-Perspektywa
Cassie-
Delikatny
dotyk na mojej twarzy sprawił, że powieki zaczęły się powoli
rozchylać. Mocny ból w okolicach klatki piersiowej od razu
przypomniał mi, gdzie jestem. Otworzyłam oczy, zostając porażona
przez mocne promienie słoneczne, wpadające przez szpitalne okno. Na
tyle ile mogłam, przekręciłam się na drugi bok, zauważając
uważnie wpatrującego się we mnie, chłopaka. Wprost nie chciałam
powstrzymywać uśmiechu kradnącego mi się na usta, dlatego
natychmiastowo kąciki moich ust powędrowały
do góry.
-Dzień dobry.-wychrypiał,
wprawiając moje ciało w przyjemne drganie. Nie odpowiadając,
opadłam swoimi wargami na jego. Zatopiłam się w błogim uczuciu,
wypełniającym mnie całą, pod jego dotykiem. Nawet w sytuacji,
której byłam, nikt nie mógł powstrzymać mnie od chęci bycia z
nim. Był i tylko to się liczyło, bo wiedziałam, że to jest
osobą, która poprowadzi mnie przez życie, właściwą ścieżką.
-Która godzina?-spytałam
ziewając.
-Akurat to, nie jest teraz
ważne.-mruknął, ponownie wtapiając się w moje usta. Zaśmiałam
się, zabawnie czochrając jego loki. Miał w sobie urok, któremu
nie dało się oprzeć, a ja nawet nie próbowałam protestować.
Podobało mi się to, w jaki sposób mnie traktuje.
-Byłeś tu przez całą
noc?-spojrzałam na jego rozczochrane włosy, które świadczyły o
tym, że jednak ze mną został.
-Tak.-uśmiechnął
się.-Za chwile masz badania, więc rusz się.
-Chce do domu.-jęknęłam,
ponownie opadając głową na poduszkę.
-Ja też.-pstryknął
palcem w mój nos. Spojrzałam na niego dziwnie.
-Nikt Ci nie broni.
-Nie zostawię Cię.-zaczął
się podnosić i gdy tylko zobaczył, że chcę coś dodać, znów
się odezwał.-Zostaję i koniec. Nie pozbędziesz się mnie, tak
szybko.
-Nawet o tym nie
pomyślałam.-odparłam, wystawiając w jego stronę język, dzięki
czemu już po chwili mogłam usłyszeć jego śmiech.
-Nadal dziecinna.-pokręcił
głową w dezaprobacie.
-I kto to mówi.-wytknęłam
sarkastycznie, powoli próbując się podnieść. Niestety, gdy tylko
usiadłam, poczułam straszny ból na dole brzucha. Skuliłam się i
znów położyłam prosto, na niewygodnym łóżku.
-Podaj rękę.-usłyszałam
i nie zastanawiając się, złapałam jego dłoń. Chłopak uważając
by nie wyrządzić mi żadnej krzywdy, lekko podnosił mnie do góry,
po czym wziął na ręce i zaczął kierować się w stronę drzwi.
-Co Ty robisz?-zapytałam
zdziwiona.
-Niosę
Cię na badania, księżniczko.-zaakcentował ostatnie słowo,
ukazując swoje niezwykle słodkie, dołeczki w policzkach. Nie
opierając się, ułożyłam swoja głowę na jego ramieniu i
westchnęłam zadowolona. Jeszcze kilka miesięcy temu, nie
pomyślałabym, że będę miała takie szczęście spotykając go
znowu w swoim życiu. Zawsze wątpiłam w to, że znów go zobaczę i
spędzę z nim kolejne wspaniałe dni. Nie marzyłam nawet o tym, że
dostanę druga szansę na odbudowanie naszych relacji. A teraz jestem
z nim i nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia ponownie może
zniknąć. Nie wiem komu mogę za to wszystko dziękować. Chyba
tylko jemu, ze względu na to jak dużo dla mnie zrobił. Nim
zdążyłam się obejrzeć, zostałam postawiona na ziemi, przed
salą, do której zapraszał mnie, stojący obok lekarz. Posłałam
Harry'emu zdezorientowane spojrzenie i nie mając nic do gadania,
weszłam za mężczyzną do środka. Przy samym wejściu, poczułam
charakterystyczny zapach szpitali. Nienawidziłam tego. To było dla
mnie odurzające, zawsze szpitale kojarzyłam właśnie z tym.
-Jak
się pani czuje?-od razu stracił u mnie, nazywając mnie „panią”.
-W
miarę dobrze.-wysiliłam się na uśmiech. Niestety on sam go u mnie
nie wywoływał, w porównaniu do mojego chłopaka. Lekarz wyjął
stetoskop, na co momentalnie się skrzywiłam. Niechętnie uniosłam
koszulkę i odwróciłam się do niego plecami. Naturalnie, czułam
się niekomfortowo. Kilka sekund później poczułam na swoim ciele,
chłodny dotyk, który wywołał u mnie, nieprzyjemne dreszcze.
Metalowe kółeczko, przesuwało się z jednej strony na drugą, po
czym z góry na dół. Zdecydowanie tego nie lubiłam.
-Tu
masz maść, którą posmaruj sobie bliznę.-podał mi okrągłe
pudełeczko. Niepewnie otworzyłam wieczko i zamaczając palec w
mazi, spoglądnęłam na mój brzuch. Rzeczywiście widoczna była
wąska kreska, pod lewą piersią. Wzdrygnęłam się na ten widok i
posłusznie przesunęłam po niej palcem, zostawiając mokry
ślad.-Przeglądając wyniki, stwierdzam, że góra trzy dni i
wrócisz do domu.-posłał mi przyjazny uśmiech, który
odwzajemniłam z powodu wiadomości. Perspektywa bycia znowu z swoimi
przyjaciółmi sprawiała, że w myślach skakałam z radości. Przez
to wszystko, naraziłam ich, a w szczególności Niall'a. To ja
mogłam uważać, nie on.
-Dziękuję.-powiedziałam,
gdy w sali zapadła męcząca cisza.
-To
moja praca.-uniósł swój wzrok.-Możesz iść.-kiwając głową,
pociągnęłam za klamkę od drzwi i wyszłam na szpitalny korytarz.
Podeszłam bliżej niebieskich krzesełek i szturchnęłam lekko,
siedzącego chłopaka, który zapatrzony był w ekran swojego
telefonu.
-I
jak?-spytał.
-Prawdopodobnie
za trzy dni, dostanę wypis.-uśmiechnęłam się szeroko, patrząc
jak jego usta, również go formują. Mocno przyciągnął mnie do
siebie i wtulił głowę w moją szyję. Westchnęłam, wciągając
jego nieziemski zapach.
-Co
Ty zrobiłeś?-spytałam nie będąc pewna, tego co właśnie się
stało.
-Strzeliłem
Ci gola.-zaśmiał się gardłowo, kopiąc piłkę w miejscu.
-Ale
ja nie byłam przygotowana!-oburzyłam się.
-Trudno,
Styles nigdy nie przegrywa.-wytknął.
-Chcesz
się założyć?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo
wygrasz.-szepnął, patrząc w dół.
-No
widzisz, a Shay zawsze wygrywa.-wybuchnęłam śmiechem, kopiąc
piłkę.
-Perspektywa Niall'a-
To co ostatnio się wydarzyło, nie pojawiało się
nawet w moich koszmarach. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby
przechowywać niewinną osobą, w piwnicy i grozić, że jeżeli
piśnie komukolwiek chociaż słówko, to porządnie się z nim
załatwi. Bałem się jak nigdy. To naprawdę było cholernie
pokręcone, bo przecież ja tą dziewczynę ledwo znałem, nie
wspominając już o tym chłopaku. Byłem w totalnej rozsypce, gdy
wiedziałem, że cokolwiek zrobię, może odbić się na moich
najbliższych. I miałem racje. W żaden sposób nie chciałem, by
Cassie stała się krzywda, nie chciałem by mój przyjaciel był na
skraju załamania i nie mogłem wybić sobie z głowy myśli, że
nawet w najmniejszy sposób się do tego przyczyniłem. Czułem się
źle z tym wszystkim. Pragnąłem zniknąć z ich życia i nie
komplikować go jeszcze bardziej lecz wiedziałem, że nie mogę tego
zrobić. Kochałem ich, byli moja rodziną i doskonale zdawałem
sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebuje tych osób. Byliśmy
jednością, tworzyliśmy coś, co miało sens i nadawało naszemu
światu kolorów. Chciałem dążyć z nimi dalej i mieć świadomość,
że do każdego mogę przyjść i wygadać się, gdy dręczą mnie
jakieś myśli. Tylko, do którego z nich teraz mogłem iść? Było
pewne, że będą chcieli wybić mi to z głowy, ja sam próbowałem
to zrobić. Ale siedziało we mnie coś, co za wszelka cenę, nie
pozwalało tego zrobić.
-Jedziemy do szpitala, idziesz?-w framudze moich drzwi,
pojawił się Liam. Może właśnie teraz była okazja do tego, by
powiedzieć co czuje. Mimo wszystko, chciałem by ktoś mnie
pocieszył i powiedział, jak bardzo się mylę.
-Boje się.-odparłem.
-Czego?-wyprostował się i wszedł w głąb mojego
pokoju. Usiadł na skraju łóżka, wyczekująco mi się
przyglądając.
-Może ona nie chce mnie widzieć? Może obwinia mnie za
to?
-Niall.-westchnął.-Cassie nie będzie Cię obwiniać,
bo doskonale wie, że to nie twoja wina. Przecież nie wiedziałeś,
że osoba z którą piszesz, to Agnes. Nie mogłeś tego wiedzieć,
więc weź się w garść i jedź z nami do nich, bo oboje na Ciebie
czekają. Uwierz nie martwimy się tylko o Cassie, o Ciebie również.
-Ja naprawdę nie chciałem, by coś jej się
stało.-zakryłem twarz dłońmi.
-Nikt tego nie chciał.-powiedział.-Zbieraj
się.-klepnął mnie lekko po plecach i wyszedł, zostawiając mnie
samego. Podnosząc się, przejechałem dłonią po zmierzwionych
włosach i poprawiając je, poszedłem w ślady przyjaciela, schodząc
na dół. Możliwe, że ta rozmowa podniosła mnie trochę na duchu,
ale jedyne na co czekałem, to upewnienie się, że dziewczyna nie ma
mi tego za złe.
Kilka
minut później
Wszedłem do gmachu wielkiego budynku, za którym
szczególnie nie przepadałem. Atmosfera panująca tutaj,
przyprawiała mnie o mdłości i zawsze starałem się tego unikać.
Podążałem za chłopakami, z dłońmi w kieszeniach. Byłem
zagubiony, nie wiedziałem czy mam się odezwać, czy lepiej siedzieć
cicho. Ciężkie, metalowe drzwi od windy, rozsunęły się, dając
nam przejście, z którego skorzystaliśmy. Oparłem się o ścianę
i stałem tak dopóki, nie usłyszałem głosu, jednego z przyjaciół.
-Rozchmurz się.-Zayn pomachał dłonią, przed moja
twarzą. Dopiero teraz zorientowałem się, że stałem i patrzyłem
na jeden punkt, co ze strony chłopaków, musiało wyglądać
dziwnie. Posłałem mu niemrawy uśmiech, który odwzajemnił swoim
większym. Tak bardzo zazdrościłem mu, dobrego humoru. Drzwi
ponownie się rozsunęły, a my wychodząc, kierowaliśmy się w
stronę jednej sali. Przez szybę dało się zauważyć, dwójkę
ludzi, którzy nawet teraz, potrafili cieszyć się swoim
towarzystwem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem nogami, co
spowodowało wejście do pomieszczenia.
-Hej.-mruknąłem, spuszczając głowę.
-Cześć, Niall!-usłyszałem wesoły głos brunetki, na
co natychmiastowo podniosłem głowę.-Jak się czujesz?
-W porządku, a Ty?-odpowiedziałem będąc zaskoczonym.
-Nie jest źle.-uśmiechnęła się promiennie, dzięki
czemu moja twarz, zaczęła nabierać kolorów.
-Mogę pogadać z Cassie?-spytałem wiedząc, że
prędzej czy później, musiałbym to zrobić. Wzrok skierowałem na
Harry'ego, który nie wydawał się być wzruszony moimi słowami.-Ale
sam.-podkreśliłem, a on od razu na mnie spojrzał.
-A, okej.-zakłopotany puścił rękę dziewczyny i
wyszedł wraz z pozostałymi. Byłem coraz bardziej zdenerwowany, co
ukazywały moje trzęsące się dłonie. Usiadłem na krzesełku i
zacząłem bawić się palcami.
-Co jest?-do moich uszu, doszedł znany, zmartwiony
głos.
-Ja...-jąkałem się.-Ja, przepraszam.
-Za co?
-Za to wszystko, nie chciałem by tak wyszło.-wydusiłem,
podnosząc na nią wzrok.
-Ale to nie twoja wina.-zaprotestowała.-Wiem, że
rozmawiałeś z Harry'm i wiem też co powiedziałeś. „To
stałoby się, prędzej czy później”. To są twoje słowa,
Niall.
-Może miałem racje.-mruknąłem.
-Na pewno miałeś racje.-poprawiła mnie, unosząc
kąciki ust do góry.-Błagam, nie obwiniaj się.
-Postaram się.-odparłem, odwzajemniając uśmiech.
Dziewczyna wyciągnęła w moja stronę ręce, z czego skorzystałem
i przytuliłem jej kruche ciało. Właśnie po tym poczułem się
lepiej, bo dała mi do zrozumienia, że czasu nie cofnę i nie
sprawię, że nie pisałbym z Agnes. To co się stało, już się nie
odstanie.
Tak, płoniemy, płoniemy.Teraz płoniemy.
***
Taki trochę luźny rozdział :)
Czekam na wasze opinie.
Kocham Was ♥
wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńpoważnie, nie wiem co tutaj napisać.
wszystko tutaj jest tak idealnie, że brakuje mi słów.
ej, tylko żeby Niall nie zepsuł, ok?
w sensie związku Cassie i Harry'ego XD
no cóż, nie wiem co dalej napisać
czekam na next <3
pozdrawiam♥
kocham Cię♥
Boski zajebisty cudowny ... I wszystko co najlepiej opise ten rozdzial i ogulem blog Pozdrawiam i zycze weny - Zuzia @Zuzupec PS kocham Cie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. *-* jest takie swietne ;)
OdpowiedzUsuńTaaaa i co dalej? Nie wiem.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów.
Brak mi słów, bo to było takie niesamowite, że zabrakło mi języka w gębie <3 :***
Uwielbiam to! Nie mogę się doczekać next'u >3
Wow...
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie mój ulubiony rozdział.
Jest idealny *.*
Brak mi słów...
Czekam z niecierpliwością na kolejny.
Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com
Dominika.
Jej jakie to śliczne *.*:o po prostu brak słów <3333
OdpowiedzUsuńNEEXT JAK NAJSZYBCIEJ <3333
Emmm zawsze Cie opiepszam w kometarzach ale teraz nie moge bo jezt az za idealnie wiec nie mam co pisac.xd Czekam na next.<3/Jujcia.:3
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥♥♥ ;))
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńAgan :*
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award ! Więcej na:http://czytomozliwetaktraktowacludzi-strong.blogspot.com/2014/02/zostaam-nominowana-do-liebster-blog.html
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńx
super
OdpowiedzUsuńCzekamy za nastepnym ! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi sie kolejny? ;p
OdpowiedzUsuńopowiadanie extra... kiedy będzie następny? :)
OdpowiedzUsuń