niedziela, 19 stycznia 2014

Twenty five

To wszystko mnie przerastało. Czułam jak mój oddech staje się nie równy, a serce bije jak oszalałe, za każdym razem, gdy ktoś wypowiedział słowo "porwanie" lub chociażby "uprowadzenie". Tak bardzo się bałam, bałam się rzeczywistości. Chciałabym cofnąć czas, nie pozwolić na to co się stało, ale niestety nie mam jakiś super mocy. Od rana wszyscy chodzili, z głową w chmurach, byli w swoim świecie. Przejmowali się tak samo jak ja, a to wcale nie polepszało sytuacji. Chcieliśmy tylko mieć go przy sobie, a tymczasem ktoś inny napawa się jego obecnością.
Chcąc odgonić wszystkie złe myśli z mojej głowy, ponownie udałam się na górę i zajęłam się poszukiwaniem czegoś w internecie. Tak jak przypuszczałam, każda strona wprost huczała od gorących wiadomości, na temat mój i Harry'ego. Gdzie tylko bym nie spojrzała, wszędzie widniały podobne do siebie nagłówki. 
"Harry Styles i śliczna brunetka razem?"
"Harry Styles, usidlony!"
"Czyżby nowy związek, przystojniaka z One Direction?"
Jak zwykle na końcu, nie mogło zabraknąć dopisku o czekaniu na nasze potwierdzenie. Mogliby sobie to darować, bo i tak już wszyscy mają swoje zdanie, łącznie z redaktorami. Nie mając ochoty dłużej tego czytać, wyłączyłam wszystkie strony i wpatrywałam się w obraz pulpitu. Nie mogłam znieść myśli, że jestem bezradna, że my wszyscy jesteśmy bezradni.
Z transu wybudził mnie dopiero, dzwoniący telefon. Niechętnie spojrzałam na wyświetlacz i westchnęłam. Dzwonił Zac, a ja naprawdę nie miałam ochoty na jakiekolwiek spotkania. Z grzeczności, przejechałam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.
-Tak?-zaczęłam
-Hej Cassie.-usłyszałam jego wesoły głos. Szkoda, że mój taki nie był.-Dzwonię, żeby wyrwać Cię na jakąś dobrą kawę, co Ty na to?
-Zac, nie mam dzisiaj, zbytnio humoru.
-No nie daj się prosić.-błagał. 
-No dobra.-zgodziłam się.-O której?
-Najlepiej zaraz, kawiarnia tam gdzie wczoraj.
-Okey, pa.-pierwsza rozłączyłam połączenie. Miałam cichą nadzieję, że te spotkanie chociaż trochę mnie rozluźni, ale raczej nie mam na co liczyć. Przejechałam dłonią po rozpuszczonych włosach i zabierając ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy, po raz kolejny wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach, natknęłam się na Harry'ego, dzięki czemu bezproblemowo się w niego wtuliłam. Właśnie w tym momencie, wszystkim emocjom dałam upust, bo dobrze wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam. Gorzkie łzy polały się po moich policzkach, a szloch wydobywający się z moich ust, był nie przyjemną muzyką dla naszych uszu.
-Ciii, skarbie, spokojnie.-chłopak, próbował opanować mnie i moje drżące ciało.
-Harry, ja nie dam rady.

-Dasz, wierzę w Ciebie.
-Harry...-pokręciłam przecząco głową, chcąc uświadomić mu, że się myli.

-Mamy siebie, wszystko będzie dobrze.-mówił gładząc rękoma moje policzki i ocierając łzy po nich cieknące. Szczelniej zacisnęłam ucisk, wokół jego torsu.
-Podwieziesz mnie do kawiarni?
-Jasne.-delikatnie się uśmiechnął.-Idziesz się z kimś spotkać?
-Tak, z Zac'kiem.
-Oh...-mruknął cicho i spuścił głowę w dół. Możliwe, że go to zabolało, ale chyba mam prawo do kontaktu ze znajomymi? Palcem uniosłam jego podbródek i spojrzałam w te intensywnie, zielone tęczówki.
-Kocham Cię.-szepnęłam i wspinając się na palcach, musnęłam jego spierzchnięte wargi. Nie musiałam długo czekać, na odwzajemnienie pocałunku. Nasze usta tworzyły jedność, dopełniały się jak nasza dwójka. Łączyły nas, w między czasie dając kojące, przyjemne uczucie.
-Ja Ciebie też.-przejechał językiem po mojej dolnej wardze, lekko ją rozchylając, po czym obdarował moje usta, soczystym buziakiem. Łapiąc go za rękę, pociągnęłam za sobą i wyszliśmy z domu. Nie będę długo siedzieć w miejscu, gdzie jestem umówiona. Mój humor nie nadawał się do pełnych życia rozmów i uśmiechów w stronę drugiego człowieka. Wypiję napój i wyjdę, tak po prostu. Samochód zatrzymał się na podjeździe, a ja machając Styles'owi na pożegnanie, wyszłam i podreptałam w stronę drzwi. Chcę mieć to już za sobą. Weszłam do środka i wypatrując bruneta, podeszłam do stolika, przy którym siedział.
-Cześć.-przywitałam się, natomiast na jego twarzy ujrzałam uśmiech. Zasiadłam na przeciwko niego i czekałam na zamówienie, które także zdążyłam złożyć.
-I jak tam?-zaczął z iskierkami w ochach. Przynajmniej jeden szczęśliwy.
-Jest dobrze.-skłamałam. Mimo wszystko nie chciałam zwierzać mu się z moich problemów.
-Przepraszam, że tak szybko wypaliłem z tą kawą, ale nie mogłem usiedzieć w miejscu.
-Nic nie szkodzi.-wysiliłam się na jeden, pusty uśmiech w jego stronę. W tym samym momencie, podeszła kelnerka i po podaniu nam gorącej cieczy, odeszła.
-Mam nadzieję, że nie popsułem Ci żadnych planów, czy coś.-tłumaczył.
-Akurat ich nie miałam.-upiłam łyk z kubka, a potem znowu zauważyłam jego uśmiech. Czemu ja nie mogę być taka wesoła? Dlaczego? Niedawno zachowywał się dość dziwnie, ale dzisiaj był jakby to powiedzieć...normalny. Naprawdę nie budził podejrzeń, a ja nie musiałam się dociekać. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Zadawał strasznie dużo pytań, ale nie mogłam się dziwić. W końcu trochę się nie widzieliśmy. Miałam wrażenie, że czas niemiłosiernie się dłuży. Nie byłam znudzona, bo przynajmniej byłam czymś zajęta, ale chciałam by wskazówki chodziły choć odrobinę szybciej. Jego twarz i sposób mówienia, wyrażały, że nie przejmuje się niczym podczas, gdy ja tylko o tym marzyłam. Nie wiedziałam gdzie podziać myśli, które nie dawały mi spokoju. Zakłócały moją przestrzeń w umyśle i za nic, nie chciały z niego wyjść. Musiałam więc, jakoś się z nimi uporać. Jednak nie wiedziałam jak.
-Cassie, wybacz na chwilę, ale muszę do toalety.-zmienił temat, wstając i wyczekująco, na mnie patrząc. Kiwnęłam w zrozumieniu głową i kończyłam sączyć kawę. Gdy zniknął mi z pola widzenia podparłam głowę jedną ręką i westchnęłam cicho. W jednej chwili, usłyszałam charakterystyczny dźwięk telefonu, oznaczający przychodzącą wiadomość. Spojrzałam na urządzenie, które spokojnie leżało na blacie stolika. Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Ukradkiem spojrzałam na wyświetlacz i tym co mnie zainteresowało, był nadawca. Moje oczy, powiększyły się, a ja sama zaczęłam się denerwować. Obracając się za siebie i patrząc, czy przypadkiem chłopak nie wraca, chwyciłam telefon do ręki. Wiedząc, że go nie ma, odblokowałam ekran i otworzyłam wiadomość.

Od Agnes.Pośpiesz się, bo Horan'ek sobie broi. Zaczyna się buntować, uwiń się!
Przerażona patrzyłam na litery, mrugając kilka razy. Rzuciłam urządzenie tam gdzie powinno leżeć i najszybciej jak umiałam, wybiegłam z lokalu. Nie mogłam zwlekać z tą wiadomością, musiałam powiadomić chłopców. Przyspieszyłam, biegnąc ile sił w nogach. Łzy ponownie pojawiły się na mojej twarzy. Jak on tak mógł? Wszystko uknuli, zabrali nam przyjaciela. Nie chciałam by mnie dogonił, dlatego spojrzałam do tyłu i zorientowałam się, że wybiega, z zamachem otwierając szklane drzwi. To nie mogło dziać się naprawdę. Nie wiele myśląc, wbiegłam w jakiś pierwszy zakręt, kryjąc się za dużym murem. Kilka sekund później, jego sylwetka znalazła się blisko chodnika, a on sam zaczął rozglądać się dookoła. Mój oddech znacznie przyspieszył, brzuch skręcał, dzięki czemu wiedziałam, że dostałam kolki. Mocno zaciskałam pięści, chcąc, by usunął się z mojego pola widzenia. Miałam ochotę wybiec i sprawić by pożałował, ale byłam słaba. Bałam się, że mógłby mi coś zrobić. W końcu porwał niewinnego człowieka, który teraz próbuje działać na własną rękę. Odetchnęłam z ulgą, gdy zauważyłam puste miejsce na ulicy i czym prędzej wybiegłam z ukrycia. Moje nogi biegły przed siebie, nie zwracałam uwagi na nic innego. Cała zdyszana i zapłakana, znalazłam się na tak dobrze znanej mi posiadłości i z hukiem wpadłam do domu. Momentalnie hałas, który stworzyłam, wywołał u chłopców panikę i teraz stałam przed nimi, zdruzgotana.
-Co się stało?-spytał z przejęciem Harry, mocno mnie przytulając.
-Z, Zac, Agnes, oni go mają!-krzyknęłam, popadając w jeszcze większą histerię. 
-CO?!-wrzasnęli równocześnie. 
-Skąd wiesz?-słowa Zayn'a, wypłynęły z jego ust, gdy łapiąc się za głowę, chodził po salonie.
-Spotkałam się z Zac'kiem, poszedł do toalety, a jego telefon zabrzęczał. Wzięłam go do ręki, bo zauważyłam, że wiadomość jest od Agnes. I, i...-przerwałam, łkając. Na szczęście, dłoń chłopaka, który delikatnie gładził mnie po włosach, dodała mi otuchy.-I tam pisało, że go mają, że Niall się buntuje!
-Jasna cholera!-Liam w przypływie złości, uderzył pięścią o stojącą obok, szafkę.-Harry, podawaj adres!-no tak, przecież on wie, gdzie mieszka blondynka. Hazz podał ulicę, po czym mocno mnie trzymając, ubrał swoje buty.-Jedziemy!-wszyscy natychmiastowo wybiegliśmy z domu, wsiadając do auta. To było coś strasznego wiedzieć, że zaufana tobie osoba, kłamała Ci prosto w oczy, porywając przyjaciela. Kilkanaście minut później, zatrzymaliśmy się przed średniej wielkości domem. Beżowe ściany, na pewno nie pasowały do atmosfery w nim panującej. Nie mieliśmy czasu pukać, od razu znaleźliśmy się w środku, poszukując Niall'a. Niestety nic, nie mówiło o tym, że się tu znajduje.
-Piwnica!-odezwał się Louis, po czym wszyscy zbiegliśmy  na dół, otwierając drewniane drzwi. Zobaczyłam go. Siedział skulony pod ścianą, z związanymi rękoma. Spojrzał na nas, przemęczonymi oczami i wyszeptał ciche "pomocy", które ledwo usłyszałam. Mój wzrok przeniósł się w bok, gdzie stała blond włosa dziewczyna, ironicznie się śmiejąc. Gdybym tylko mogła, rozszarpałabym jej tą, fałszywą buźkę.
-Proszę, proszę.-podeszła do nas.-Kogo my tu mamy?-prychnęła, mierzwiąc mnie wzrokiem. Odepchnęłam ją od siebie i wtuliłam w stojącego obok Zayn'a. 
-Czego chcesz?-warknęłam ostro.
-Niczego.-wzruszyła ramionami.-Chociaż, nie.-szarpnęła mnie za koszulkę i mocno przecisnęła do ściany.-Odebrałaś mi moją własność.-zaśmiała mi się prosto w twarz.
-Zostaw ją!-Harry odciągnął mnie od niej i schował za swoimi plecami, gdy drzwi ponownie się otworzyły i ujrzeliśmy wchodzącego do pomieszczenia, Zac'ka.
-Tak myślałem, że już tu będziecie.-szedł z obleśnym uśmiechem.-Jesteś nic nie warta, wiesz?-spojrzał na mnie, a ja poczułam jak wszystkie mięśnie, mojego chłopaka, napinają się.
-Nie mów tak.-wysyczał w jego stronę, jednak Zac, go zignorował.
-Nic nie warta i naiwna.-szepnął, znajdując się za mną. Złapał mnie i popchnął, przez co upadłam na ziemię. 
-Przesadziłeś!-Styles rzucił się na niego, nie reagując na moje nawoływanie. Chłopcy widząc co się dzieje, podbiegli do Niall'a, próbując odwiązać mu sznurki, które mocno trzymały się na jego rękach. Szybko wstałam, chcąc odciągnąć Harry'ego, od bruneta, ale gdy tylko to zrobiłam, poczułam czyjąś rękę, na ramieniu i znowu znalazłam się przy ścianie. Spojrzałam z pogardą na Agnes i ponowiłam próbę wstania. Tym razem mi nie przeszkodziła i mogłam jakoś zainterweniować. Jednak to co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W stronę mojego chłopaka, celowano bronią. Za żadne skarby, nie wiedziałam skąd Zac ją wytrzasnął, ale teraz to było najmniej ważne. Momentalnie rzuciłam się na niego, usłyszałam tylko wrzask chłopaków i nie było już nic. 
Jeden strzał, jedna kula, jedna, wielka ciemność.


Nie pozwól mi.Nie pozwól mi.Nie pozwól mi odejść.
***
Beznadzieja.
Liczę na opinię.
Kocham Was <3


sobota, 18 stycznia 2014

Liebster Award x3 i The Versetil Blogger Awards

Wreszcie znalazłam czas, by uporządkować te wszystkie nominacje, za które chciałabym podziękować z całego serca. W życiu bym się tego nie spodziewała, a to wszystko dzięki wam! Jesteście najlepsze ♥

Nominacja od heart.♥
1.Co Cię inspiruje do pisania?
odp.Głównie inne imaginy, które czytam i wydarzenia, które czasami mi się śnią :)
2.Książka do której chętnie wrócisz?
odp.Zdecydowanie, "Pamiętnik Nastolatki"
3.Wymarzony zawód?
odp.aktorka lub dziennikarka. Chociaż nie ukrywam, że chciałabym też pisać :)
4.Co cenisz w ludziach?
odp.Szczerość i poczucie humoru.
5.Ulubiony kolor?
odp.Zielony.
6.Ile masz lat?
odp.13, ale rocznik owo 14 haha ;)
7.Ulubiona pora roku?
odp.Lato.
8.Jaki sport lubisz najbardziej?
odp.Piłka nożna.
9.Motto życiowe?
odp."Never Say Never" :)
10.Jakie jest twoje postanowienie noworoczne?
odp.Chcę spełnić swoje marzenia, może nie wszystkie, ale chcę :) Jedno już mi się udało ;)
11.Jak spędzasz czas wolny?
odp.Z przyjaciółmi.

Nominacja od Thissa
1.Ile masz lat?
odp.13, ale rocznik owo 14 ;)
2.Kto jest twoim ulubieńcem?
odp.Jeżeli chodzi o 1D, to Niall :)
3.Byłaś na ich koncercie?
odp.Na One Direction, nie.
4.Co masz z 1D?
odp.Our Moment, poduszkę, kubek, torbę, biografię Harry'ego, biografię Niall'a, Siłę Marzeń, Gdzie jesteśmy, Zero granic, przewodnik na 2013, przewodnik na 2014, bransoletki, naszyjnik, kolczyki, "śpiewającą" kartkę urodzinową :)
5.Jaka jest twoja ulubiona płyta 1D?
odp. Myślę, że nie potrafiłabym wybrać ;)
6.Twoja pasja?
odp.Pisanie, taniec, śpiew.
7.Masz chłopaka lub ktoś Ci się podoba? Zdradź imię.
odp.Nie mam chłopaka i nikt na chwilę obecną, mi się podoba.
8.Jakie są twoje imiona?
odp.Adrianna Katarzyna.
9.Dobrze się uczysz?
odp.Średnio.
10.Jakie jest twoje największe marzenie?
odp.Nie mogę zdradzić :)
11.Czytasz mojego bloga?
odp.Zacznę :)

Nominacja od Emma Payne
1.Czy podoba Ci się moje opowiadanie?
odp.Mhm :)
2.Ulubiona piosenka?
odp.Dawid Kwiatkowski - Biegnijmy Five Remix, Tataghata, Wytrzymać Chcę
One Direction - Little Things, More Than This, Right Now 
Justin Bieber - Baby, Maria, Never Say Never 
3.Lubisz zwierzęta?
odp.Tak.
4.O czym będzie następny rozdział na twoim blogu?
odp.Sami się przekonacie :)
5.Czym się interesujesz?
odp.Pisaniem, muzyką, tańcem.
6.Jak spędzasz wolny czas?
odp.Z przyjaciółmi.
7.Czy żałujesz, że założyłaś bloga?
odp.Oczywiście, że nie!
8.Czy żałujesz, że dowiedziałaś się o 1D?
odp.Oczywiście, że nie!
9.Którego z chłopców lubisz najbardziej?
odp.Niall :)
10.Czytasz moje opowiadanie?
odp.Zaczęłam :)
11.Lubisz chodzić do szkoły?
odp.Nie ;/

Teraz nominacja do The Versetil Blogger Awards, którą dostałam od Niewidzialna osoba dla Ciebie
1.Oprócz Directioner, jestem Kwiatonator, Belieber i Mixer.
2.Wczoraj byłam na koncercie Kwiatkowskiego <3
3.Mieszkam w Gorzowie Wielkopolskim :)
4.Łatwo doprowadzić mnie do płaczu.
5.Jestem strasznie wrażliwą osobą.
6.Bardzo często mi odbija.
7.Szybko się denerwuje.

UWAGA! 
NOMINUJĘ TYLKO DO THE VERSETIL BLOGGER AWARDS!
1. happydayhappylovex.blogspot.com
2. imaginy-one-direction-by-lilly-styles.blogspot.com
3. all-to-make-the-shelter.blogspot.com
4. blue-eyedlove.blogspot.com

To wszystko! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie nominacje!
Rozdział przewiduję na jutro :)



niedziela, 12 stycznia 2014

Twenty four

-Perspektywa Cassie-
Jasne światło, które wpadało przez uchylone okno sprawiło, że moje powieki otwarły się po długim śnie. Chociaż wtedy mój umysł odpoczął od wszelakich myśli i mógł w spokoju korzystać z chwili wytchnienia. Mocno się przeciągnęłam i odruchowo spojrzałam w bok. Niestety zauważyłam tylko samotną poduszkę z delikatnym wgnieceniem, na co od razu westchnęłam. Nie mając na co czekać, wyszłam z pod ciepłej kołdry ruszając do łazienki. Zmierzwiłam włosy, stojąc przed lustrem i uważnie szukając szczotki, która po chwili zajmowała się rozczesywaniem długich kosmyków na mojej głowie. Spostrzegając, że nieład został już doprowadzony do porządku, ściągnęłam z siebie za dużą koszulkę, bezczelnie przesiąkniętą perfumami Harry'ego i krótkie spodenki. Do rąk trafiły mi ubrania, które po kilku sekundach znajdowały się na mnie. Wykonałam ostatnie poprawki, przejeżdżając tuszem po rzęsach i wyszłam z pomieszczenia. Wiedząc, że nikogo nie ma w pokoju, skierowałam się na dół mając nadzieję, że kogoś znajdę. Nie myliłam się. Wszyscy siedzieli na kanapie, pałaszując kolorowe kanapki. Brakowało tylko Eleanor, która kilka dni temu wyjechała na sesje i Niall'a. Momentalnie się spięłam i szybko podeszłam do nich, chrząkając znacząco.
-Niall nie przyszedł?-zapytałam, chcąc się mylić.
-Nie.-odpowiedział zrezygnowany Liam, wstając z siedzenia. Ruchem dłoni pokazał mi, bym szła za nim do kuchni.
-Ty też myślisz, że...-zaczęłam, chwilowo przerywając. W ogóle nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, które zaczęły gnębić mnie zaraz po zjawieniu się w salonie.
-Tak, rozważam dwie opcje. Albo został u tej dziewczyny, albo ktoś go uprowadził.-powiedział bezpośrednio, wywołując u mnie nieprzyjemne dreszcze. Dziękowałam mu za to, że wypowiedział słowa, których ja natomiast wypowiedzieć bym nie umiała.-Jednak sądzę, że gdyby rzeczywiście u niej został, dałby nam znać, nawet jeśli rozładowałby mu się telefon.
-Ale kto mógłby być zdolny, do takiego czynu jakim jest porwanie?- z nadmiaru emocji, musiałam oprzeć się o ścianę. Niall był taki niewinny. Chciałabym tylko tego, żeby teraz się tu pojawił i powiedział, że naprawdę został u niej. Chciałam, żeby był. Czy to aż tak wiele?
-Nie wiem.-chłopak pokręcił głową.-Myślę, że powinniśmy zaczekać do wieczora, bo inaczej nic z tym nie zrobimy.- poparłam jego słowa i spuszczając głowę, wbiegłam po schodach na górę.
To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Przecież jeszcze wczoraj, siedział na tym łóżku, prosząc mnie o radę. Kim jest człowiek, który zniżył się do tak niskiego poziomu?
Kiedy tak leżałam, drzwi uchyliły się i do środka wszedł Styles, który natychmiastowo położył się koło mojej osoby.
-Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że coś się stało.-swoimi słowami, przerwałam ciszę panującą od dłuższego czasu. Jego palce mocniej zacisnęły się na mojej sylwetce, a on sam wtulił się w nią niczym małe dziecko.
-Wygląda na to, że miałaś rację.-mruknął cicho.
-Boję się.
-Skarbie.-podniósł głowę, spoglądając na mnie.-Jestem tu, znajdziemy Niall'a.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.-szepnął, zbliżając twarz do mojej. Właśnie w tej chwili poczułam jego miękkie wargi na swoich i uświadomiłam sobie, jak bardzo go potrzebuję.
 -Perspektywa Niall'a-
Ciemno, pusto i zimno. Co z tego, że miałem na sobie bluzę? I ona po jakiś kilku godzinach, przestała mi wystarczać. Nienawidziłem świadomości, że jestem tu sam, w dodatku głodny. Mogła mnie chociaż wziąć na górę, jak już chciała, żebym był jej, ale nie. Ona wolała przetrzymywać mnie w tej cholernej piwnicy. Na samą myśl o perspektywie jakiegokolwiek bycia z Agnes, mój organizm robił koziołki i robiło mi się niedobrze. Kurczę, chciałem tylko znaleźć się w swoim łóżku i przytulony do poduszki, po prostu zasnąć. W jednej chwili, moje oczy zostały porażone przez jaskrawe światło, a w pomieszczeniu pojawiła się dziewczyna, której widok wcale mnie nie ucieszył.
-Przyniosłam coś do jedzenia.-o proszę, jednak ruszyła swoim mózgiem.
-Może powiesz mi, jak mam to zjeść?-spytałem, patrząc na miskę kisielu.
-Ja Cię nakarmię.-i właśnie w tej chwili, odechciało mi się jeść czegokolwiek. Dlaczego po prostu nie mogła rozwiązać mi rąk?
-Chyba nie skorzystam.-po wypowiedzeniu tych słów, ujrzałem jej zdziwione spojrzenie. Była zła, ale mnie to nie obchodziło.
-Słucham?
-Dziewczyno.-prychnąłem.-Chyba nie myślisz, że będę jadł Ci z rąk.-w moim głosie było czuć sarkazm.
-Dobra, w takim razie odwiążę Ci te ręce, ale zjesz przy mnie.-głośno westchnąłem, ale zmuszony byłem to zrobić. Nie chciałem umrzeć z głodu, a to było jedynym dobrym wyjściem z tej sytuacji. Podeszła, rozwiązała sznurki, a ja poczułem minimalną ulgę w nadgarstkach. Rozruszałem je lekko i zabrałem się do jedzenia. Miałem dość, tego wszystkiego.- Długo jeszcze?-usłyszałem jej zirytowany głos, gdy po kilku minutach nadal kosztowałem.
-Masz.-podałem jej naczynie i językiem oblizałem wargi.
-Może tak dziękuję?
-Za co? Za to, że mnie tu przetrzymujesz?
-Mam powody.-uśmiechnęła się obrzydliwie, po czym ponownie zawiązując sznurki, wyszła. Głęboko wypuściłem powietrze, opierając się o ścianę. Byłem zmęczony. Nie spałem całą noc, bojąc się, że zaraz wejdzie ten chłopak i coś mi zrobi. Zamiast tego podśpiewywałem sobie nasze piosenki, ale ewidentnie brakowało mi głosów chłopaków. Poruszałem dłońmi czując, że sznurki są nieco poluzowane i uśmiechnąłem się sam do siebie. Postanowiłem zaryzykować, bo mimo wszystko nie chciałem dłużej tutaj siedzieć. Jedną ręką starałem się odszukać telefon, który był schowany w mojej kieszeni. Do tego musiałem się trochę wysilić ,bo jednak nie było to takie proste. Ale gdy wreszcie mi się udało, na ekranie zobaczyłem kilkanaście nieodebranych połączeń od przyjaciół. W duchu cieszyłem się, że wyciszyłem urządzenie, bo na pewno teraz już bym go nie miał.
-Perspektywa Cassie-
Razem z Harry'm siedzieliśmy wtuleni na łóżku, oglądając jakiś film, który nawet mnie nie interesował. Martwiłam się, bardzo się martwiłam. Nie miałam ochoty na nic, oprócz przytulenia blondyna. To w tej chwili było mi najbardziej potrzebne. Chciałam wiedzieć, że wszystko z nim w porządku, że nic mu nie grozi, ale niestety nie wiedziałam. Nie mogłam czekać to wieczora, musiałam zrobić coś teraz. Tylko co?
-Cass, uspokój się.-Harry odwrócił swoją głowę, tak by patrzeć w moje oczy. On też się martwił, widziałam to. Nie mógł udawać, przynajmniej przy mnie mu się to nie uda.
-Martwisz się tak samo jak ja.-odparłam dokładnie lustrując jego mimikę twarzy, która złagodniała po tych słowach. Ulżyło mu.
-Tak.
-Więc nie mów, że ja mam się nie przejmować, skoro wiesz co czuje.
-Kocham Cię.-szepnął w moje włosy, potęgując ciepło, które rozlewało się w moim organizmie. Jego loki były tak zabawnie rozczochrane, że nie mogłam się powstrzymać od dotknięcia ich.
-Ja Ciebie też.-westchnęłam, muskając palcami jego rozgrzany policzek. Moje usta uformowały delikatny uśmiech, gdy patrząc w jego zielone tęczówki, czułam się kochana i doceniona. A tak właśnie, zawsze chciałam się czuć.
 Właśnie w tej chwili zadzwonił mój telefon, pokazując dobrze nam znany numer, dzięki czemu serce na chwile mi stanęło. Dzwonił Niall, tak Niall! Drżącymi rękoma przesunęłam palcem po szybce i odebrałam połączenie.
-H, halo?-wyjąkałam, patrząc na chłopaka siedzącego obok.
-Cassie!-usłyszałam w słuchawce swoje imię, wypowiadające przez głos Horan'a.
-Niall?
-Cassie, musicie mi pomóc. Błagam jak najszybciej, jestem w...-przerwał.
-Niall, słyszysz mnie?
-Idzie tu, proszę pomóżcie mi.-dalej słyszałam tylko dźwięk zakończonego połączenia. Jak mam mu pomóc jak nie powiedział mi, gdzie jest, cholera! Szybko zerwałam się z łóżka i pospiesznie zbiegłam na dół. Tak jak myślałam, pozostali ciągle tam siedzieli.
-Niall dzwonił!-krzyknęłam, tak by mnie usłyszeli. Momentalnie wszyscy  spojrzeli w moim kierunku i równocześnie podeszli bliżej.
-Co mówił?-zapytał zdezorientowany Zayn.
-Prosił o pomoc.-wydukałam, czując jak po policzku spływa mi łza. To dla mnie, stanowczo za dużo. Od razu poczułam, że zostaję przyciągnięta do mojego chłopaka i zamknięta w jego ramionach.
-Powiedział gdzie jest?
-Chciał, ale zdążyłam usłyszeć, że ktoś idzie i zakończył połączenie.-wyjaśniłam zdruzgotana. Tak bardzo chciałam, żeby to tylko był żart. Wygląda na to, że moje przypuszczenia się sprawdziły. Odruchowo spojrzałam na Liam'a, który wyglądał przez okno z grobową miną.
-Co robimy?-spytał Louis, który dotąd nie zabierał głosu.
-Nie wiem.-Payne przejechał dłonią po włosach.-Nie możemy do niego zadzwonić, bo jak mówił ktoś do niego poszedł. Tak samo, nie możemy powiadomić policji.
-Dlaczego?
-Bo jak to zrobimy, w mediach rozpęta się burza, a porywacze na pewno będą chcieli okupu. Poczekamy aż zadzwoni jeszcze raz, ale jeśli tego nie zrobi, zaczniemy go szukać.-wyjaśnił i oddalił się od nas. Pokiwałam z niedowierzaniem głową i mocniej wtuliłam się w ciało Harry'ego. Co tu się działo?

Wytrzymać chcę jeszcze parę tych chwil.
Bo ciągle mocno czuję, że nie opadliśmy z sił.
***
To tyle od mnie dla was.
Mam wiele nominacji, dlatego w następnym poście je uwzględnię. 
Kocham Was <3 
Wszystkiego najlepszego Zayn!

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Twenty three

-Perspektywa Cassie-
Brnęłam do domu, najszybciej jak tylko umiałam. Musiałam w tej chwili porozmawiać z Niall'em, sama nie wiem dlaczego. Miałam strasznie dziwne przeczucie, że coś się stało. Byłam niemal pewna, że coś było nie tak. Tylko pozostaje pytanie, co to takiego?
Reszta spotkania z Zac'iem, przebiegała normalnie, przynajmniej z jego perspektywy. Cały czas przyglądałam mu się uważnie i doszłam do wniosku, że odkąd opowiedziałam mu o chłopcach, zmienił swoje zachowanie. Może to tylko z powodu tej rozmowy, którą prowadził przez telefon, ale nie mogę zapeszać.
Wbiegłam do domu i zmachana pojawiłam się w salonie.
-Jest Niall?- wszystkie pary oczu, momentalnie skierowały się na mnie. Z ich mimiki twarzy mogłam wyczytać jedynie zdziwienie. Ale kurczę, ja wiedziałam, że coś się dzieje. I wcale, nie jest to dobrą rzeczą.
-Jeszcze nie wrócił.-odpowiedział Liam, dokładnie mnie lustrując. Zawiedziona i równie zdenerwowana, opadłam na kanapę, prosto w ramiona Harry'ego. Ten od razu mocno mnie przytulił, nieco uspokajając moje nerwy. Byłam naprawdę wykończona. To wszystko zdołało sprawić, że nie miałam na nic siły. Długo nie usiedziałam na miejscu, ponieważ już po kliku minutach byłam w pokoju. W moje ręce trafiła jakaś koszulka Styles'a i krótkie spodenki. Zabierając te rzeczy, weszłam do łazienki, napuszczając wody do wanny. Mogłam wybrać prysznic, ale chciałam trochę odpocząć i rozluźnić wszystkie napięte mięśnie. Ściągnęłam ubrania i w pospiechu weszłam do napełnionej po brzegi wanny. Biała piana rozpowszechniała się po ciepłej wodzie, gdy ja zmęczona westchnęłam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Dlaczego wciąż odczuwałam to głupie uczucie? Przecież na pewno nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Ale jednak, nie mogłam się go pozbyć.
-Perspektywa Niall'a-
Pod wpływem mocnego bólu głowy, powoli otworzyłem oczy. Czyli to wszystko nie było jedynie głupim snem, a ja znajdowałem się w jakimś obskurnym pomieszczeniu, które zapewne było piwnicą. Natomiast  byłem przerażony. Uprowadziła mnie była dziewczyna mojego przyjaciela! Wszystkiego bym się po niej spodziewał, bo nie była jakaś najmądrzejsza, ale na pewno nie spodziewałbym się tego. Czułem się słaby, ale przede wszystkim bezsilny jak jeszcze nigdy. Nie wiedziałem co mógłbym teraz zrobić. Byłem związany, a usta miałem zaklejone, zapewne by nie krzyczeć. To jakiś koszmar, co ja takiego zrobiłem, by teraz tutaj siedzieć?
Nagle drzwi się otworzyły, dzięki czemu do pomieszczenia weszła Agnes w towarzystwie jakiegoś chłopaka, którego za żadne skarby nie kojarzyłem.
-Proszę, proszę. Horan raczył się obudzić.-teraz już wiedziałem, że to on przytrzymywał chusteczkę przy moim nosie. Natychmiastowo zacząłem się wiercić, mając nadzieje, że coś to wskóra. Niestety jak to mówią, nadzieja matką głupich.
-Wyspałeś się?-oboje się zaśmiali. Przyznaję, że od samego patrzenia na ich twarze, robiło mi się nie dobrze. Obleśne mieli te uśmiechy.- Oderwij mu taśmę.-dziewczyna swoje słowa, skierowała do towarzysza, który w ciągu sekundy podszedł do mnie i oderwał "przeszkodę" z ust. Zabolało, naprawdę.
-No, nie pękaj.-rzucił w moją stronę i wyszedł, zostawiając mnie z nią.
-Więc, Cassie i Harry są razem?-zapytała. Nie miałem ochoty odpowiadać, w ogóle ta informacja nie była jej potrzebna. Najlepiej niech się nie wtrąca do naszego życia i raz na zawsze zostawi nas w spokoju.-Gadaj!-wrzasnęła, wywołując u mnie nieprzyjemne dreszcze.
-Ta, tak-wyjąkałem i spojrzałem na jej zdenerwowaną minę, która zmieniła się wraz z wypowiedzianymi przez mnie słowami.-Czego Ty od mnie chcesz?-kucnęła przed moją osobą.
-Już Ci mówiłam.-szepnęła koło mojego ucha.-Zabrała mi Harry'ego, ale Ciebie już mi nie zabierze.
-Zwariowałaś.-powiedziałem nie dowierzając. Co do cholery tu się działo? Nie mam najmniejszej ochoty być jej, ta rozmowa w ogóle nie miała sensu. Jeżeli myśli, że jakimś cudem jej  się poddam i wpadnę w ramiona, to się grubo myli. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Wiedziałem, że jak tylko spróbuję, zdenerwuję ją, a nie wiem do czego jeszcze jest zdolna.
-Perspektywa Harry'ego-
Postanowiłem zaryzykować i sprawdzić co z Cassie. Widziałem, że była zmęczona i chciałem by odpoczęła, a ja skorzystam z okazji i odpocznę razem z nią. Ta dziewczyna robiła ze mną coś, czego nikomu innemu dotychczas się nie udało. Było dużo płci żeńskiej w moim życiu, mogłem mieć, tą którą zachciałem. Ale ja chciałem tylko i wyłącznie jej. Gdy byłem z nią, nic innego się nie liczyło, bo miałem przy sobie cały swój świat. Byłem pewny, że to właśnie na nią, czekałem przez te wszystkie lata. Szukałem chociaż cząstki niej, w każdej dziewczynie napotykanej na mojej drodze. Ale nie znalazłem, bo tylko ona ma to czego tak bardzo potrzebuję. Ma moje serce.
Delikatnie uchyliłem drzwi od naszego pokoju i po cichu wszedłem do środka. Leżała na dużym łóżku, w skupieniu wpatrując się w sufit. Odruchowo podniosłem głowę i spojrzałem w ten sam punkt, ale nie zauważyłem czegoś co mogłoby mnie zainteresować. Zbliżyłem się i bezwładnie opadłem na miękki materac, sprawiając, że swój wzrok przeniosła na mnie. Podciągnąłem się trochę i już leżałem tuż obok, bokiem podpierając na łokciu.
-Co jest?-spytałem, zakładając kosmyk jej włosów, za ucho.
-Nie masz przeczucia, że coś się dzieje?
-Chodzi o Niall'a?
-Nie wiem.-pokręciła w zrezygnowaniu głową. Widziałem w jej oczach tą troskę, obawiała się.
-Cass, on wyszedł i wróci.-westchnąłem. Mocno ją objąłem, starając dodać otuchy.- Dzwoniłaś do niego?
-Tak, nie odbiera.-odpowiedziała przejęta.
-Nie przejmuj się. Najwyżej jak jutro się nie pojawi, zaczniemy się martwić.-puściłem oczko, chcąc trochę rozweselić jej osobę.
-Może masz rację.-posłała mi swój piękny uśmiech, przez co już byłem spokojny i radowałem się w środku.
Chciałem by te myśli nie dręczyły, już jej kruchej osóbki. Nie zasługiwała na to, by przejmować się na zapas. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego tak bardzo martwiła się o Horan'a? Dlaczego to właśnie ona odczuwała takie rzeczy? Nie miałem zielonego pojęcia, ale wiedziałem jedno. Nie pozwolę, by dłużej się martwiła. Kocham ją tak, że z czasem wydaję mi się to niemożliwe. Zawsze chciałem mieć swoją księżniczkę, by być dla niej księciem. Byłem pewny, że Cassie nią jest. Jest moją piękną księżniczką, którą gotów jestem rozpieszczać i dla, której jestem gotów rzucić wszystko inne. Pragnę wiedzieć jak się czuje, pragnę mieć ją przy sobie, nawet jeśli coś stanęłoby na przeszkodzie. Jestem zakochany po uszy, z czego doskonale zdaję sobie sprawę i cieszę się, że to właśnie ta osoba sprawiła, że oddałem jej całego siebie.
-Perspektywa Agnes-
W końcu jest mój, co oznacza, że wszystko poszło zgodnie z planem. Shay odebrała mi Harry'ego, ale blondyna już mi nie odbierze. Choćby próbowała.

Próbujesz mnie ratować, przestań wstrzymywać oddech.
I sądzisz, że zwariowałam, tak, sądzisz, że zwariowałam.
***
To tyle.
Mam nadzieję, że się spodobał.
Kocham Was <3

czwartek, 2 stycznia 2014

Twenty two

-Perspektywa Niall'a-
Nadszedł ten dzień. To wszystko jest zdecydowanie za trudne, niż wydawało mi się na początku. Cały jestem poddenerwowany, nie przestaję się bawić moimi palcami u rąk, a do tego ciągle poprawiam swoje włosy, to straszne.  Nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie wiem gdzie się podziać. Czas jak na złość, zaczyna mi się dłużyć, a ja coraz bardziej się denerwuję. Czemu nic nie może być takie proste, jak nam się wydaje? Ale czasu nie cofnę i muszę stawić czoła rzeczywistości. Zrobiłem to po to, by nie być wiecznie samotnym. Chciałem poczuć się tak, jak inni z zespołu, chociaż myślę, że tylko się wygłupiłem. Niezdecydowanie, własnie teraz zapanowało w moim umyśle. Mogłem pomyśleć, zanim to zrobiłem, ale podobno najpierw robimy, a potem zastanawiamy się nad konsekwencjami, prawda? Tak długo czekałem na ten dzień, ale stanowczo chciałbym poczekać jeszcze dłużej.
Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i przejechałem dłonią po blond kosmykach na mojej głowie. Westchnąłem, głośno wypuszczając powietrze. Chciałem znaleźć się teraz w jakiejś maszynie do teleportacji, po to by zabrała mnie daleko z tond. Nie powinienem  uciekać bo wiem, że tak czy inaczej później by to nastąpiło. W końcu, raz się żyje. Potrzebowałem rozmowy z kimś, kto mógłby mnie wesprzeć. Zastanowiłem się głębiej i już wiedziałem do kogo się udać. Wyszedłem z pokoju, czmychając do drugiego. Zapukałem raz, słysząc coś w rodzaju pozwolenia.
-O, Niall.-brunetka, uśmiechnęła się szeroko.
-Słuchaj Cassie, mam sprawę.
-Zamieniam się w słuch.- wesoło poklepała miejsce na łóżku. Skorzystałem z propozycji i usiadłem.
-Pamiętasz ten mały incydent w mieszkaniu u Mat'a?-zapytałem niepewnie, przypominając sobie ten nieszczęsny dzień.
~*~
-Cassie, ja już nie mam do Ciebie sił.- nabrałem powietrza.-Nie możesz tu ciągle siedzieć. Musisz się trochę rozerwać, a uwierz mi, że ognisko prawdopodobnie Ci w tym pomoże.
-No dobra, przekonałeś mnie.-uśmiechnęła się, spoglądając mi w oczy. Robiąc to samo, delikatnie się nachylając, musnąłem jej usta. Zrobiłem to nieświadomie, kurczę nie wiem nawet dlaczego. Raz po raz, łączyłem nasze wargi. Ale przecież, to nie chodziło o nią!
~*~
-Tak, pamiętam. Mówiłeś coś wtedy o dziewczynie, która Ci się podoba.
-Dokładnie.
-Chodzi o nią?-przytaknąłem.-Coś nie tak? Nie lubi Cię?-zadawała pytania, na które szybko zacząłem odpowiadać.
-Nie, nie wiem.-jąkałem.- Rzecz w tym, że ja jej nie znam.
-Jak to jej nie znasz?-nie udawała zdziwienia, zresztą to było do przewidzenia.
-Wiesz, to dość skompilowana sytuacja. Wiem jak wygląda, ale nic po za tym. Kiedyś przeglądałem coś w internecie i jak zwykle wyskoczyła mi nowa karta, z reklamą jakiejś strony. Tylko, że ta strona, była coś w stylu "internetowych randek". Chciałem to wyłączyć, ale akurat w tamtym momencie ktoś do mnie napisał.-tłumaczyłem.-Miałem też tam konto, bo chłopcy założyli mi kiedyś dla jaj. Trochę szkoda mi było zostawić tej dziewczyny tak po prostu, więc zacząłem jej odpisywać. A dzisiaj tak się złożyło, że jestem z nią umówiony na spotkanie.-Patrzyłem na reakcje dziewczyny, która była do przewidzenia. Otworzyła szeroko oczy, w ogóle się nie odzywając. Też jestem zdziwiony, że "romansowałem" przez jakiś beznadziejny, internetowy czat.
-Ja nie wiem co powiedzieć.-zaczęła.-Boisz się, prawda?
-Jak cholera. Niby chcę ją poznać, ale jednak nie, dziwne.
-Jesteś niezdecydowany, Niall. Pomyśl teraz, czy tak po prostu chcesz zmarnować te wszystkie godziny, które spędziłeś na tych rozmowach. Polubiłeś ją?
-W sumie, tak.
-To może polubisz i w realu.-poklepała mnie po ramieniu. Przemyślałem uważnie jej słowa i stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia. Albo będzie fajnie, albo nie.
-Dziękuję Cassie.-mocno ją do siebie przytuliłem. Wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję, przychodząc właśnie do niej. Wstałem z wygodnego łóżka i machając na pożegnanie, wyszedłem. Tym razem z domu.
Kilkanaście minut później.
-Perspektywa Cassie-
-Jak to jesteś w Londynie?!-krzyknęłam do słuchawki. Rozmawiałam z Zac'iem, moim bliskim kolegą i byłym chłopakiem. Mimo, że nie byliśmy już razem, utrzymujemy kontakt dlatego,  chciałam się z nim spotkać, by chociażby pogadać tak jak kiedyś.
-Normalnie, przyjechałem na kilka dni.
-To super! Gdzie teraz się znajdujesz?
-Stoję przy Big Ben'ie.-usłyszałam.
-Za kwadrans tam będę, nie ruszaj się.-zachichotaliśmy, po czym zakończyłam połączenie. Głośno wypuściłam powietrze i szybko biorąc torebkę, opuściłam posiadłość. Zac był miłym chłopakiem, który w każdej chwili pojawi się przy Tobie. Może i chwilę mi na nim zależało, ale potem moje myśli znowu wracały do Harry'ego, więc zmuszona byłam zakończyć ten związek. Na szczęście zrozumiał, chociaż zrobiło mi się żal. Potraktowałam go jak pluszaka do pocieszania, a potem jeszcze wystawiłam do wiatru. Rozumiem swój błąd, ale nie żałuję podjętej decyzji. Gdybym tego nie zrobiła, oboje byśmy się męczyli. Moje oczy zatrzymały się na jego sylwetce, w tym samym momencie kiedy na mnie spojrzał. Pomachałam i podbiegłam bliżej, przytulając jego ciało bardzo mocno.
-To co? Teraz kawa?-zapytał z uśmiechem.
-Jasne.-i ruszyliśmy w kierunku pobliskiej kawiarni. Nic się nie zmienił, a nie widzieliśmy się kilka miesięcy. Nadal pozostał przy świetnym humorze i byciu sobą. To podobało mi się najbardziej.
-A Ciebie co sprowadziło do tego miasta?- zaczął  temat, gdy wspólnie usiedliśmy przy jednym ze stolików z gorącym napojem w rękach.
-Chłopak.-odpowiedziałam.
-Chłopak powiadasz. Znam go?
-Zapewne tak.-uśmiechnęłam się.
-Więc kto jest tym szczęściarzem?
-Harry.-Dobrze znał Styles'a. Dużo razy pocieszał mnie w tej sprawie i wiedział na czym stałam.
-Miłość z dawnych lat?-przytaknęłam rozbawiona.-To takie słodkie.-zaśmiał się, co powtórzyłam.-Mieszkasz z nimi wszystkimi?
-Tak, z całym zespołem.-upiłam łyk, cieczy.
-Opowiedz mi o nich.
-Niall to ten blondyn, który jest naprawdę wspaniałym przyjacielem. Chwilę przed moim wyjściem,  wyszedł na jakieś spotkanie.
-Mhm, czyli wyszedł.-przerwał mi.-Pozwolisz na chwilkę? Muszę wykonać jeden telefon.
-Okey.-odparłam krótko, podnosząc delikatnie jedną brew do góry. Jego zachowanie było dziwne, co mnie zastanawiało. Przyglądałam mu się uważnie. Jego uśmiech był inny niż zazwyczaj.
-Możesz kontynuować.-wrócił, lecz mnie ciekawiło jedno. Coś było nie tak.
-Perspektywa Niall'a-
Wszedłem do jednego z lokali, w którym byłem umówiony z dziewczyną. Zacząłem zdejmować swoją kurtkę, podchodząc do miejsca, gdzie siedziała nieznajoma. Jeszcze bardziej się denerwowałem. Co mam powiedzieć, gdy już podejdę? Przecież nawet nie wiem, jak mam się zachowywać na tym "spotkaniu". Po raz kolejny westchnąłem i przyśpieszyłem kroku, chcąc mieć to już za sobą. Ale nie tego się spodziewałem, nie to chciałem zobaczyć. To jakiś żart!
-AGNES?!-wrzasnąłem. Przecież zdjęcie było inne. Wychodzi na to, że dałem się nabrać i to jeszcze jak. Po cholerę ze mną pisała? Po cholerę chciała się spotkać? Ta dziewczyna ostro działa mi na nerwy i przyrzekam, że zaraz z tond wyjdę.
~*~
-Jestem!-usłyszeliśmy krzyk Harry'ego.
-Słyszymy!-odkrzyknął Louis. Po chwili w salonie pojawił się chłopak z blondynką w różowej bluzce i krótkiej granatowej spódniczce. I ten makijaż, od razu nie przypadła mi do gustu. 
-Chciałbym wam kogoś przedstawić.-zaczął podekscytowany.
-Kogo?-zapytał Tomlinson. Nie mogłem się, nie zaśmiać.
-Louis.-Eleanor, szturchnęła swojego chłopaka.-Tą dziewczynę.
-Aha, więc kto to?
-Moja dziewczyna.-on chyba sobie jaja robi, błagam.
~*~
-Nie spodziewałeś się mnie, prawda?- pokazała swój cwany uśmiech.
-Czego chcesz?-warknąłem. W tym momencie, straciłem ochotę na cokolwiek. 
-Ciebie.
-Śmieszna jesteś.-prychnąłem dochodząc do wyjścia, z którego skorzystałem. Znacznie przyśpieszyłem kroku, oddalając się od tamtego miejsca.
-Nie uciekniesz mi tak szybko.-poczułem niezbyt delikatne szarpnięcie za nadgarstek. Byłem coraz bardziej przerażony. 
-Tobie już do końca odbiło. Puść mnie!-szarpałem się, co nic nie dało. Chciałem jak najszybciej uciec, zbierało mi się na łzy. Czemu własnie teraz nikt nie przechodził? Wiem, że mam pecha, ale dlaczego uwzięła się na mnie? Co ja jej zrobiłem?
-Ty pójdziesz z nami.-do moich uszu dotarł męski szept, a oczy powoli się zamykały pod wpływem zimnej chusteczki trzymającej pod moim nosem. Nie zrobiłem nic, poddałem się. Byłem bezsilny...

Co teraz? Nie mogę tego pojąć.Co teraz?Chyba po prostu to przeczekam.Co teraz?Co teraz?
***
To tyle w tym rozdziale.
Dziękuję, że zostaliście ze mną.
Kocham was <3