I zapraszam wszystkich na jej cudownego bloga!
http://happydayhappylovex.blogspot.com/#_=_
-Perspektywa Harry'ego-
Wierzyłem w nią z całego serca.
Wiedziałem, że jest silna, nie podda się bez walki. Chciałem wiedzieć, że jest dobrze, ale upewniając się jej słowami. Nie mogłem patrzeć na jej bladą twarz i szczelnie zamknięte oczy, gdy dosłownie przed kilkunastoma godzinami, one wpatrywały się we mnie i choć były zmartwione, widziałem w nich tą jedną iskierkę. Wierzyłem, że to nie koniec tej historii, wierzyłem, że razem dopiszemy jeszcze wiele rozdziałów. Stworzymy jedyną taką historię, którą będziemy opowiadać swoim dzieciom, wnukom i pozostałym członkom rodziny, którą sami stworzymy. Miałem nadzieję, że choć wszystko się tak potoczyło, znajdziemy nową drogę, którą wspólnie będziemy podążać.
Chciałem znów zobaczyć, jak delikatnie przygryza wargę pod wpływem zdenerwowania.
Jak uśmiecha się uroczo, na jeden komplement, skierowany w jej stronę.
Jak jej oczy błyszczą, tym nieznanym blaskiem, gdy zaczyna się śmiać.
Jak patrzy na mnie i dokładnie przygląda się rysom, mojej twarzy.
Chciałem móc ją przytulić i nie puszczać do końca świata.
Chciałem żyć z nią, nie bez niej.
Chciałem by znów, powiedziała jak mnie kocha.
Mogłem nie opuszczać jej na tak długi czas. Mogłem zostać z nią i spełnić jeszcze jedno, swoje marzenie, którym była ona. Mogła wtedy poczuć jak bardzo ją kocham, ale zostawiłem ją, bez żadnego słowa pożegnania. Sprawiłem, że cierpiała, zadając sobie ten sam ból. Mogłem ochronić ją przed złem świata. Mogłem nie dopuścić, do tego by spotkała, człowieka, przez którego leży tutaj i nie daje znaku życia. Wszystko było moją winą, ale mimo tego, nie mogę pozwolić jej odejść. Muszę mieć ją przy sobie, by dodawała światła do mojego życia, by zapełniała połowę mojego serca.
-Cassie, kochanie, tak strasznie mnie to męczy. Pozwólmy sobie, przeżyć jeszcze wiele chwil w swoim towarzystwie, pozwólmy sobie, być szczęśliwym. Otwórz oczy, błagam. Otwórz i powiedz, że wszystko jest dobrze, pozwól mi tak myśleć.-ponownie wylewałem swoje myśli, przez słowa wypowiadane, do jej kruchej osóbki.- Jesteś na to gotowa, wierzę w to. Udowodnijmy wszystkim, że nawet to, nie jest w stanie Nas zniszczyć.-Wstałem z niewygodnego krzesła, na którym spędzałem większość czasu i podszedłem do okna, uchylając nieco roletę. Widok mocno ścisnął mnie za serce. Ludzie byli tak beztroscy, śpieszyli się do pracy, uśmiechnięci rozmawiali przez telefon, szli za rękę, nie przejmując się niczym. Zsunąłem roletę w dół, nie mogąc tego wytrzymać i ostatni raz spojrzałem na dziewczynę, wychodząc z sali. Na korytarzu siedział Niall w towarzystwie Eleanor, której posłałem jedno spojrzenie i zniknęła za tymi samymi drzwiami, które zamknąłem. Przecierając załzawione oczy, usiadłem koło przyjaciela i spuszczając głowę, nie mogłem już dusić w sobie, wszystkich uczuć.
-To wszystko przez mnie.-szepnąłem. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co Ty bredzisz? Nie obwiniaj się, Harry.
-Powiedz mi jak, a to zrobię. To cholernie pokręcone, ale dobrze wiem, że nie musiałem pojawiać się w jej życiu, po raz kolejny.
-Oszalałeś?!-warknął.-Słuchaj to, że teraz będziesz tak mówił, nic Ci nie da. Nie mogłeś wytrzymać bez tej dziewczyny, więc wytrzymałbyś resztę życia, skoro byś się nie pojawił?-ciągnąc końcówki swoich włosów, pokręciłem przecząco głową.-Najważniejsze jest, że się kochacie, więc takie myśli w ogóle nie powinny przychodzić Ci do głowy. Czasu już nie cofniemy, musimy czekać na dalszy rozwój, życie samo napisało nam scenariusz, My możemy dodać jedynie krótkie wątki.-to co powiedział, głęboko do mnie dotarło. Jeżeli możemy dodać choć trochę do naszego życia, to ja chcę dodać właśnie jej uśmiech.
-Ale gdyby nie poznała Zac'a...
-Zacznijmy od tego, że gdybym nie poszedł na to spotkanie.-przerwał mi.-Ale nie możemy się obwiniać, bo tak miało być. To stałoby się prędzej czy później.
-Tak myślisz?-podniosłem wzrok, przyglądając mu się z pełną uwagą.
-Jestem tego pewny.
-Dziękuję, Niall.-przyciągnąłem go do siebie, przytulając.
-Po to tu jestem.-odparł, klepiąc mnie delikatnie po plecach.
-Perspektywa Cassie-
Stąpałam bosymi stopami po zimnej podłodze, chcąc jak najszybciej dostać się do jaskrawego światełka, na końcu czarnego tunelu.
Moja skromna, biała sukienka, rozwiała się, gdy nacisnęłam klamkę od drewnianych drzwi i wyszłam na całkowicie pustą polanę.
Rozejrzałam się dookoła, moje włosy wirowały wraz z wiatrem, który wiał tylko w jednym kierunku.
Podniosłam głowę i uważnie patrzałam przed siebie, zauważając postać stojącą na środku pola.
Zaciekawiona coraz bardziej, ruszyłam by zobaczyć kim jest.
-Dziadku...-szepnęłam.
-Witaj skarbie.-uśmiechnął się promiennie. Niewiele myśląc rzuciłam się mu w ramiona, zaciągając się jego specyficznym zapachem. Opatuliłam ramionami, jego ciało, chcąc zostać już w tym miejscu.
-Dlaczego mnie zostawiłeś?-spytałam zrozpaczona patrząc na niego. Tak długo go nie widziałam...
-Najwidoczniej tak miało być.-położył swoją dłoń na mojej głowie, po czym delikatnie przejechał nią po moich włosach.
-Tęskniłam, tak bardzo tęskniłam. Tyle miałam Ci do opowiedzenia, a Ty odszedłeś...-szepnęłam.
-Jestem z Tobą cały czas, aniołku. Tylko mnie nie widzisz, ale jestem. Wiem co robisz każdego dnia, widzę jaka jesteś szczęśliwa. Nie zmarnuj tego, wracaj do nich.
-Ale...
-Cassie, dam sobie rade. Mój czas już się skończył, ale twój nie. Masz całe życie przed sobą.
-Potrzebuję Cię...-łzy spływały po moich rumianych policzkach. Tak bardzo mi go brakowało, jego chrapliwego głosu i historii z dawnych czasów.
-Jestem przy Tobie.-otarł słoną ciecz z mojej twarzy.
-Kocham Cię, dziadku...-mocno wtuliłam się w jego ciało. Ostatni raz chciałam zapamiętać go, takiego jakim jest.
-Też Cię kocham, słoneczko.-powiedział.-Kiedyś się spotkamy.-usłyszał i już stałam sama na środku wielkiego pola. Zniknął, znowu.
Wiedziałam, że teraz jest czas, by wrócić do ludzi, którzy na mnie czekają.
Wiedziałam też, że nigdy nie zapomnę o osobie, która była mi tak bliska.
Cieszę się, że chociaż raz, było mi darowane, porozmawianie z nim.
Odwróciłam się i stanęłam przed drewnianymi drzwiami, naciskając klamkę.
Wtedy znów ujrzałam ciemność...
-Perspektywa Harry'ego-
Wstałem pobudzony, gdy usłyszałem niemiłosierne pikanie aparatury.
Momentalnie do pomieszczenia wbiegło kilkoro lekarzy, dzięki czemu nerwowo podniosłem się z krzesła i nie patrząc na zmęczonego Horan'a, wbiegłem za nimi.
-Proszę wyjść!-krzyknęła jedna z pielęgniarek.
-Co się dzieje?!-wrzasnąłem nie zważając, na uwagi kierowane w moją stronę.
-Proszę natychmiast wyjść!-i wtedy zauważyłem jak ją reanimują. Moje serce stanęło, świat zaczął wirować, a ja po prostu opadłem na ziemię.
-Musimy wyjść.-usłyszałem głos mojego roztrzęsionego przyjaciela. Podniosłem się, wybiegając na korytarz. Ponownie opadłem na ziemię, dławiąc się własnym płaczem.
-CASSIE NIE ZOSTAWIAJ MNIE!-krzyknąłem na cały korytarz. Miałem gdzieś, że ludzie patrzyli się na mnie, a chłopak próbował mnie uspokoić. Moje serce umierało.-NIE, PROSZĘ! NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ! POTRZEBUJĘ CIĘ!-nie panowałem nad sobą. Moje ciało drżało, cały się trzęsłem. Nie mogłem znieść myśli, że to może być ostatni raz, gdy widziałem ją, szczęśliwą. Nie mogła mnie tak po prostu opuścić. Do jasnej cholery, nie mogła! Bez zastanowienia, znowu wbiegłem do sali, gdzie lekarze próbowali ją ratować.-KOCHANIE BŁAGAM NIE RÓB MI TEGO! KOCHAM CIĘ, SŁYSZYSZ?! KOCHAM CIĘ JAK IDIOTA! NIE MOŻESZ MNIE OPUŚCIĆ, NIE MOŻESZ ZOSTAWIĆ SAMEGO NA TYM CHORYM ŚWIECIE!
-Proszę się odsunąć!
-RAZEM DAMY RADE, PRZEJDZIEMY PRZEZ TO. ALE BŁAGAM NIE KOŃCZ TEGO!-bezsilny opadłem na krzesło i zamykając oczy, wydobyłem z siebie jeszcze większy szloch. Nie wiedziałem co się dzieje. Strach opanował mnie całego. Kochałem ją, bardziej niż byłem w stanie sobie wyobrazić. Była całym moim światem, była sercem bez, którego nie mogłem żyć. Była iskierką, która sprawiała, że czułem przyjemne ciepło. Nie mogła odejść, nie mieściło mi się to w głowie. To wszystko działo się zbyt szybko. Jedyne czego chciałem, to żeby cały ten koszmar, wreszcie się skończył.
-Odzyskaliśmy prace serca.-usłyszałem głos lekarza. Szybko podniosłem głowę, patrząc na dziewczynę, której klatka piersiowa unosiła się i opadała, na przemian. Wypuściłem powietrze z ust, łapiąc jej delikatną dłoń.-Zostawię Was samych.
-Cassie...-zacząłem przerażony. To stało się tak nagle. Poruszyła palcami u dłoni, mocniej ściskając moją.
-Harry...-wyszeptała ledwo. Coraz większy uśmiech, formował się na mojej zmęczonej twarzy.-Kocham Cię.-szepnęła, kaszlając. Lekko uchyliła powieki, ukazując mi swoje piękne tęczówki.
-O mój boże.-zakryłem wolną dłonią usta.-Ja Ciebie też, skarbie.
Dziękuję.
Nienawidzę Cię, nie opuszczaj mnie.***
Bo kocham twoje pocałunki.
Jestem w kawałkach, ty mnie uzupełniasz.
Sama muszę przyznać, że po raz pierwszy spodobało mi się to co napisałam.
Jestem zadowolona, nie wiem jak Wy.
Czekam na opinie.
Kocham Was ♥
Muszę przyznać, że mi też bardzo się to spodobało. To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com
Dominika.
Cuuuuudowny :*******
OdpowiedzUsuńTaaaak :*** Cassie nareszcie się obudziła! <3 <3 <3
Bardzo mi się podobało! :D Takie emocje xD Tak czytam i jak ona widziała swojego dziadka to już byłam pewna, że się obudzi, ale po chwili ta reanimacja... No po prostu świetnie! Ale jak nagle się wybudziła to odetchnęłam z ulgą... xD A Harry... No wiadomo, że zaczął panikować, ale jak to czytałam i sb to wyobrażałam to miałam wrażenie, że to jakiś psychopata xD Haha... Dobra nic... xD No ale ogólnie to świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
onewayoranother-one-direction.blogspot.com
O.MÓJ.BOŻE.
OdpowiedzUsuńADA, KOCHAM CIĘ.
ROZUMIESZ, KOCHAM CIĘ.
TAK BARDZO CI DZIĘKUJĘ, ZA TO NA POCZĄTKU, JEJU.
Rozdział jest piękny. W końcu się obudziła!
MÓWIŁAM, MÓWIŁAM ŻE SIĘ OBUDZI!
NIE WIEM CO NAPISAĆ.
WSZYSTKO JEST TAKIE IDEALNE
SPRÓBUJ MI GNOJUCHU TYLKO COŚ ZEPSUĆ MIĘDZY NIMI ITD. TO CIE ZNAJDE CZAISZ!
Z N A J D E!
HEH, OK KONIEC XD
ZAMIENIAM SIĘ W CIEBIE XD
OK, CZEKAM NA NEXT
MASZ NIC NIE PSUĆ
DZIĘKUJĘ, KOCHAM CIĘ :*
POZDRAWIAM ♥
Oczywiście, że się podobało :) Następny z dedykacją dla mnie proszę :D
OdpowiedzUsuńJaki piękny! *.*
OdpowiedzUsuńPiękny <3 czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńJej obudziła się :D Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńAgan :*
Dziękuje, że Ją uratowałaś. To wspaniałe. Czekam na nexta. ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Bloga Miesiąca:Luty. Wszystkie informacje na temat całego konkursu możesz znaleźć na naszej stronie.
OdpowiedzUsuńŻyczymy Powodzenia:)
http://spis1d.blogspot.com/
cudowne! :) najbardziej spodobał mi się moment, gdy lekarze ją reanimowali, nie wiem.. jakoś bardzo mnie to poruszyło.
OdpowiedzUsuńx