niedziela, 9 lutego 2014

Twenty seven

-Perspektywa Harry'ego-
Stwierdzenie, że byłem zły, byłoby niedopowiedzeniem.
Byłem cholernie wściekły. Czułem, że w jednej sekundzie, mogę wszystko stracić. Bałem się, że jeżeli tylko zrobię coś nie tak, ona zniknie i zostawi mnie na zawsze. Bałem się, że nie zdążę się pożegnać, że odejdzie bez pożegnania. Nie chciałem tego. Chciałem znów zobaczyć jak kąciki jej ust, formują się w pięknym uśmiechu, a oczy błyszczą tym niesamowitym blaskiem. Chciałem znów poczuć jak jej małe rączki obejmują mnie, jak jej usta spotykają się z moimi, chciałem poczuć się tak jak czuję się tylko przy niej.
Byłem na skraju wytrzymania. Nie mogłem wytrzymać widoku jej bladej, leżącej na niewygodnym łóżku szpitalnym. Pragnąłem usłyszeć jej głos mówiący, że wszystko będzie dobrze, ale w zamian za to, miałem otaczającą mnie ciszę. Zostałem sam z moimi myślami, uczuciami. Potrzebowałem wygadać się komuś, powiedzieć jak okropnie się czuję. Potrzebowałem jej w swoimi życiu, potrzebowałem jasnego światełka, które rozjaśniłoby mój świat w tym momencie. Dusiłem w sobie chęć rozpłakania się, chociaż wiedziałem, że w moich oczach od dłuższego czasu, gromadzą się łzy.
Delikatnie ścisnąłem jej rękę, która swobodnie opadała na białą pościel, okrywającą te bezbronne ciało. Gładziłem kciukiem, wierzch dłoni dziewczyny, myślami będąc zupełnie gdzie indziej.
-Pamiętasz, jak zamknęłaś mnie w pokoju hotelowym?-zupełnie nieświadomie, zacząłem mówić.-Byłaś tak przejęta tą ostatnią sesją, że kompletnie zapomniałaś o mojej obecności.-cicho się zaśmiałem, na myśl o tamtym dniu.-Nim się obejrzałem, Ciebie nie było już w pokoju, a drzwi były szczelinie zamknięte. Byłem naprawdę zły, ale nie mogłem się dłużej gniewać wiedząc, że za kilka godzin wejdziesz tam z wymalowaną ulgą na twarzy. Jedyne co się liczyło to twoje szczęście i nadal tak jest, wiesz?-spoglądnąłem na jej spokojną twarz.-Wszystko co chcę, to widzieć twój promienny uśmiech i nic więcej wtedy nie ma znaczenia. Sprawiasz, że zapominam o całym otaczającym mnie świecie, bo wiem, że mam przy sobie osobę, która idealnie mnie dopełnia. Błagam nie zostawiaj mnie, Cassie.-szepnąłem, mocniej ściskając jej rękę.-Jesteś moim wszystkim, nie możesz odejść. Wiem, że jesteś silna, dasz radę, prawda?-chciałem przekonać sam siebie. Wiedziałem, że gadanie  tu nic nie da, ale dawało mi to jakąś siłę. Część mnie, wierzyła, że ona słyszy to co mówię.-O a jak, robiliśmy popcorn i spaliliśmy garnek?-lekko się uśmiechnąłem.-Mieliśmy wtedy jakieś 13 lat, wkurzyłaś się na mnie bo nalałem za dużo oleju. Do dziś pamiętam twoją zdenerwowaną minę, gdy niechcący Cię popchnąłem, a Ty wysypałaś tą kukurydze. Szkoda tylko, że garnek stał na gazie i ucierpiał najbardziej.-pokręciłem głową, przypominając sobie tą sytuacje.
~*~
-Czy Ty jesteś poważny?-warknęła Cassie.
-Co znowu zrobiłem?
-Za dużo oleju! Człowieku!-jej ręce, aktualnie znajdowały się w powietrzu.
-Przepraszam.-mruknąłem rozbawiony, jej wybuchem. Przechodząc koło niej, lekko ją szturchnąłem, ale ona jak to ona, musiała się zachwiać i upuściła torebkę z popcornem na ziemię.
-Harry!-wrzasnęła wściekła.
-Ups?-zaśmiałem się.
-Co Cię tak bawi?-zapytała czerwona.-To, że jesteś idiotą?
-Nie, bardziej twoja mina.-parsknąłem śmiechem, odwracając się w stronę kuchenki.-Cass...-odparłem cicho.
-Czego?!
-Spaliliśmy garnek.
~*~
Ból, który zadawała mi, nie odzywając się, był tak silny, że odczuwałem uczucie, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. To było tak męczące, zrobiłbym wszystko, żeby odezwała się do mnie, chociażby jednym słowem.
W momencie, gdy do sali weszła Eleanor, westchnąłem ciężko. Świadomość, że nie jestem tu sam, nieznacznie podnosiła mnie na duchu.
-Jak się czujesz?-zapytała, przenosząc wzrok z leżącej dziewczyny, na moją zmęczoną twarz. Mógłbym skłamać mówiąc, że dobrze, ale nawet na to,nie miałem siły. Byłem wyczerpany.
-Okropnie.-odparłem. Brunetka odsunęła krzesło i siadła po drugiej stronie łóżka, przejeżdżając dłonią, po miękkiej kołdrze.-Gdzie są chłopcy?- zapytałem.
-Kazałam im pojechać do domu i przyjechać jutro. Jest już późno, a Niall ledwo trzymał się na nogach.-przytaknąłem, słysząc odpowiedź.-Wiesz, Cassie źle znosiła te trzy lata bez Ciebie.-zaczęła. 
-Co masz na myśli?
-Ukrywała to, ale było po niej widać, że naprawdę źle się czuje, nie mając szansy na dowiedzenie, się dlaczego tak naprawdę od niej odszedłeś.-wielka gula, pojawiła się moim gardle.-Czemu to zrobiłeś?
-Ja sam nie wiem, El...-przeczesałem swoje włosy, po raz kolejny spoglądając na moją dziewczynę.
-Nigdy nie dała swoim uczuciom, ujrzeć światła dziennego, więc sama musiałam zauważyć, że coś się dzieje. Przeklinałam Ciebie w myślach, ale teraz wiem, że mieliście ten sam powód.-spojrzałem na nią pytająco.-Kochaliście się.-nabrałem powietrza do płuc wiedząc, że ma rację. 
-Tęskniłem za nią.-wyszeptałem.
-Zapomniałeś o niej?
-Nie, na pewno chciałem, ale nie udawało mi się to. 
-Więc, dlaczego jej nie poznałeś?-spytała, sprawiając, że myślami cofnąłem się w czasie do chwili, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz, od trzech lat.
-Zmieniła się.-powiedziałem, pewny swoich słów.
-Tak, to prawda.-zgodziła się ze mną.-Ale nie tak bardzo, Harry.
-Ciągle pamiętałem ją, jako roztrzepaną nastolatkę. Pamiętałem, wszystkie chwile z nią, bo najlepszych momentów swojego życia, się od tak nie zapomina. Ale...-przerwałem.-Praca, chłopaki, koncert, fani, pomogli mi na moment, wymazać ją pamięci.
-Naprawiłeś to.-odparła, wprawiając mnie w zakłopotanie.
-Co?-zapytałem zdziwiony.
-Naprawiłeś, wszystko.-posłała mi delikatny uśmiech.-Wiem co zrobiłeś w Paryżu, opowiedziała mi wszystko i mogę Ci przyrzec, że buchało od niej szczęście mimo, że rozmawiałyśmy przez telefon. Kocha Cię.-wstając, poklepała mnie lekko po ramieniu i wyszła z sali. Znów spojrzałem na Cassie i momentalnie ścisnęło mi się serce. Tak bardzo, bolał mnie ten widok.
-Skarbie, tak mocno Cie kocham.-ponownie ścisnąłem jej dłoń, przystawiając sobie ją do ust i delikatnie musnąłem. -Nie mogę sobie wyobrazić, że w każdej chwili możesz mnie zostawić. Bez Ciebie nie ma nic, nie ma mnie, dlatego tak bardzo proszę, obudź się. Otwórz swoje oczy, bym mógł upewnić się, że jesteś tu ze mną. Tak bardzo Cię potrzebuję. Wiem, że to brzmi oklepanie, ale taka jest prawda. Chcę przechodzić z Tobą to wszystko, chcę z Tobą spędzać cały mój czas, Tobie poświęcać całą moją uwagę. Nie komu innemu, tylko Tobie, bo to Ty skradłaś moje serce, mnie całego. Nie możesz mnie teraz opuścić, zwłaszcza, że zwariowałem na twoim punkcie. Błagam...-szepnąłem, głowę kładąc na powierzchni łóżka, wciąż mocno trzymając jej rękę. Bałem się, że jeżeli tylko ją puszczę, zniknie, opuści mnie.
Minęło kilka minut, zanim poczułem coś, dzięki czemu moje serce praktycznie stanęło. Poczułem, że palce jej dłoni, delikatnie ściskają moją, jakby chciała pokazać mi, że jest tu ze mną. Ciepło rozlało się po moim ciele, gdy uświadomiłem sobie co się właśnie stało. Ona mnie słyszy, słyszy mnie! Zaraz po tym, w sali pojawił się lekarz, pytający czy coś się działo.
-Ona, ścisnęła moją dłoń.-mruknąłem, całkiem oszołomiony tym co się stało.
-To znaczy, że reaguje na twoją obecność.-uśmiechnął się do mnie.-Rób to co robisz, dalej. Cokolwiek to jest.-powiedział i zniknął za drzwiami.
-Zrób to znowu, Cassie. Pokaż jak silna jesteś..-szepnąłem w jej stronę. Po kilku sekundach, dostałem to czego chciałem. Znów ścisnęła moją rękę, czym spowodowała, szeroki uśmiech na mojej twarzy. Mimo, że nie obudziła się, byłem szczęśliwy, że zrobiła chociażby to.-Jestem z Ciebie dumny, kochanie.-powiedziałem.-Kocham Cię.
Jednak gdzieś nadal pozostawała obawa, że to było jednorazowe. Chciałem wyrzucić te myśli z głowy, ale zupełnie nie dawałem rady. Raz było kolorowo, a zaraz po tym, wszystko się psuło. Tak ciężko było mi, siedzieć tu i czekać, aż jej piękne oczy, otworzą się. Chciałem by stało się to w tej chwili, ale wiedziałem, że jest to niemożliwe, zaważając na to, że jest pod wpływem silnych środków przeciwbólowych. Dla takiej kruchej osóbki, jaką była, to był ogromny ciężar, który gdybym tylko mógł, przeniósłbym na siebie.
Zamykając oczy, modliłem się tylko oto, żeby było dobrze. Chciałem przestać się martwić, ale musiałem siedzieć tutaj z nią, bo obiecałem, że obojętnie co, zawsze przy niej będę.
Kochałem ją zbyt bardzo...

Chcę śnić o tym, co ty.
Iść, tam gdzie idziesz.
Mam jedno życie.
I chcę je przeżyć z tobą.
***
Tak, wiem.
Krótki, ale nie miałam pojęcia co jeszcze napisać.
Liczę na Wasze opinie!
Kocham Was ♥

15 komentarzy:

  1. Boże, ty chcesz mnie zabić.
    To wszystko jest takie piękne.
    Zachowałam zimną krew i się nie rozryczałam, choć jeszcze chwila i by to nastąpiło.
    Niech ona się obudzi no..
    To wszystko jest takie.. takie dziwne, jak jej nie ma.
    Współczuję Harry'emu. Biedaczek, widać, że się męczy.
    Niech dalej robi takie świetne postępy :)
    Czekam na next, masz dodać szybko rozumiesz?
    (A spójrz ja nie piszę CAPS LOKIEM, potrafię być normalna)
    Pozdrawiam:*
    KOCHAM♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju...biedny Harry...tak bardzo mu na niej zależy...widać, że oboje się bardzo kochają. Mam nadzieję, że z Cassie będzie wszystko w porządku.
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu świetny rozdział!!! Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow... Świetny!
    Ach, tak bardzo szkoda mi Harry'ego. Mam nadzieję, że w końcu będzie szczęśliwy. Cassie nie może umrzeć.
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

    Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!
    Nie poddawaj się Cassie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie morda mi się tak cieszy, że nwm! <3
    To było takie urocze, słodkie i romantyczne <3 Te wszystkie słowa Harry'ego skierowane do Cassie :*
    Cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam szklanki w oczech...Biedny Hazz to wszystko tak strasznie go meczy.a wieszze jak zrobisz to o czym mi mowilas to przyjde do Ciebie w nocy, oj sorry nie bede musiala bo u mnoe bedziesz.:***

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny! Mam nadzieje, że w następnym już sie obudzi ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny *o* Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy to czytałam od razu z kojarzyło mi się z piosenką moments

    OdpowiedzUsuń
  11. Super mega cudowny rozdzial czekam na nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam cię do Liebster Award :) Więcej informacji u mnie :) http://1djestjaknarkotykuzalezmia.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award :) Więcej informacji u mnie: http://dont-let-me-dont-let-me-go.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny! :) nie mogę doczekac się nastepnego, kocham Cassie i Harry'ego razem <3
    x

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej... Biedny Harry... Aż się smutno robi :c Cudny rozdział *.* Zaraz zabieram się za czytanie całości, bo nie powiem... Zaciekawiłaś :D
    I oczywiście czekam też nn rozdział :D
    Dodaję się do obserwatorów, bo z chęcią zostałabym tutaj na dłużej :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) Liczę na szczery komentarz :)
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń