułożyłam głowę. Tego właśnie potrzebowałam. Tylko i wyłącznie, jego dotyku.
-Dlaczego to zrobił?
-To rzeczywiste. Agnes chciała mnie, a on chciał Ciebie.-lekko uniosłam głowę, spoglądając na niego. Po moim policzku spłynęła czysta łza, która stworzyła ścieżkę dla następnych.-Nie płacz.-ocierał wszystko co wydobywało się z moich oczu.
-Nie zostawisz mnie?-zapytałam, nie będąc pewna czy coś takiego mogłoby się stać. Bałam się, że pewnego dnia, spędzone dni ze mną, zwyczajnie mu się znudzą. Bałam się, że znów mnie zostawi, ale już potem nie wróci i nie naprawi wszystkiego.
-Skarbie.-wypuścił powietrze z swoich perfekcyjnych warg.-Ona nigdy się dla mnie nie liczyła, bo to Ty zabrałaś moje serce, którego nie chcesz oddać i nawet nie próbuj tego robić. Nie zostawię Cię, wiem to. Jesteś tym czego potrzebuję, muszę mieć Cię by spokojnie zasypiać i budzić się rankiem z myślą, że jesteś obok mnie. Jestem tylko twój.-znacznie zmniejszył odległość między nami i po raz pierwszy od dłuższego czasu, opadł swoimi ustami na moje. Błogie uczucie rozlało się po moim ciele. Dawał mi potwierdzenie, na swoje słowa, które nie tylko mnie wzruszyły, a sprawiły, że kocham go jeszcze bardziej. Delikatnie przejechał językiem po mojej dolnej wardze, przygryzając ja lekko i kończąc to co przed sekundą zaczął. Opadł głową na poduszkę, owijając sobie kosmyk moich włosów, na palec. Szpitalna atmosfera, nie przeszkadzała mi czuć się tak jak teraz. Stworzyliśmy swoją własną aurę, w której chciałabym tkwić i tkwić. Miałam niesamowite szczęście, trafiając na takiego człowieka na swojej drodze, po której teraz stąpaliśmy razem.
-Perspektywa Harry'ego-
Słowa dziewczyny, mocno mną wstrząsnęły.
Nie chciałem by czuła się niepotrzebna. Chciałem by czuła się najważniejsza, gdy dla mnie taka była. Nigdy nie myślałem o Agnes w sposób, w jaki myślę o Cassie. To brunetkę kochałem z wszystkimi wadami i zaletami.
Kochałem jej sposób mówienia, do mnie z tą troską w głosie.
Kochałem jej oczy, wypełnione miłością i małymi tańczącymi iskierkami.
Kochałem w niej dosłownie wszystko i byłem niemal pewny, że to się nie zmieni. Przy żadnej innej dziewczynie, nie czułem się tak jak przy niej. Przy innych, w moim brzuchu nie szalało tysiące motylków, moje usta same nie formowały uśmiechu. Po prostu przy innych nie byłem prawdziwym sobą. Nie nudziłem się, gdy całymi dniami siedziałem na kanapie oglądając różne, romantyczne filmy,ale tylko jak ona była przy mnie. Nie nudziła mnie zwyczajność, gdy wiedziałem, że ona kocha mnie takiego jakim jestem.
Miała nade mną całkowitą kontrolę, byłem jej całkowicie oddany. Jej oczy wypełnione łzami, równały się z mocnym ściskiem za moje serce, a natomiast uśmiech sprawiał, że miałem ochotę wypuścić fajerwerki w powietrze. Zasługiwała na coś więcej niż "Kocham Cię". Zasługiwała na nieograniczoną miłość, którą ją obdarzałem. Nie byłem w stanie wyczuć momentu, w którym jej potrzebowałem, bo potrzebowałem tej osoby cały czas. Byłem pewny, że jeśli ona będzie przy mnie, moje uczucie będzie wzrastało, nawet jak jest to niemożliwe. Była kimś, kto nie zdawał sobie sprawy, jak na mnie działa...

Na zawsze, jesteś dla mnie.
Twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie.
Nie zgaśnie, nie wyblaknie.
Zachowam Cię już w sercu, na zawsze.
***
Nie chciałam przedłużać wam czytania moich wiadomości do Was, przed rozdziałem, dlatego napisze jeszcze jedną rzecz tutaj.
Co jest? - ciągle zadaje sobie to pytanie. 
Pamiętam jak pod rozdziałami widniało 25/30 komentarzy, a teraz ledwo 15, nawet mniej.
Nie wiem co się stało, ale naprawdę zależy mi na waszych opiniach. 
Dziękuję osobom,które komentują!
Kocham Was ♥

sobota, 22 lutego 2014

Twenty eight

Specjalna dedykacja dla mojej kochanej Magdy! Wiem, że mówiłam Ci to wiele razy, ale będę to powtarzać ciągle. Nie poddawaj się! Jesteś małym promyczkiem, który może osiągnąć, naprawdę wiele! Wierzę w Ciebie!
I zapraszam wszystkich na jej cudownego bloga!
http://happydayhappylovex.blogspot.com/#_=_

-Perspektywa Harry'ego-
Wierzyłem w nią z całego serca.
Wiedziałem, że jest silna, nie podda się bez walki. Chciałem wiedzieć, że jest dobrze, ale upewniając się jej słowami. Nie mogłem patrzeć na jej bladą twarz i szczelnie zamknięte oczy, gdy dosłownie przed kilkunastoma godzinami, one wpatrywały się we mnie i choć były zmartwione, widziałem w nich tą jedną iskierkę. Wierzyłem, że to nie koniec tej historii, wierzyłem, że razem dopiszemy jeszcze wiele rozdziałów. Stworzymy jedyną taką historię, którą będziemy opowiadać swoim dzieciom, wnukom i pozostałym członkom rodziny, którą  sami stworzymy. Miałem nadzieję, że choć wszystko się tak potoczyło, znajdziemy nową drogę, którą wspólnie będziemy podążać.
Chciałem znów zobaczyć, jak delikatnie przygryza wargę pod wpływem zdenerwowania.
Jak uśmiecha się uroczo, na jeden komplement, skierowany w jej stronę.
Jak jej oczy błyszczą, tym nieznanym blaskiem, gdy zaczyna się śmiać.
Jak patrzy na mnie i dokładnie przygląda się rysom, mojej twarzy.
Chciałem móc ją przytulić i nie puszczać do końca świata.
Chciałem żyć z nią, nie bez niej.
Chciałem by znów, powiedziała jak mnie kocha.
Mogłem nie opuszczać jej na tak długi czas. Mogłem zostać z nią i spełnić jeszcze jedno, swoje marzenie, którym była ona. Mogła wtedy poczuć jak bardzo ją kocham, ale zostawiłem ją, bez żadnego słowa pożegnania. Sprawiłem, że cierpiała, zadając sobie ten sam ból. Mogłem ochronić ją przed złem świata. Mogłem nie dopuścić, do tego by spotkała, człowieka, przez którego leży tutaj i nie daje znaku życia. Wszystko było moją winą, ale mimo tego, nie mogę pozwolić jej odejść. Muszę mieć ją przy sobie, by dodawała światła do mojego życia, by zapełniała połowę mojego serca.
-Cassie, kochanie, tak strasznie mnie to męczy. Pozwólmy sobie, przeżyć jeszcze wiele chwil w swoim towarzystwie, pozwólmy sobie, być szczęśliwym. Otwórz oczy, błagam. Otwórz i powiedz, że wszystko jest dobrze, pozwól mi tak myśleć.-ponownie wylewałem swoje myśli, przez słowa wypowiadane, do jej kruchej osóbki.- Jesteś na to gotowa, wierzę w to. Udowodnijmy wszystkim, że nawet to, nie jest w stanie Nas zniszczyć.-Wstałem z niewygodnego krzesła, na którym spędzałem większość czasu i podszedłem do okna, uchylając nieco roletę. Widok mocno ścisnął mnie za serce. Ludzie byli tak beztroscy, śpieszyli się do pracy, uśmiechnięci rozmawiali przez telefon, szli za rękę, nie przejmując się niczym. Zsunąłem roletę w dół, nie mogąc tego wytrzymać i ostatni raz spojrzałem na dziewczynę, wychodząc z sali. Na korytarzu siedział Niall w towarzystwie Eleanor, której posłałem jedno spojrzenie i zniknęła za tymi samymi drzwiami, które zamknąłem. Przecierając załzawione oczy, usiadłem koło przyjaciela i spuszczając głowę, nie mogłem już dusić w sobie, wszystkich uczuć.
-To wszystko przez mnie.-szepnąłem. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co Ty bredzisz? Nie obwiniaj się, Harry.
-Powiedz mi jak, a to zrobię. To cholernie pokręcone, ale dobrze wiem, że nie musiałem pojawiać się w jej życiu, po raz kolejny.


-Oszalałeś?!-warknął.-Słuchaj to, że teraz będziesz tak mówił, nic Ci nie da. Nie mogłeś wytrzymać bez tej dziewczyny, więc wytrzymałbyś resztę życia, skoro byś się nie pojawił?-ciągnąc końcówki swoich włosów, pokręciłem przecząco głową.-Najważniejsze jest, że się kochacie, więc takie myśli w ogóle nie powinny przychodzić Ci do głowy. Czasu już nie cofniemy, musimy czekać na dalszy rozwój, życie samo napisało nam scenariusz, My możemy dodać jedynie krótkie wątki.-to co powiedział, głęboko do mnie dotarło. Jeżeli możemy dodać choć trochę do naszego życia, to ja chcę dodać właśnie jej uśmiech.
-Ale gdyby nie poznała Zac'a...
-Zacznijmy od tego, że gdybym nie poszedł na to spotkanie.-przerwał mi.-Ale nie możemy się obwiniać, bo tak miało być. To stałoby się prędzej czy później.
-Tak myślisz?-podniosłem wzrok, przyglądając mu się z pełną uwagą.
-Jestem tego pewny.
-Dziękuję, Niall.-przyciągnąłem go do siebie, przytulając.
-Po to tu jestem.-odparł, klepiąc mnie delikatnie po plecach.
-Perspektywa Cassie-
Stąpałam bosymi stopami po zimnej podłodze, chcąc jak najszybciej dostać się do jaskrawego światełka, na końcu czarnego tunelu.
Moja skromna, biała sukienka, rozwiała się, gdy nacisnęłam klamkę od drewnianych drzwi i wyszłam na całkowicie pustą polanę.
Rozejrzałam się dookoła, moje włosy wirowały wraz z wiatrem, który wiał tylko w jednym kierunku.
Podniosłam głowę i uważnie patrzałam przed siebie, zauważając postać stojącą na środku pola.
Zaciekawiona coraz bardziej, ruszyłam by zobaczyć kim jest.
-Dziadku...-szepnęłam.
-Witaj skarbie.-uśmiechnął się promiennie. Niewiele myśląc rzuciłam się mu w ramiona, zaciągając się jego specyficznym zapachem. Opatuliłam ramionami, jego ciało, chcąc zostać już w tym miejscu.
-Dlaczego mnie zostawiłeś?-spytałam zrozpaczona patrząc na niego. Tak długo go nie widziałam...
-Najwidoczniej tak miało być.-położył swoją dłoń na mojej głowie, po czym delikatnie przejechał nią po moich włosach.
-Tęskniłam, tak bardzo tęskniłam. Tyle miałam Ci do opowiedzenia, a Ty odszedłeś...-szepnęłam.
-Jestem z Tobą cały czas, aniołku. Tylko mnie nie widzisz, ale jestem. Wiem co robisz każdego dnia, widzę jaka jesteś szczęśliwa. Nie zmarnuj tego, wracaj do nich.
-Ale...
-Cassie, dam sobie rade. Mój czas już się skończył, ale twój nie. Masz całe życie przed sobą.
-Potrzebuję Cię...-łzy spływały po moich rumianych policzkach. Tak bardzo mi go brakowało, jego chrapliwego głosu i historii z dawnych czasów.
-Jestem przy Tobie.-otarł słoną ciecz z mojej twarzy.
-Kocham Cię, dziadku...-mocno wtuliłam się w jego ciało. Ostatni raz chciałam zapamiętać go, takiego jakim jest.
-Też Cię kocham, słoneczko.-powiedział.-Kiedyś się spotkamy.-usłyszał i już stałam sama na środku wielkiego pola. Zniknął, znowu. 
Wiedziałam, że teraz jest czas, by wrócić do ludzi, którzy na mnie czekają.
Wiedziałam też, że nigdy nie zapomnę o osobie, która była mi tak bliska.
Cieszę się, że chociaż raz, było mi darowane, porozmawianie z nim.
Odwróciłam się i stanęłam przed drewnianymi drzwiami, naciskając klamkę.
Wtedy znów ujrzałam ciemność...
-Perspektywa Harry'ego-
Wstałem pobudzony, gdy usłyszałem niemiłosierne pikanie aparatury.
Momentalnie do pomieszczenia wbiegło kilkoro lekarzy, dzięki czemu nerwowo podniosłem się z krzesła i nie patrząc na zmęczonego Horan'a, wbiegłem za nimi.
-Proszę wyjść!-krzyknęła jedna z pielęgniarek.
-Co się dzieje?!-wrzasnąłem nie zważając, na uwagi kierowane w moją stronę.
-Proszę natychmiast wyjść!-i wtedy zauważyłem jak ją reanimują. Moje serce stanęło, świat zaczął wirować, a ja po prostu opadłem na ziemię.
-Musimy wyjść.-usłyszałem głos mojego roztrzęsionego przyjaciela. Podniosłem się, wybiegając na korytarz. Ponownie opadłem na ziemię, dławiąc się własnym płaczem.
-CASSIE NIE ZOSTAWIAJ MNIE!-krzyknąłem na cały korytarz. Miałem gdzieś, że ludzie patrzyli się na mnie, a chłopak próbował mnie uspokoić. Moje serce umierało.-NIE, PROSZĘ! NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ! POTRZEBUJĘ CIĘ!-nie panowałem nad sobą. Moje ciało drżało, cały się trzęsłem. Nie mogłem znieść myśli, że to może być ostatni raz, gdy widziałem ją, szczęśliwą. Nie mogła mnie tak po prostu opuścić. Do jasnej cholery, nie mogła! Bez zastanowienia, znowu wbiegłem do sali, gdzie lekarze próbowali ją ratować.-KOCHANIE BŁAGAM NIE RÓB MI TEGO! KOCHAM CIĘ, SŁYSZYSZ?! KOCHAM CIĘ JAK IDIOTA! NIE MOŻESZ MNIE OPUŚCIĆ, NIE MOŻESZ ZOSTAWIĆ SAMEGO NA TYM CHORYM ŚWIECIE!
-Proszę się odsunąć!
-RAZEM DAMY RADE, PRZEJDZIEMY PRZEZ TO. ALE BŁAGAM NIE KOŃCZ TEGO!-bezsilny opadłem na krzesło i zamykając oczy, wydobyłem z siebie jeszcze większy szloch. Nie wiedziałem co się dzieje. Strach opanował mnie całego. Kochałem ją, bardziej niż byłem w stanie sobie wyobrazić. Była całym moim światem, była sercem bez, którego nie mogłem żyć. Była iskierką, która sprawiała, że czułem przyjemne ciepło. Nie mogła odejść, nie mieściło mi się to w głowie. To wszystko działo się zbyt szybko. Jedyne czego chciałem, to żeby cały ten koszmar, wreszcie się skończył.
-Odzyskaliśmy prace serca.-usłyszałem głos lekarza. Szybko podniosłem głowę, patrząc na dziewczynę, której klatka piersiowa unosiła się i opadała, na przemian. Wypuściłem powietrze z ust, łapiąc jej delikatną dłoń.-Zostawię Was samych.
-Cassie...-zacząłem przerażony. To stało się tak nagle. Poruszyła palcami u dłoni, mocniej ściskając moją.
-Harry...-wyszeptała ledwo. Coraz większy uśmiech, formował się na mojej zmęczonej twarzy.-Kocham Cię.-szepnęła, kaszlając. Lekko uchyliła powieki, ukazując mi swoje piękne tęczówki.
-O mój boże.-zakryłem wolną dłonią usta.-Ja Ciebie też, skarbie.
Dziękuję.

Nienawidzę Cię, nie opuszczaj mnie.
Bo kocham twoje pocałunki.
Jestem w kawałkach, ty mnie uzupełniasz.
***
Sama muszę przyznać, że po raz pierwszy spodobało mi się to co napisałam.
Jestem zadowolona, nie wiem jak Wy.
Czekam na opinie.
Kocham Was ♥

niedziela, 9 lutego 2014

Twenty seven

-Perspektywa Harry'ego-
Stwierdzenie, że byłem zły, byłoby niedopowiedzeniem.
Byłem cholernie wściekły. Czułem, że w jednej sekundzie, mogę wszystko stracić. Bałem się, że jeżeli tylko zrobię coś nie tak, ona zniknie i zostawi mnie na zawsze. Bałem się, że nie zdążę się pożegnać, że odejdzie bez pożegnania. Nie chciałem tego. Chciałem znów zobaczyć jak kąciki jej ust, formują się w pięknym uśmiechu, a oczy błyszczą tym niesamowitym blaskiem. Chciałem znów poczuć jak jej małe rączki obejmują mnie, jak jej usta spotykają się z moimi, chciałem poczuć się tak jak czuję się tylko przy niej.
Byłem na skraju wytrzymania. Nie mogłem wytrzymać widoku jej bladej, leżącej na niewygodnym łóżku szpitalnym. Pragnąłem usłyszeć jej głos mówiący, że wszystko będzie dobrze, ale w zamian za to, miałem otaczającą mnie ciszę. Zostałem sam z moimi myślami, uczuciami. Potrzebowałem wygadać się komuś, powiedzieć jak okropnie się czuję. Potrzebowałem jej w swoimi życiu, potrzebowałem jasnego światełka, które rozjaśniłoby mój świat w tym momencie. Dusiłem w sobie chęć rozpłakania się, chociaż wiedziałem, że w moich oczach od dłuższego czasu, gromadzą się łzy.
Delikatnie ścisnąłem jej rękę, która swobodnie opadała na białą pościel, okrywającą te bezbronne ciało. Gładziłem kciukiem, wierzch dłoni dziewczyny, myślami będąc zupełnie gdzie indziej.
-Pamiętasz, jak zamknęłaś mnie w pokoju hotelowym?-zupełnie nieświadomie, zacząłem mówić.-Byłaś tak przejęta tą ostatnią sesją, że kompletnie zapomniałaś o mojej obecności.-cicho się zaśmiałem, na myśl o tamtym dniu.-Nim się obejrzałem, Ciebie nie było już w pokoju, a drzwi były szczelinie zamknięte. Byłem naprawdę zły, ale nie mogłem się dłużej gniewać wiedząc, że za kilka godzin wejdziesz tam z wymalowaną ulgą na twarzy. Jedyne co się liczyło to twoje szczęście i nadal tak jest, wiesz?-spoglądnąłem na jej spokojną twarz.-Wszystko co chcę, to widzieć twój promienny uśmiech i nic więcej wtedy nie ma znaczenia. Sprawiasz, że zapominam o całym otaczającym mnie świecie, bo wiem, że mam przy sobie osobę, która idealnie mnie dopełnia. Błagam nie zostawiaj mnie, Cassie.-szepnąłem, mocniej ściskając jej rękę.-Jesteś moim wszystkim, nie możesz odejść. Wiem, że jesteś silna, dasz radę, prawda?-chciałem przekonać sam siebie. Wiedziałem, że gadanie  tu nic nie da, ale dawało mi to jakąś siłę. Część mnie, wierzyła, że ona słyszy to co mówię.-O a jak, robiliśmy popcorn i spaliliśmy garnek?-lekko się uśmiechnąłem.-Mieliśmy wtedy jakieś 13 lat, wkurzyłaś się na mnie bo nalałem za dużo oleju. Do dziś pamiętam twoją zdenerwowaną minę, gdy niechcący Cię popchnąłem, a Ty wysypałaś tą kukurydze. Szkoda tylko, że garnek stał na gazie i ucierpiał najbardziej.-pokręciłem głową, przypominając sobie tą sytuacje.
~*~
-Czy Ty jesteś poważny?-warknęła Cassie.
-Co znowu zrobiłem?
-Za dużo oleju! Człowieku!-jej ręce, aktualnie znajdowały się w powietrzu.
-Przepraszam.-mruknąłem rozbawiony, jej wybuchem. Przechodząc koło niej, lekko ją szturchnąłem, ale ona jak to ona, musiała się zachwiać i upuściła torebkę z popcornem na ziemię.
-Harry!-wrzasnęła wściekła.
-Ups?-zaśmiałem się.
-Co Cię tak bawi?-zapytała czerwona.-To, że jesteś idiotą?
-Nie, bardziej twoja mina.-parsknąłem śmiechem, odwracając się w stronę kuchenki.-Cass...-odparłem cicho.
-Czego?!
-Spaliliśmy garnek.
~*~
Ból, który zadawała mi, nie odzywając się, był tak silny, że odczuwałem uczucie, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. To było tak męczące, zrobiłbym wszystko, żeby odezwała się do mnie, chociażby jednym słowem.
W momencie, gdy do sali weszła Eleanor, westchnąłem ciężko. Świadomość, że nie jestem tu sam, nieznacznie podnosiła mnie na duchu.
-Jak się czujesz?-zapytała, przenosząc wzrok z leżącej dziewczyny, na moją zmęczoną twarz. Mógłbym skłamać mówiąc, że dobrze, ale nawet na to,nie miałem siły. Byłem wyczerpany.
-Okropnie.-odparłem. Brunetka odsunęła krzesło i siadła po drugiej stronie łóżka, przejeżdżając dłonią, po miękkiej kołdrze.-Gdzie są chłopcy?- zapytałem.
-Kazałam im pojechać do domu i przyjechać jutro. Jest już późno, a Niall ledwo trzymał się na nogach.-przytaknąłem, słysząc odpowiedź.-Wiesz, Cassie źle znosiła te trzy lata bez Ciebie.-zaczęła. 
-Co masz na myśli?
-Ukrywała to, ale było po niej widać, że naprawdę źle się czuje, nie mając szansy na dowiedzenie, się dlaczego tak naprawdę od niej odszedłeś.-wielka gula, pojawiła się moim gardle.-Czemu to zrobiłeś?
-Ja sam nie wiem, El...-przeczesałem swoje włosy, po raz kolejny spoglądając na moją dziewczynę.
-Nigdy nie dała swoim uczuciom, ujrzeć światła dziennego, więc sama musiałam zauważyć, że coś się dzieje. Przeklinałam Ciebie w myślach, ale teraz wiem, że mieliście ten sam powód.-spojrzałem na nią pytająco.-Kochaliście się.-nabrałem powietrza do płuc wiedząc, że ma rację. 
-Tęskniłem za nią.-wyszeptałem.
-Zapomniałeś o niej?
-Nie, na pewno chciałem, ale nie udawało mi się to. 
-Więc, dlaczego jej nie poznałeś?-spytała, sprawiając, że myślami cofnąłem się w czasie do chwili, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz, od trzech lat.
-Zmieniła się.-powiedziałem, pewny swoich słów.
-Tak, to prawda.-zgodziła się ze mną.-Ale nie tak bardzo, Harry.
-Ciągle pamiętałem ją, jako roztrzepaną nastolatkę. Pamiętałem, wszystkie chwile z nią, bo najlepszych momentów swojego życia, się od tak nie zapomina. Ale...-przerwałem.-Praca, chłopaki, koncert, fani, pomogli mi na moment, wymazać ją pamięci.
-Naprawiłeś to.-odparła, wprawiając mnie w zakłopotanie.
-Co?-zapytałem zdziwiony.
-Naprawiłeś, wszystko.-posłała mi delikatny uśmiech.-Wiem co zrobiłeś w Paryżu, opowiedziała mi wszystko i mogę Ci przyrzec, że buchało od niej szczęście mimo, że rozmawiałyśmy przez telefon. Kocha Cię.-wstając, poklepała mnie lekko po ramieniu i wyszła z sali. Znów spojrzałem na Cassie i momentalnie ścisnęło mi się serce. Tak bardzo, bolał mnie ten widok.
-Skarbie, tak mocno Cie kocham.-ponownie ścisnąłem jej dłoń, przystawiając sobie ją do ust i delikatnie musnąłem. -Nie mogę sobie wyobrazić, że w każdej chwili możesz mnie zostawić. Bez Ciebie nie ma nic, nie ma mnie, dlatego tak bardzo proszę, obudź się. Otwórz swoje oczy, bym mógł upewnić się, że jesteś tu ze mną. Tak bardzo Cię potrzebuję. Wiem, że to brzmi oklepanie, ale taka jest prawda. Chcę przechodzić z Tobą to wszystko, chcę z Tobą spędzać cały mój czas, Tobie poświęcać całą moją uwagę. Nie komu innemu, tylko Tobie, bo to Ty skradłaś moje serce, mnie całego. Nie możesz mnie teraz opuścić, zwłaszcza, że zwariowałem na twoim punkcie. Błagam...-szepnąłem, głowę kładąc na powierzchni łóżka, wciąż mocno trzymając jej rękę. Bałem się, że jeżeli tylko ją puszczę, zniknie, opuści mnie.
Minęło kilka minut, zanim poczułem coś, dzięki czemu moje serce praktycznie stanęło. Poczułem, że palce jej dłoni, delikatnie ściskają moją, jakby chciała pokazać mi, że jest tu ze mną. Ciepło rozlało się po moim ciele, gdy uświadomiłem sobie co się właśnie stało. Ona mnie słyszy, słyszy mnie! Zaraz po tym, w sali pojawił się lekarz, pytający czy coś się działo.
-Ona, ścisnęła moją dłoń.-mruknąłem, całkiem oszołomiony tym co się stało.
-To znaczy, że reaguje na twoją obecność.-uśmiechnął się do mnie.-Rób to co robisz, dalej. Cokolwiek to jest.-powiedział i zniknął za drzwiami.
-Zrób to znowu, Cassie. Pokaż jak silna jesteś..-szepnąłem w jej stronę. Po kilku sekundach, dostałem to czego chciałem. Znów ścisnęła moją rękę, czym spowodowała, szeroki uśmiech na mojej twarzy. Mimo, że nie obudziła się, byłem szczęśliwy, że zrobiła chociażby to.-Jestem z Ciebie dumny, kochanie.-powiedziałem.-Kocham Cię.
Jednak gdzieś nadal pozostawała obawa, że to było jednorazowe. Chciałem wyrzucić te myśli z głowy, ale zupełnie nie dawałem rady. Raz było kolorowo, a zaraz po tym, wszystko się psuło. Tak ciężko było mi, siedzieć tu i czekać, aż jej piękne oczy, otworzą się. Chciałem by stało się to w tej chwili, ale wiedziałem, że jest to niemożliwe, zaważając na to, że jest pod wpływem silnych środków przeciwbólowych. Dla takiej kruchej osóbki, jaką była, to był ogromny ciężar, który gdybym tylko mógł, przeniósłbym na siebie.
Zamykając oczy, modliłem się tylko oto, żeby było dobrze. Chciałem przestać się martwić, ale musiałem siedzieć tutaj z nią, bo obiecałem, że obojętnie co, zawsze przy niej będę.
Kochałem ją zbyt bardzo...

Chcę śnić o tym, co ty.
Iść, tam gdzie idziesz.
Mam jedno życie.
I chcę je przeżyć z tobą.
***
Tak, wiem.
Krótki, ale nie miałam pojęcia co jeszcze napisać.
Liczę na Wasze opinie!
Kocham Was ♥