wtorek, 10 czerwca 2014

Thirty two

*Napisze przed rozdziałem, bo chyba większość z Was nie czyta tego co pisze pod notką, a to ważne*
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nawaliłam. Wchodząc na bloga codziennie od dłuższego już czasu, wciąż widzę tą samą liczbę komentarzy sprzed dwóch miesięcy. Nie jest zadowalająca. 
Mam wrażenie, że po zawieszeniu bloga, liczba czytelników spadła, bo porównując ilość komentarzy teraz a przed zawieszeniem, widać bardzo dużą różnice. Nie zmuszam Was do niczego, o nie. Po prostu przykro mi, że tak się stało. 
Skoro tak jest, odchodzi także moja motywacja jak i wena. Nie wymagam nie wiadomo ilu słów, ale jednak mam tu 93 obserwatorów. Skoro pod ostatnim rozdziałem było 11 komentarzy (w dwa miesiące) gdzie podziało się pozostałe 82 osób? Nie ma.
Nie zdziwcie się, jeżeli rozdziały będą pojawiały się właśnie w takich okresach czasu, skoro no sami wiecie. Ogromnie dziękuję osobom, które jednak komentują i wywołują uśmiech na mojej twarzy! 
Przejdźmy do rozdziału :)
Delikatny dotyk odbijanych palców na moim ramieniu, nieodwrotnie mnie wybudził. Uniosłam głowę ku górze napotykając bezczelnie, zielone tęczówki. 
-Dzień dobry, kochanie.-wyraźne dołeczki w jego policzkach, ukazały się pod wpływem uśmiechu.
-Cześć.-mruknęłam, szczelniej owijając swoje ręce, wokół torsu chłopaka. Nachylił się, by po chwili zostawić na moich ustach soczystego buziaka.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem.-zachichotałam.-Harry?
-Tak?
-Chciałabym odwiedzić mamę.-powiedziałam. W prawdzie chyba od dobrych paru miesięcy, nie widziałam się z nią. Nie wiedziała też o moim związku z Styles'em, a to ważny szczegół i wypadałoby żebym jej powiedziała..
-Oh, okej. Kiedy?-spytał.
-To zależy od twojego grafiku.-sunąc palcem po jego klatce piersiowej, cicho się zaśmiałam.
-Teraz mamy wolne, kochanie.-ponownie musnął moje ramię.
-Więc może jutro? Dawno jej nie widziałam, po za tym miałbyś okazję odwiedzić też swoją rodzinę.-sprostowałam.
-Jasne.-wyczułam w jego głosie zadowolenie, co spowodowało, że lekki uśmiech rozświetlił moją twarz.-Masz ochotę na jezioro?
-Pewnie.-klasnęłam w dłonie, po czym wesoło wyskoczyłam z łóżka.
-Hej, ale nie mówiłem, żebyś wstała.-jęknął, przeciągając literki.
-Cóż, skoro chcesz gdzieś jechać, musisz ruszyć swój tyłek. Jest po dwunastej.
-Cassie...
-Widzimy się na dole, Styles.-posłałam mu całusa w powietrzu, wchodząc do łazienki.
-Perspektywa Harry'ego-
Wzdychając, obserwowałem jak sylwetka mojej dziewczyny, znika za drzwiami. Cieszyło mnie to, że wszystko już w miarę wraca do normy. Wyjazd do rodzinnego miasta, jest wspaniałym pomysłem, chociażby pod względem małej odskoczni. Chcę by dziewczyna znów wiedziała, że jest bezpieczna. To co się stało nie było dla nas łatwe, w szczególności dla niej, więc nie mogę winić ją za strach.
Niechętnie podniosłem swoje ciało z wygodnego materacu, nie martwiąc się o jego pościelenie. Naciągnąłem na siebie ubrania, leżące obok, po czym wyszedłem z pokoju.
-Jak się czujesz, stary?-rzuciłem się na kanapę obok Niall'a. On też przeżywał to wszystko, równie bardzo jak Cassie. W końcu nie codziennie, wiążą Cię w ciemnej piwnicy.
-Jest okej.-posłał mi wesoły uśmiech.-Co z Cass?
-Czuje się emm...w porządku.
-Coś się stało?-zapytał przyglądając mi się uważnie.
-Po prostu, martwię się o nią.-wymamrotałem.
-To normalne. Tylko Ci jej pozazdrościć-szepnął w moje ucho, jednocześnie kiwając głową w innym kierunku. Podążyłem za jego wzrokiem, zauważając ubraną i gotową do wyjścia, brunetkę. 
Była piękna i doskonale zdawałem sobie sprawę, że połowa kuli ziemskiej widząc ją na okładkach gazet, ma sprośne myśli. Przyznam, że wcale mi to nie sprzyjało, ale pocieszałem się faktem, że to ja mogę zapewnić jej wszystko, czego tylko zapragnie.
Łapiąc jej szczupłą dłoń, która mimo różnicy rozmiarów tak idealnie pasowała do mojej, ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Chciałem by ten dzień należał tylko do nas, bez żadnych osób trzecich. Miałem prawo spędzać jak najwięcej czasu ze swoją dziewczyną i właśnie to planowałem teraz zrobić.
~*~
-Harry, załóż tą koszulkę.-stanowczy głos panny Shay, przerwał mi w dalszych przygotowaniach naszego "legowiska". Rozłożyliśmy się na gorącym piasku, tak żeby promienie słoneczne bez żadnych problemów, objęły nasze ciała.
-Jest cholernie gorąco, a Ty chcesz bym pocił się w tym kawałku szmatki?
-Proszę, załóż tą koszulkę.
-Nie.-zaprotestowałem, zakładając ręce na piersiach.
-Załóż tą koszulkę do cholery!-syknęła, wyrywając z mojej ręki materiał i uporczywie próbując przełożyć mi go, przez głowę. Niestety, byłem ciut wyższy.
-Niby dlaczego miałbym to zrobić?
-Te wszystkie kobiety, one...one dosłownie pożerają Cię w całości.-jęknęła, po czym rumieniąc się, spuściła głowę w dół. Cichy śmiech wydobył się z moich ust, gdy z rozbawieniem przyglądałem się jej zakłopotaniu.
-To słodkie, skarbie, ale staraj się je ignorować.-podszedłem do niej, łapiąc za podbródek i unosząc go do góry.-Ja też to robię, chociaż przy tych facetach oblatujących twoje ciało wzrokiem, nie jest to łatwe.
-Jesteś głupi.
-Przepraszam, ale to nie ja kazałem Ci się ponownie ubrać.-posłałem jej cwaniacki uśmiech, nadal śmiejąc się pod nosem. Była strasznie urocza i to było czymś, dzięki czemu miękły mi kolana.
-Oh, zamknij się.-mruknęła, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi. Jej ciepły oddech owiał moje ciało, sprawiając, że zapomniałem o otaczającym mnie świecie.
-Widzę tylko Ciebie, pamiętaj.
-Perspektywa Cassie-
Stojąc przy brzegu wody, obserwowałam jak chłopak wynurza się i kieruje w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko, obserwując jego zdenerwowanie, gdy uporczywie próbował poprawić swoje mokre włosy. Wyglądał zabawnie, a zarazem słodko z wyraźnym grymasem na twarzy.
-Wyglądasz jak przemoknięty pies.-wybuchnęłam śmiechem.
-Masz szczęście, że dostałaś...
-HARRY!-wrzasnęłam, momentalnie zatykając mu ręką usta.
Dziś nie skorzystałam z atrakcji jeziora, bo dopadły mnie "kobiece sprawy", ale to nie znaczy, że każdy na plaży musi o tym wiedzieć. Czasem naprawdę mógłby przemyśleć to co chce powiedzieć, zanim to zrobi, lecz raczej nie jest to możliwe.
Kręcąc z dezaprobatą głową, podałam mu ręcznik, którym natychmiast zaczął się wycierać. Przysięgam, że gdybyśmy byli sami w tym miejscu, nie miałabym nic przeciwko jego chodzeniu w samych spodenkach kąpielowych, ale jest tu większa część płci damskiej, która bezczelnie go obserwuje.
-Mówiłem Ci coś.-zaśmiał się, cmokając szybko moje wargi.
-No ale...
-Już się ubrałem.-rzeczywiście, czarny materiał spoczął na jego torsie. Momentalnie uświadomiłam sobie, że moje policzki już od dawna, przybrały inny kolor.
Muszę coś ze sobą zrobić.
-Przepraszam.-wymamrotałam, wieszając swoje ręce na jego szyi, po czym delikatnie przejechałam palcem, po jego dolnej wardze.
-Doskonale Cię rozumiem. W końcu nie każdy, ma tak seksownego chłopaka.-wprawił brwi w ruch, co sprawiło, że ponownie wybuchnęłam śmiechem, zanim przycisnęłam swoje usta do jego własnych.
~*~
Kto uświadomi Cassie, że ma najlepszego i najseksowniejszego chłopaka na całym świecie? xx
Śmiejąc się z jego głupoty z ciekawością przeglądałam komentarze, pod dodanym zdjęciem.
"Jesteście tak bardzo uroczy, awww."
"Najbardziej seksowny!"
"Kocham Cię!"
"Najsłodsza para na świecie"
"#HASSIEFOREVER"

Więc kochanie powiedz, że już zawsze będziesz trzymał mnie w ramionach...
*** 
Dziękuję za przeczytanie :)
(wiem, że krótki)